Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z Bartem

Dystans całkowity:27772.91 km (w terenie 6197.86 km; 22.32%)
Czas w ruchu:1326:27
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:72.40 km/h
Suma podjazdów:221617 m
Maks. tętno maksymalne:196 (105 %)
Maks. tętno średnie:175 (94 %)
Suma kalorii:537997 kcal
Liczba aktywności:560
Średnio na aktywność:49.59 km i 2h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
23.10 km 0.00 km teren
01:08 h 20.38 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:148 ( 80%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy: 89 m
Kalorie: 450 kcal

Do serwisu

Piątek, 30 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 0

Do serwisu wymienić okładzinki w przednim hamulcu na jutrzejszy maraton i dodatkowo przetestować nową oponkę. W drodze powrotnej odbieram B. z pracy i wracamy razem.


Dane wyjazdu:
29.93 km 10.00 km teren
01:30 h 19.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:137 ( 74%)
HR avg:107 ( 57%)
Podjazdy:264 m
Kalorie: 398 kcal

Senne okienko pogodowe

Wtorek, 27 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 0

Popołudniowa jazda z B., tylko że ja ...zasypiam na rowerze! Tętno w trakcie jazdy  (!) spadło mi do poziomu tętna spoczynkowego i za nic nie chciało się podnieść. Dawno tak ciężko mi się nie kręciło, nie mówiąc już o wkurzającym ziewaniu przez całą drogę... Akurat gdy podjeżdżamy pod dom spadają pierwsze krople deszczu. Idealnie wpasowaliśmy się w okienko, chociaż chyba lepszym wyborem byłaby popołudniowa drzemka.


Dane wyjazdu:
50.76 km 15.00 km teren
02:17 h 22.23 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max:145 ( 78%)
HR avg:117 ( 63%)
Podjazdy:246 m
Kalorie: 709 kcal

Rozjazd

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Trochę naokoło odwożę B. na piłkę. Po drodze spotykam Kajkę (gawędzimy sobie miło), a na koniec podjeżdżam do rodziców, którzy ratują mnie wodą mineralną i szarlotką :)


Dane wyjazdu:
81.48 km 35.00 km teren
05:06 h 15.98 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max:167 ( 90%)
HR avg:139 ( 75%)
Podjazdy:1175 m
Kalorie: 2065 kcal

XI Harce Rowerowe w Heluszu

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Relacja i galeria fotek: Zdezorientowani MTBO Team. Tytuł I Harcownika obroniony! :)

Dane wyjazdu:
13.76 km 2.00 km teren
00:54 h 15.29 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max:148 ( 80%)
HR avg:114 ( 61%)
Podjazdy:236 m
Kalorie: 275 kcal

Objazd okolicy przed Harcami

Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Sprawdzenie dojazdu z Korzeni na Helusz. Lekko, żeby się nie wypruwać przed jutrzejszymi zawodami. Wspaniała droga w lesie, żal ją opuszczać.


Dane wyjazdu:
50.98 km 0.00 km teren
02:14 h 22.83 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 90%)
HR avg:130 ( 70%)
Podjazdy:139 m
Kalorie: 800 kcal
Rower:szarak

Tyniec

Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 0

Odwożę B. na piłkę i jadę sobie lajtowo do Tyńca - dawno mnie tu nie było. Wszystko w promieniach zachodzącego słoneczka...



Dane wyjazdu:
100.54 km 17.00 km teren
04:42 h 21.39 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:164 ( 88%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:714 m
Kalorie: 1739 kcal

"Rozjazd"

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 0

Piękna pogoda, więc szkoda nie skorzystać. Namawiam B. by urwał się wcześniej z pracy i postanawiamy podskoczyć do Miechowa na Rajd Dosłońce, taka mikro-orientacja na ok 30km. Ma być lajtowo i w ogóle rozjazd, bo wczoraj po powrocie do domu oczywiście się rozlało i nie dało się wyjść na zewnątrz. Trochę spóźnieni wyjeżdżamy z miasta i od razu ciśniemy, najpierw skrócik przez Las Młodziejowicki (muszę w końcu zmienić tylną oponę bo zjeżdżam bokiem po błocie), a potem Doliną Dłubni, podjazd do Więcławic i dalej Sieborowice, Goszcza, Niedźwiedź i Słomniki. Tu przełączamy się na Dol. Szreniawy, jedzie się super, droga jest niczym wyłączona z ruchu, krajobrazy sielskiej wsi i kolorki nieba, chmurek i wschodzącego zboża - powalające.



Trawersujemy sobie kilka razy tory (Januszowice, Smroków, Jaksice) by pod koniec podjechać pod Miechów i znaleźć się na rynku. Jesteśmy trochę spóźnieni, wszyscy już wystartowali, ale też strasznie głodni. Szybciutko podjeżdżamy pod miejscowego Lidla, kupujemy bułeczkę z serem, coś do picia i na krawężniku pożywiamy się w promieniach słoneczka. Miejscowi patrzą na nas jak na rumuńskie dzieci ;-) Cóż, nie da się ukryć że trochę się upapraliśmy błotem na tych skrótach i szutrach...

Miechów - pomnik powstańców i Bazylika Grobu Bożego w tle


Po jedzeniu okazuje się, że zrobiło się mocno późno - start już nie ma sensu. Z Miechowa wracamy tą samą drogą nas Szreniawą, ale za Jaksicami odbijamy w kierunku na Czaple Wielkie i rozpoczynamy wspinanie się na pierwszy garbik oddzielający doliny rzeczne. Potem zjazd i kolejny podjazd pod Wysocice, nie ma to jak wybrać na lajtowy rozjazd górki o nachyleniu kilkunastu %.... A to już kolejna taka niespodzianka dzisiaj i to nie ostatnia. Zjazd i jesteśmy z powrotem w Dolinie Dłubni, skąd zaczynamy nudnawy powrót do domu. Był jeszcze pomysł na trzecią dolinę dzisiaj - Prądnik, ale podjazd pod Skałę i zachodzące powoli słońce skutecznie zniechęca. Ja tam jeszcze czuję to XC w nogach, tym bardziej, że bez rozjazdu...

Dłubnią lecimy do domu sprawdzając jeszcze na koniec czarny rowerowy do Bosutowa (łagodniejszy podjazd niż przez Batowice) i alternatywną drogę przez pola (więcej wertepów i błota). Jeszcze tylko wizyta w pobliskim Lidlu (chleb się skończył i ser też...) i już można odpoczywać. Wraz ze zmrokiem kończymy ten "lekki" rozjazd...




Dane wyjazdu:
12.31 km 12.31 km teren
00:39 h 18.94 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 98%)
HR avg:171 ( 92%)
Podjazdy:124 m
Kalorie: 509 kcal

O krok od zawału czyli moje pierwsze XC :)

Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 0

Problem maratonu w Wojniczu rozwiązał się sam, czyli maraton odwołali z powodu sytuacji powodziowej. Co zrobić z pięknie rozpoczętym weekendem? Jeszcze w sobotę późnym wieczorem szperam w kalendarzu zawodów i nagle - jest! W pobliskim Olkuszu mamy Mistrzostwa Małopolski Amatorów w XC. Poranek leniwy (blisko jest a kategorie dziadków i babć startują pod koniec imprezy), więc się nie spieszymy. Na wszelki wypadek jeszcze wykonujemy telefon do organizatorów, czym można się zarejestrować przed samym startem i przy okazji pytamy o start naszych kategorii. Ups.... kobitki weteranki (jak to pięknie brzmi, od razu czuję z 50 lat więcej na karku!) startują ... za godzinę! W 10 minut jesteśmy już w samochodzie i ekspresem docieramy na miejsce. Nawet nie mam czasu się rozgrzać, jedynie rozciąganie, lekkie pokręcenie kolanami i już trzeba się ustawiać. Tętno od początku na wariackich papierach...



Wystrzał i pojechali. Przed nami 5 kółek, razem ze mną jedzie młodsza kategoria kobiet oraz dwie kategorie męskie. Faceci od razu dają w palnik i po chwili zostaję sobie sama. Zgodnie z poradą Pana Męża ;-) ("to tylko 12 km, od razu ciśniesz ile fabryka dała, to nie maraton!") ja też daję w palnik osiągając wyżyny tętna. Oddech się rwie, ale noga podaje, odjeżdżam trochę kobietom i przez następne dwa kółka jadę sobie całkiem sama. Trasa mało wymagająca, chociaż trochę ślisko (w połowie jazdy zaczyna padać deszcz, co nie polepsza stanu trasy po ostatnich opadach). Na drugiej rundzie mam kryzys, wychodzi nierozgrzanie i muszę trochę zwolnić. Na 3 kółku zaczynają mnie dublować faceci, na czwartym łykam pierwszą z kobiet z mojej kategorii. Chyba nie jest tak źle, chociaż cały czas mam wrażenie, że oddech nie puszcza a nogi by jeszcze dały rady. Na piątym łykam ostatnią z kobiet w mojej kategorii babć i docieram do mety. W końcu po tym tygodniu kiblowania w domu z powodu deszczu, czuję że żyję. Tego mi brakowało, przedstartowej tremy, skaczącej na starcie łydki, ciśnięcia na trasie, przesuwania granic o jeszcze kawałeczek w górę.
Chwilę po mnie rusza B., który w swojej kategorii dojeżdża na 6 miejscu z jednym okrążeniem w plecy. Deszcz znika i od czasu do czasu prześwituje słoneczko. Tymczasem jakbyśmy zostali w domu, załapalibyśmy się na mega ulewę i pewnie nie poszlibyśmy nigdzie pojeździć. A tak udało się super niedzielne przedpołudnie w cieniu zamku w Rabsztynie.

Widoczek na zamek w Rabsztynie

Większa galeryjka zdjęć: ZDEZORIENTOWANI MTBO Team.

Dane wyjazdu:
15.39 km 0.00 km teren
00:49 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto i zalane ścieżki rowerowe

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 2

W końcu wieczorem przestaje padać, nawet pojawia się na chwilę słońce. Bierzemy z B. rowerki i jedziemy na mały rekonesans po mieście. Maraton w Wojniczu odwołany - alarm powodziowy i zalana trasa. Chyba nie uda mi się w tym roku wystartować w Cyklokarpatach... :(
Robimy rundkę na wały Wisły - wody jest mniej niż w 2010, więc może powodzi nie będzie, ale spora część bulwarów (i nie tylko) jest nadal pod wodą.
Ścieżka dla rowerów (chwilowo tylko wodnych)




Kategoria do 50km, lajt, miasto, z Bartem


Dane wyjazdu:
11.86 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Na obiad...

Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 0

..do IKEI. Komu chciałoby się gotować w niedzielę :)
Niezły huragan tam, a z powrotem tempo jak nie na złomku.
Kategoria do 50km, lajt, miasto, z Bartem