Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:983.43 km (w terenie 165.00 km; 16.78%)
Czas w ruchu:50:15
Średnia prędkość:18.15 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:8263 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:139 (74 %)
Suma kalorii:17280 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:57.85 km i 3h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
93.42 km 20.00 km teren
05:13 h 17.91 km/h:
Maks. pr.:60.70 km/h
Temperatura:
HR max:161 ( 86%)
HR avg:132 ( 70%)
Podjazdy:1447 m
Kalorie: 2008 kcal

Za granicę, na bułkę z serem :)

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

Miała być Istebna, ale... nie była. Właściwie już od piątku brakowało woli politycznej, mimo to spakowani jak na maraton zasnęliśmy już w Beskidach. Sobota obudziła nas niebieskim niebem i fantastyczną pogodą. Poranek trochę chłodny w górach, ale wyczekaliśmy do 10 i ruszyliśmy na zagraniczne wojaże. W planach - rozbudowana trasa wokół Babiej z zeszłego roku, czyli + Jezioro Orawskie.

Ruszamy dla odmiany w drugą stronę - Krowiarki wchodzą nam zaskakująco szybko (może z tej Istebnej coś by było...?), a za przełęczą wita nas halny... Od tego momentu nie uwolnimy się od niego aż do ostatniego podjazdu pod Jałowiecką. Wieje nieźle, ale widoki powalają - całe Tatry roztaczają przed nami swoje piękno. Zjeżdżamy z Krowiarek i kierujemy się na Lipnicę. Ku naszemu zdumieniu zeszłoroczna szutrówka zamieniła się w autostradę!



Zjeżdżamy do Lipnicy i tam robimy krótką przerwę na jedzenie. Ruszamy dalej w kierunku granicy, którą mijamy prawie niezauważenie - nie ma już żadnych budek, pozostałości po przejściu. Po prostu stoi sobie tablica z napisem Slovensko i tyle. Wjeżdżamy do braci Słowaków i kierujemy się szosą na Nachod. Widoki z lewej... bossskie... Taterki towarzyszą nam prawie do miasta.





W Nachodzie w końcu widać Jezioro Orawskie. Siadamy nad brzegiem na bułę z serem, którą nabyliśmy w Lipnicy. Przyda się chwila odpoczynku... Kilka fotek, trochę wygrzewania się w promieniach słońca i ruszamy dalej - nad Tatrami zaczynają zbierać się deszczowe chmury, a halny przywiewa je szybko w naszym kierunku. Drogą przez Oravskie Vesele (paradoksalnie jedyną miesjcowość, w której wesela nie spotkaliśmy) docieramy na czerowny rowerowy, wyprowadzający nas na widokowy grzbiet. Pilsko, Babia i całe Tatry jak na dłoni. Aż chciałoby się zatrzymać tu na zawsze :)



Czerwonym zjeżdżamy do krajówki na Glinne, odbijamy jednak w przeciwną stronę i docieramy do Oravskiej Polhory. Stąd doliną do żółtego szlaku na Jałowiecką. Potem zostaje tylko techniczny zjazd w błocie (dziękujemy panom ściągającym drewno za zdewastowanie i przeoranie całego szlaku czarnego) i dom. Beskidy jednak wyciskają więcej siły niż jeżdżenie w okolicach Krakowa. Mimo, że przewyższenia te same, kilometrów trochę mniej niż ostatnio to nogi skurczami protestują przez ostatnie 10km. Chyba że to też ten halny, wmordewind...

W Beskidach już jesiennie


No tak, w końcu jesteśmy w górach...
Kategoria trening, z Bartem


Dane wyjazdu:
12.36 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

MIasto

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

Czas załatwić wszystkie zaległe sprawy...
Kategoria miasto


Dane wyjazdu:
101.00 km 40.00 km teren
07:57 h 12.70 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:
HR max:166 ( 89%)
HR avg:126 ( 67%)
Podjazdy:823 m
Kalorie: 1842 kcal

1 dzień, 4 zamki

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

Szalony pomysł na zamki zrealizowany :) Jeden dzień urlopu, piękna pogoda i rower to recepta na sukces. Cel: Rabsztyn. Ruszamy jak już słoneczko zaczyna przygrzewać. Czerwonym do Ojcowa (zamek nr 1)


później Pieskowa Skała (zamek nr 2),


dalej Rabsztyn (3)


i w drodze powrotnej zahaczamy o Korzkiew (4)


Po testach szosy czuję zmęczenie w mięśniach, ale jest zaskakująco dobrze. Dziwne tylko to, że nie mogę wyciągnąć tętna w V strefę (czyżby był jeszcze taki wielki zapas)? Podjeżdżam Korzkiew i prawie całe Kwietniowe Doły! Aż nie wiem co o tym myśleć... :)
W każdym razie żadna szosa się nie umywa do górala i jazdy w terenie. Jurajskie krajobrazy są boskie, zapach sosnowych lasów, strzelające szyszki pod oponami... aż mam ochotę pojechać dalej, zamiast wracać do domu. Pogoda - raczej letnia niż jesienna. To był super dzień...

Jesienno-letnia Jura


Dane wyjazdu:
22.92 km 0.50 km teren
00:59 h 23.31 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max:160 ( 86%)
HR avg:119 ( 63%)
Podjazdy: 69 m
Kalorie: 283 kcal
Rower:szoska

Testy szoski - part 2

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 0

Testy szoski, dzień drugi. Dzisiaj kiepsko...
Kategoria szoska, miasto, trening


Dane wyjazdu:
40.30 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:
HR max:170 ( 91%)
HR avg:137 ( 73%)
Podjazdy: 99 m
Kalorie: 551 kcal
Rower:szoska

Testy szoski - part 1

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 24.09.2012 | Komentarze 2

Testy szoski. Na początku rundka na wałach.
Kategoria szoska, trening, z Bartem


Dane wyjazdu:
23.26 km 0.00 km teren
01:09 h 20.23 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max:159 ( 85%)
HR avg:127 ( 68%)
Podjazdy:216 m
Kalorie: 399 kcal
Rower:szarak

Beznadziejna niedziela

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 0

Miała być całodzienna wycieczka a wyszło jak wyszło. Nie ma o czym pisać :(
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
121.80 km 20.00 km teren
06:44 h 18.09 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:
HR max:162 ( 87%)
HR avg:128 ( 68%)
Podjazdy:1189 m
Kalorie: 2277 kcal
Rower:szarak

Lipowiec - Marcyporęba - Paszkówka

Piątek, 21 września 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 0

Trochę szalony pomysł na uczczenie ostatniego dnia lata, ale co tam. Dzień urlopu przeznaczony na rowerowanie. Pogoda miała być boska - i była! Postanawiamy z Bartem skoczyć na Lipowiec - nie załapałam się na zieloną wycieczkę w maju, na tą wrześniową też nie, więc jedziemy sami. Wyjeżdżamy ok 10, czekając aż się trochę ogrzeje. Przez Tomaszowice, Zabierzów, Las Zabierzowski i dalej Puszcza Dulowska, Rudno, Regulice i Lipowiec. Na miejscu kilka pamiątkowych fotek i pomysł by wrócić nad Wisłą, zahaczając o Spytkowice. Zjeżdżamy więc do Babic i na prom przy Spytkowicach, ale decydujemy je ominąć, a obejrzeć pałac w Paszkówce i kościół w Marcyporębie. Wychodzi trochę więcej górek, ale stojąc pod oboma budynkami stwierdzamy, że warto było. Zjeżdżamy do 44, przekraczamy ją i trasą wiślaną wracamy do domu. Wychodzi 6:44 czas ruchu, przy ponad 8 godzinach od wyjazdu z domu. Idealnie mieścimy się w okienku czasowym. Po drodze na wałach mijamy maskującego się Lesława :)

Lipowiec


Paszkówka


Pierwszy raz w Polsce widzę znaczony las do nordic walking. W Lesie Zabierzowskim, super!


Dane wyjazdu:
40.30 km 0.00 km teren
01:20 h 30.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:148 ( 79%)
HR avg:116 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: 331 kcal
Rower:szarak

Popołudniowe kręcenie

Czwartek, 20 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 0

Od rana jest mi tak zimno, że żeby się rozgrzać wsiadam na trenażer. Na zewnątrz leje i chmury więc pogoda nie zachęca, chociaż pod koniec kręcenia wychodzi słońce. Wystarcza czasu na 1:20 jazdy w tlenie i przy oporze 3/10. Ciepło. Jutro szansa na dłuższe jeżdżenie, może Lipowiec? Niech tylko będzie słońce, niech tylko będzie słońce, niech tylko... :)
Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.50 km teren
01:27 h 24.14 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max:157 ( 84%)
HR avg:126 ( 67%)
Podjazdy: 94 m
Kalorie: 521 kcal
Rower:szarak

Rege do Tyńca

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

Prawa strona jeszcze obolała, ale korzystam z pogody i robię sobie lajtową wycieczkę do Tyńca. Po drodze zgarniam Barta z pracy i wracamy razem do domu.
Kategoria lajt


Dane wyjazdu:
121.64 km 40.00 km teren
08:39 h 14.06 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 90%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:2518 m
Kalorie: 3276 kcal

Mordownik - ekstremalnie na orientację

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 0

To nie tak miało być. Kiepska strategia nawigacyjna, później zniwelowana przez wytrzymałość i siłę, ale sporym kosztem.

Początek jest trochę zaskakujący. Odprawa, otrzymujemy mapy wraz z informacją, że jednak trasa jest jednokierunkowa i punkt/bufet na Zamku w Dobczycach będzie czynny od 15.00. To trochę na rozwala strategię i z MTBO robi MTB tyle, że bez oznaczonej trasy.

Cóż, zaczynamy więc jazdą w grupie, w wyznaczonym kierunku (czyli najpierw góry) i od razu zonk. Mapy sprzed 30 lat są ciutkę nieaktualne... Pierwszego punktu (3- ambona) szukamy w lesie, przeczesując polanę za polaną. W końcu udaje się tam trafić, ale zajmuje nam to prawie 1,5 godziny. Jak tak dalej pójdzie to daleko nie zajedziemy...

A może tam?


Dalej podjazd na Chełm (punkt 5 - nie mogło go nie być) i na diabelski kamień (6). Ten znajduję dosyć szybko. Kolejny jest Lubomir - zawsze chciałam tam pojechać... :) Podjazd jest kamienisty i nie daję rady podjechać wszystkiego - wysokość bije, ale prędkość leci katastrofalnie. Na górze bufet, chwila pogawędki z panami, dziurki w karcie i info, że chyba jesteśmy jednymi z ostatnich. Ach jak to motywuje!

Mijamy schronisko na Kudłaczach


Zaczynamy kamienisty zjazd (ciągle jeszcze z planem by zrobić 100%, 14 punktów). Mocno nabite na asfalt opony nie ułatwiają i na którymś fragmencie ląduje na prawym boku. Wielkich strat nie ma (rozbity łokieć, kolano i kilka obtarć), ale ambicja nieco spada. Poza tym jadę te całe góry w IV strefie - wiem, że za jakieś 2 godziny to poczuję, a do końca jeszcze daleko. Na asfaltowej końcówce z Lubomira druga niespodzianka. Rozpędzona z góry dosłownie o włos mijam się z samochodem który wymusza na mnie pierwszeństwo wyjeżdżając z podporządkowanej. Adrenalina szybuje do góry, a zapał spada.

Kolejny punkt jest łatwy nawigacyjnie. Szybko znajduję miejsce, ale nie mogę znaleźć lampionu. Nic dziwnego, to "drzewo na skraju lasu". Przeczesuję więc drzewo za drzewem, by po 20 minutach znaleźć to właściwe. "Lampion" oczywiście jest, ale "plecami" do drogi i go kompletnie nie widać. Trochę mnie to wkurza, chociaż cieszę się, że nie jestem na tym punkcie po zmroku - raczej ni byłoby szans...

Drzewo w lesie - znajdź punkt, zabawa dla spostrzegawczych


Dalej dosyć długi przelot do Dobrej (po drodze punkt 2), tutaj przerwa na jedzenie i błądzenie w poszukiwaniu 14. Przeczesujemy całe połacie pól pod lasem - no po prostu nie ma. Odpuszczam i podejmuję decyzję o rezygnacji z reszty. Słabe mapy, zimno, zmęczenie, nasilający się ból potłuczonej prawej strony i jeszcze te dwie nieciekawe sytuacje robią swoje. Spokojnie kieruję się na Raciechowice, nie próbując nawet szukać 4 i 11.

Ale zaczyna się jechać zaskakująco dobrze, więc wracam do gry. W Szczyrzycu wychodzi nawet słońce. Szybka wyprawa nad cmentarz (punkt nr 7 - na zjeździe spotykamy drugi zielony team), dalej 12, gdzie spotykamy ich ponownie. Jedziemy szybko do Skrzynki by zdążyć przed zmrokiem - jest, lampion znaleziony po minucie! Stamtąd przy zapadającym zmroku wycieczka na Zamek w Dobczycach (bufet i 9). Trafiamy bez problemów, zjadamy trochę pysznych ciasteczek i gawędzimy sobie z obsługą. Podpowiadają nam jak dojechać do 10 - kurhanów w lesie. Planujemy tam podskoczyć, żeby zaliczyć jeszcze jedne dziurki w karcie, ale po wyjeździe z zamku rezygnujemy. Jest za ciemno, za zimno i zmęczenie daje już o sobie znać (to 12 godzina na siodełku). Wojewódzką wracamy do Myślenic, oczywiście jest pod górkę, ale na szczęście bez dziur i zaskakujących uskoków. Po ciemku jedzie się jak po stole. Wjazd do Myślenic, skręt na Zarabie i jesteśmy na mecie. W końcu ciepło...

Okazuje się, że decyzja o odpuszczeniu kurhanów była na wagę 3 miejsca w klasyfikacji kobiet. Drugi zielony team (Halina ze Skorpionem) pojechali go szukać. Nie udało im się - stracili tam sporo czasu. Przyjechali 8 minut po nas, co przy tej samej ilości punktów oznaczało 4 miejsce dla Haliny. Ale i tak uważam, że nawigowali tym razem lepiej.

Mam kolejny rekord w tym sezonie: 2518 przewyższenia.
W sumie czas 13:02, z czego czas ruchu 8:39

GPS


Wykres przewyższeń