Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:755.18 km (w terenie 132.00 km; 17.48%)
Czas w ruchu:38:35
Średnia prędkość:16.26 km/h
Maksymalna prędkość:65.80 km/h
Suma podjazdów:5716 m
Maks. tętno maksymalne:183 (98 %)
Maks. tętno średnie:156 (83 %)
Suma kalorii:12722 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:44.42 km i 3h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto na koniec sierpnia

Piątek, 31 sierpnia 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 0

Zbiorczy wpis za miejskie jazdy z końca sierpnia.
W międzyczasie okazało się, że napęd w Gianciku nie dociągnie do zimy :( Wymiana...
Kategoria miasto


Dane wyjazdu:
54.56 km 0.00 km teren
02:15 h 24.25 km/h:
Maks. pr.:41.50 km/h
Temperatura:
HR max:179 ( 96%)
HR avg:149 ( 80%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 1076 kcal
Rower:szarak

Kraków - Skawina - Kraków

Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 0

Spotkanie biznesowe w Skawinie. Mimo, że nie cisnę jakoś specjalnie udaje mi się zrobić "rekord" - dojazd w 1:06 - może dlatego że bez obiadu dzisiaj? Z powrotem jest podobnie - wracam już po ciemku, ale za mną od Tyńca aż po salezjanów jedzie ktoś z super elektrownią i motywuje do wysiłku. Wychodzą dwa fajne treningi w IV strefie. Dzięki :)
Garmin dzisiaj szaleje. W Skawinie pokazuje -3000 m npm, wychodzi jakaś kosmiczna ilość przewyższeń. Jutro powtórka.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
24.00 km 1.00 km teren
01:02 h 23.23 km/h:
Maks. pr.:44.50 km/h
Temperatura:
HR max:166 ( 89%)
HR avg:138 ( 74%)
Podjazdy:198 m
Kalorie: 431 kcal
Rower:szarak

Szybki wypad na północ

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 0

Słońce kusi, więc przerywam pracę i wyskakuję na godzinkę na rower. Pomykam na północ bo najbliżej, jednak to okazuje się nie być najlepszy wybór - jest duży ruch i co chwile mijają mnie na centymetry jacyś wyborowi jeźdźcy. Próbuję więc podjechać na moją górkę od podjazdów, ale tam też tłoczno. Nie mam czasu żeby szukać lepszej miejscówki, kręcę się po Batowicach, Bosutowie, Dziekanowicach i okolicy i zmykam do domu. Tym bardziej, że tętno dzisiaj jakoś niechętnie się podnosi - nie udaje mi się nawet zaliczyć V strefy.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
15.60 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

miasto

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 0

Nic specjalnego. Ostatnio nawet po mieście spada średnia ;-) Znaczy: winter is coming?
Kategoria miasto


Dane wyjazdu:
53.03 km 0.50 km teren
02:28 h 21.50 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:
HR max:163 ( 87%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:203 m
Kalorie: 959 kcal
Rower:szarak

Kraków - Skawina - Kraków

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Spotkanie biznesowe w Skawinie. W efekcie dwa treningi w okolicach IV strefy. Uff, jak duszno...
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
54.09 km 15.00 km teren
02:54 h 18.65 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:
HR max:166 ( 89%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:513 m
Kalorie: 927 kcal

Ojcowskie klimaty

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Popołudniowy wypad. Co prawda z falstartem (musiałam wrócić do domu założyć urwany nosek, co znaczy przyzwyczajenie!), ale objechaliśmy z Bartem Ojców i wróciliśmy przez Drogę Zamkową, Naramę i Bibice. Wyszło całkiem godnie, 50+ w tlenie. Szkoda że już tak szybko się robi ciemno, niedługo zostaną tylko wały po zmroku :( Winter is coming...
Kategoria trening, z Bartem


Dane wyjazdu:
37.52 km 0.50 km teren
01:43 h 21.86 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:
HR max:154 ( 82%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy: 71 m
Kalorie: 509 kcal
Rower:szarak

Nocna jazda nad Wisłą

Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Znowu "po jasnemu" brakło czasu. O 20.00 ruszam nad Wisłę, bo tylko tam jest na tyle równo, żeby nie zrobić sobie krzywdy po ciemku. Wały wyludnione, towarzyszy mi jedynie burza, rozświetlająca drogę co chwilę.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
36.39 km 0.00 km teren
01:47 h 20.41 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:
HR max:147 ( 79%)
HR avg:120 ( 64%)
Podjazdy: 51 m
Kalorie: 516 kcal
Rower:szarak

Nocna przejażdżka po wałach

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Postanawiam sprawdzić co jeszcze mnie boli po wyrypie. Okazuje się, że jest nieźle, mięśnie i obtarcia jeszcze odczuwalne, ale na 30+ dały radę.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
121.10 km 70.00 km teren
13:40 h 8.86 km/h:
Maks. pr.:65.80 km/h
Temperatura:
HR max:176 ( 94%)
HR avg:130 ( 69%)
Podjazdy:2121 m
Kalorie: 3566 kcal

Wielki Izerska Wyrypa 2012

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Sobotni poranek magiczny nie był – zwleczenie się z łóżka przed 5 po zaledwie kilku godzinach snu skutkowało jedynie bólem głowy. Szybkie śniadanie, odprawa techniczna, łapiemy spakowane rzeczy i już! Zanim jeszcze wstało słońce peleton poubieranych po sam czubek nosa kolarzy (było chyba poniżej 10 stopni…) pomykał w stronę Starej Kamienicy, gdzie rozdane zostały mapy. Przyglądamy się krótko i za pierwszymi uczestnikami ruszamy w stronę dwóch najbliższych punktów. Zasada jest tu trochę inna – liczy się po pierwsze ilość zaliczonych punktów, a dopiero później czas. Nie ma też kar czasowych za punkty niezaliczone. Dlatego też po prostu ruszamy bez specjalnego planowania dalszej trasy – zaplanuje się w drodze, mamy jej zarys i to wystarcza. W tle majaczą poranne Karkonosze, a łąki zaściela mgła.



Pierwsze punkty (17 i 22) pokazują nam, że nie będzie łatwo – lampiony nie są widoczne z drogi, ale pochowane gdzieś w krzakach, lasach i za skałami. Optymistyczna informacja że „wszystkie punkty podbijamy z siodełka” rodzi pod koniec Wyrypy zabawny ciąg dalszy: „tak, pod warunkiem, że siodełko zabierzemy ze sobą”. Jedzie się dobrze, chociaż ból głowy nie daje mi spokoju. Dopiero wejście w V strefę tętna leczy mnie na jakiś czas, a wychodzące słońce wreszcie rozgrzewa zgrabiałe palce (zapowiadali 27 stopni, kto by tam brał ciepłe rękawiczki…). Trzeci zaliczany punkt (25) jest faktycznie do podbicia z siodełka – szybko nabijamy kilka dziurek w karcie i wjeżdżamy w Izery.



Wybraliśmy je na początek, kiedy jeszcze jest trochę siły, mając nadzieję, że damy radę przewyższeniom. Idzie zaskakująco dobrze – kilkudziesięciometrowa piesza wspinaczka na skały przy punkcie 27, potem przejazd do 32 (położonego na wyspie, co kończy się zmoczeniem butów) idą płynnie, do momentu, kiedy nagle robi się jakoś miękko w drodze na 31. Rzucam okiem na tylne koło i już widzę jak ubywa z niego powietrza – czyli robimy przymusowy postój z kapciem w tle. Wybebeszając oponę tylko patrzę jak mijają nas inni uczestnicy, których wyprzedziliśmy… Zakładam nową dętkę, zaczynam pompować i … coś tu nie gra! Opona jak była sflaczała, taka jest. Po chwili tylko słyszę wyraźny, mocny syk – dziurawa dętka? Przez chwilę myślę, że to złamany lub uszkodzony wentyl, ale nie! Ściągam nową dętkę i na szwie zieje ogromna (jak na te warunki) dziura. Siedzimy sobie więc w lesie z dwoma dziurawymi dętkami…



Na szczęście coś mnie podkusiło rano i tuż przed wyjazdem dorzuciłam do plecaka łatki. Bierzemy się więc za łatanie. Dziura na szwie daje się zakleić, łatamy też tą pierwszą, pompujemy i lecimy do 31. Zabawa z dętkami zabrała nam prawie godzinę… (i jak się później okaże zabierze jeszcze więcej, bo łatka mimo najlepszych chęci nie wytrzyma ciśnienia rajdu ;-)). Zaliczmy 31 (dojazd po podmokłych terenach, a co!) i decydujemy się odpuścić 29. Zamiast tego kierujemy się 30, gdzie na bufecie mają genialne drożdżówki. Uzupełniamy wodę, ściągamy resztę „zimowych” ciuchów i jedziemy kierunku Świeradowa.

Wszystkie punkty podbijamy "z siodełka" ;-)


Punkt 28 znajdujemy szybko (po kolejnym „dętkowym” postoju) – lampion ukryty jest pod mostkiem.



Tracimy całą wysokość, by podjechać ją znowu w drodze do 21 (tu też bagienko). Garmin liczy jak oszalały, mamy już ponad 1000m przewyższenia, a nie ma jeszcze południa… Dalej lecą kolejne punkty -13, 16 i docieramy do Świeradowa w nadziei nabycia dętkowego zapasu (cały czas jadę z duszą na ramieniu, łatki już raz puściły…). Na miejscu okazuje się, że z prestą nie ma nic (może w Mirsku będą mieli… radzi sprzedawca, a serwisant rowerowy proponuje rozwiercić obręcz na samochodowe). Zjadamy obiad przy kolei gondolowej na Stóg Izerski i podbijamy 19 – lampion jest podczepiony do jednego ze słupów kolejki. Kierujemy się do 15, gdzie jest OS i dodatkowe 3 pkt do zdobycia.
OS puszczony jest fantastyczny single-trackiem – 7,8km istnej frajdy z jeżdżenia na rowerze, doskonale wyprofilowaną, równiutką ścieżką nas uskrzydla. Czasami faktycznie ma się wrażenie, że rower się unosi – singiel oddaje całą siłę włożoną we wjazd na górę, pozwalając poczuć ogromną przyjemność z jazdy rowerem i sprowadzając nas ku mecie OS-a. Niepowtarzalne doznania i do tego + 3 punkty kontrolne… A na dole bufet i w drogę. Odpuszczamy z założenia trzy punkty w Czechach i lecimy do 6. Trafiamy na tą „gorszą” stronę rzeki ale na szczęście da się przejść suchą stopą.



Teraz punkty idą szybko – zjechaliśmy z Izerów na równinę, przewyższenie już nie przybywa w takim tempie jak dotychczas, za to kilometry i prędkość jakby lecą nieco szybciej. Po 6 przychodzi czas na 7 (oczywiście wszystko „z siodełka” ;-)) oraz położone niedaleko od siebie 9 i 11. Zapada też decyzja o wydłużeniu trasy o odrzucone w pierwszej fazie punkty na północy. Jedziemy więc do 4, 1 i 5. Czasu mamy jeszcze trochę ale zaczyna się problem z obtarciami – upał i ponad 10 godzin w siodle po prostu robią swoje. Ostatnie punkty robimy już znacznie obolali – mimo, że mamy jeszcze ok. 1-1,5 godziny czasu do zamknięcia mety wracamy przez punkt 12 do domu. Tu włącza mi się ściganie – za mną jadą dwie dziewczyny, a ja mam jeszcze siłę, żeby wycisnąć ponad 15 minut przewagi na ostatnich kilku km. Izery żegnają nas krwistym zachodem słońca… Wraz z powoli zapadającymi ciemnościami wjeżdżamy na metę.

Kategoria zawody, z Bartem


Dane wyjazdu:
25.40 km 10.00 km teren
01:23 h 18.36 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 98%)
HR avg:150 ( 80%)
Podjazdy:622 m
Kalorie: 634 kcal

Krowiarki i droga stokowa

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 0

W końcu jakaś normalna pogoda na rower. W przerwie pracy wyskakujemy z Bartem na siłowy trening pod Krowiarki. Wchodzi całość w IV strefie i dobrym tempie. Na końcówce gonię uciekającego Barta i dobijam do HR max. Potem szybki zjazd i jeszcze odrobina terenu, bo asfalty są nudne. Odbijamy na drogę stokową, podjazd, zjazd i powrót do domu. Miło poczuć znów rower pod nogami i jakieś prawdziwe jeżdżenie...
Kategoria trening, z Bartem