Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:1034.90 km (w terenie 289.00 km; 27.93%)
Czas w ruchu:48:31
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:8566 m
Maks. tętno maksymalne:172 (92 %)
Maks. tętno średnie:139 (75 %)
Suma kalorii:15881 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:41.40 km i 2h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
90.44 km 30.00 km teren
04:51 h 18.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:146 ( 78%)
HR avg:111 ( 60%)
Podjazdy:984 m
Kalorie: 1352 kcal
Rower:szarak

Petite Pierre

Piątek, 31 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj chcemy dotrzeć do Petite Pierre (małej piotrusi) :) - urokliwego miasteczka położonego na górze, z królującym (a jakże!) zamkiem na skale. Jedziemy trochę naokoło, korzystając z fantastycznej ścieżki rowerowej - zielonego szlaku do Saverne, po drodze zahaczając o Neuwiller- les -Saverne, gdzie jest stary kościół i opactwo z XII wieku. Później podjazd i jesteśmy w P.Pierre. Szybko oglądamy zamek, strzelamy kilka foci i zjeżdżamy do Ingswiller. Po drodze niespodzianka - oznaczenie route baree, droga zamknięta. Ryzykujemy i napatoczamy się na sprzęt asfaltujący drogę... ale daje się przejechać boczkiem. Francuzi jak zwykle niczym się nie przejmują, część kierowców wesoło nam macha jak jedziemy obok gorącego asfaltu... Na koniec szybki zjazd do Zinswiller i pod górkę do domu. Uff, ciepło.

Kościół w Neuwiller- les -Saverne



Dane wyjazdu:
65.38 km 20.00 km teren
03:36 h 18.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:158 ( 85%)
HR avg:115 ( 62%)
Podjazdy:913 m
Kalorie: 1079 kcal
Rower:szarak

Falkenstein

Czwartek, 30 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Miało być słonecznie, a rano chmurzy się i zaczyna padać mżawka. Nie wiadomo co robić... jechać? Przeczekiwać? Nad przełęczą, którą widzimy z okna pokazuje się skrawek niebieskiego nieba i systematycznie się powiększa. Decydujemy się pojechać na północ, bo chmura najwyraźniej wisi nad naszym campingiem...

Ruszamy z przeciwdeszczowymi ciuchami w plecakach i wodoodpornych pelerynkach na plecakach. Zrzucenie cieplejszych ciuchów – już po kilku kilometrach (podjazd pod Oberbronn robi swoje, 2-3km, a ponad 120m przewyższenia). Naszym szlakiem rowerowym jedziemy do Philippsbourga, skąd podjeżdżamy na zamek Falkenstein. Widoki stamtąd... nie do opisania. Calusieńskie Wogezy Północne, do tego na niektórych wzgórzach wystają wieże, ruiny innych zamków. Sam zamek po prostu zapiera dech w piersiach. Wkomponowany w skałę jest wyjątkowy, jedyny taki. To absolutne must see jak ktoś wybiera się w te okolice! Spędzamy na nim sporo czasu, mimo że na górze szaleje mały huragan.



Zjeżdżamy później do Sturzelbronn, gdzie mieści się XII wieczne opactwo cysterskie, zniszczone nieco w trakcie rewolucji francuskiej. W poszukiwaniu boulagerii (czas na trzecie śniadanie), zjeżdżamy do Obersteinbach, ale tam niestety nie ma... Robimy więc tylko fotki pozostałości mniejszego zamku Ansbourg (petit Ansbourg) i kierujemy się na Niederbronn i Reichshoffen (tu wiadomo, że kupimy chleb). Po drodze zahaczamy o drugi tego dnia zamek – Wineck. Ruiny są równie efektowne, wyglądają jakby miały się zaraz zawalić. Resztki ścian i baszta stoją na poukładanych jeden na drugim kamieniach... ciekawe kiedy to wszystko spanie z hukiem... Odpuszczamy pobliski Schoeneck (jeść!) i zjeżdżamy prosto do Reichshoffen, gdzie w boulangerie kupujemy dwie bagiety na kolację, a na miejscu pain au chocolat i croissanta. Później alternatywną drogą (zielonym rowerowym na Oberbronn, tędy jeszcze nie jechaliśmy) zmierzamy w kierunku campingu. Na koniec podjazd... uff.. wyszło dzisiaj prawie 1000 w górę, chociaż nie wiadomo gdzie...

Dane wyjazdu:
44.95 km 20.00 km teren
02:15 h 19.98 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:151 ( 81%)
HR avg:111 ( 60%)
Podjazdy:464 m
Kalorie: 637 kcal
Rower:szarak

Popołudniowa rundka pod Wogezami

Środa, 29 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Od rana leje, więc szanse na rower raczej marne. Zamieniamy domek w czytelnię i uzupełniamy glikogen ;-). Pogoda mówi, że po 14 ma się przejaśnić i chociaż nie dałabym za to złamanego grosza, to faktycznie, po 14 chmury powoli się rozwiewają, a godzinę później pojawia się słonce. Nie ma na co czekać, chwile później jesteśmy już na rowerze i ruszamy w kierunku Reichshoffen, by włączyć się tam na zielony szlak w stronę Haguenau. Jedzie się super, najpierw zjazd z campingu na dół, a potem zjeżdżamy do Doliny Renu, więc robi się stosunkowo płasko. Ścieżka prowadzi nas przez las – co tam ścieżka, autostrada ;-) W wielu miejscach jest wydzielona od ruchu samochodowego lub prowadzi mało ruchliwymi drogami. Odwiedzamy Pfaffenhoffen, tam odbijamy na Obersdorf, Zutzendorf i przez Schillersdorf zawijamy pętelkę na północ. Krajobrazy są typowo alzackie, chociaż brakuje winnic. Zamiast nich pastwiska i kukurydza. A w tle Wogezy i Schwarzwald... Dojeżdżamy do domu w pełnym słońcu - z 14 stopni rano zrobiło się 24 – napawając się widokami :) Oby pogoda wytrzymała...



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Linia Maginota

Wtorek, 28 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Wtorkowa pogoda jest mocno niepewna – będzie lało, czy nie będzie lało? Poświęcamy więc poranek na kilkukilometrowy spacer do Oberbronnu po bagietki, a później samochodem podjeżdżamy do Schoenenburga, gdzie jest jeden z wielu fortów linii Maginota. Zwiedzanie tego molocha trwa prawie 2 godziny, później jeszcze przebieżka po okolicznych polach w poszukiwaniu wystających elementów uzbrojenia linii. Wracamy późno na camping, nie starcza czasu na rowerowanie. Ale jest czas na potestowanie miejscowego wina... :)




Dane wyjazdu:
36.39 km 15.00 km teren
02:11 h 16.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:153 ( 82%)
HR avg:117 ( 63%)
Podjazdy:609 m
Kalorie: 705 kcal
Rower:szarak

2 zamki - Wassenburg i Ansberg

Poniedziałek, 27 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Poniedziałkowy poranek rozpoczynamy od większych zakupów i skorzystania z internetu w miejscowym office du tourisme. Później zamiana samochodu na rower i jedziemy zwiedzać okoliczne pagóry, bo pogoda lekko niepewna. Startujemy przez Oberbronn, ale wybieramy inną ścieżką niż zamierzaliśmy i terenem podjeżdżamy na przełęcz. A można podjeżdżać asfaltem... nawierzchnia przy slickach 1,5' ma niebagatelne znaczenie, aczkolwiek muszę stwierdzić, że miejscowe lasy są dobrze przebieżne i większego bieżnika brakuje tylko czasami. Stamtąd fantastycznym singielkiem lecimy do zamku Wassenburg. Co prawda to tylko ruiny, ale bardzo efektowne. Zamek dawniej opanowali rabusie,łupiący miejscowych na tutejszych szlakach, są tu również ruiny świątyni Merkurego. Z Wassenburga wracamy na przełęcz, zaliczamy jeszcze po drodze dwie inne przełęcze (których nazw nie pamiętam), by dotrzeć do zamku Ansberg. Z wieży roztacza się podobno super widok, ale niestety zamek jest zamknięty ze względów bezpieczeństwa. Resztki metalowych schodów walających się pod skałą świadczą o tym, że nie jest to jedynie czcze ostrzeżenie i że czasem lubi się coś ukruszyć. Z Ansbergu kierujemy się szybkim zjazdem do Philippsbourga, skąd dolinką wracamy na camping. Końcówkę również próbujemy terenowo i podjazd do domu z Zinswiller okazuje się znacznie lepszy niż męczenie się po asfalcie.

Wassenburg



Dane wyjazdu:
61.93 km 20.00 km teren
03:35 h 17.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:158 ( 85%)
HR avg:109 ( 58%)
Podjazdy:802 m
Kalorie: 1004 kcal
Rower:szarak

Bonjuour Alsace!

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Bonjuour Alsace :) Jak dobrze znów znaleźć się we Francji, gdzie czas płynie wolniej, a miejscowi nie znają terminu „na wczoraj”. Tym razem w planach jest zwiedzanie północnej części Wogezów (park krajobrazowy) i fragmentów Lotaryngii. Pierwszy dzień rozpoczynamy wizytą w pobliskim miasteczku – w Oberbronn, które jest po prostu przepiękne, w alzackim stylu, z domkami, brukowanymi uliczkami i oczywiście bocianami :) Alternatywną drogą przez miejscowy Lasek Wolski (ale ścieżki do jazdy!) zmierzamy stamtąd do Niederbronn (to miejscowe „centrum” turystyczne – kasyno, hotele, centre ville ze sklepami i kafejkami). Tu znajdujemy informację turystyczną, ale jest zamknięta (czynne 15-18, vive la France!). Robimy więc szybkie zakupy póki cokolwiek jest jeszcze otwarte (2 jeszcze ciepłe bagietki) i wracamy na camping, by ruszyć za chwilę w drugą stronę do Baerenthal, już w Lotaryngii. Tutaj udaje się dorwać jakąś przy-kempingową info, gdzie zaopatrujemy się w mapę Lotaryngii oraz doliny Bitche. Przy okazji zaliczamy jeszcze zamek Rammstein, a właściwie jego ruiny. Kiedyś raubritterzy rabowali tutaj wędrujących po okolicznych szlakach... zostało po nich świetne orle gniazdo,do którego mozolnie trzeba się wspinać. Ale widoki i ruiny warte wysiłku. Stamtąd próbujemy się przebić na azymut do Phillipsbourga, ale droga ginie w lecie, wracamy i lecimy asfaltem. Później znów Niederbronn, z informacji dostajemy jeszcze dwie mapy i wracamy – znów alternatywnie do domu. Tradycyjnie, Francuzi coś pochrzanili z oznakowaniem, bo wjeżdżając na ścieżkę rowerową mijamy drogowskaz Oberbronn 4km, by za ok. 1 km spotkać identyczny, ale... w kierunku z którego właśnie jedziemy. Przez leśne drogi lecimy sobie na azymut i wyjeżdżamy dokładnie nad campingiem. Prysznic, bagietka i alzackie wino. Vive la France!




Dane wyjazdu:
12.02 km 1.00 km teren
00:42 h 17.17 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max:128 ( 69%)
HR avg:101 ( 54%)
Podjazdy: 82 m
Kalorie: 176 kcal
Rower:szarak

Ulanów

Czwartek, 23 lipca 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 0

Plan podobny do wczorajszego - jak najwcześniej wstać i jeszcze obskoczyć do Ulanowa, bo zbliża się koniec urlopu w Lasach Janowskich :( Mimo, że w Ulanowie meldujemy się ok 9, to pogoda już zabija (jest 30+). Wymiękam, odmawiam jazdy z powrotem i B. wraca po mnie samochodem. Później powrót do miasta w kilku burzach po drodze.

Generalnie jakby ktoś się zastanawiał czy warto w Lasy Janowskie rowerem - zdecydowanie WARTO. Świetne tereny do jazdy, dużo szlaków, drogi, gdzie przez 10km nie mija żaden samochód, do tego przyjemna okolica i sympatyczni ludzie. Sporą część asfaltują, do tego trwają prace nad ścieżkami rowerowymi (m.in. z Biłgoraja - szlaki rowerowe Polski Wschodniej). No i fantastyczne ryby w tych stawach mają :) Jak ktoś lubi wodę - popływać i powędkować to tym bardziej godne polecenia :)

Ulanów stary kościół drewniany




Dane wyjazdu:
46.91 km 20.00 km teren
02:42 h 17.37 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:139 ( 75%)
HR avg:102 ( 55%)
Podjazdy: 97 m
Kalorie: 623 kcal
Rower:szarak

Szklarnia, Momoty i Uroczysko Kruczek

Środa, 22 lipca 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 0

Pobudka o 6, na dzisiaj zapowiadają 36 stopni... słabo rowerowa pogoda... Zbieramy się czym prędzej i po 7 już jesteśmy w Szklarni. Stamtąd jedziemy na Porytowe wzgórze - miejsce największej bitwy partyzanckiej, gdzie 3000 partyzantów pobiła 30000 Niemców w 1944. Na miejscu piękny pomnik. Dalej lasami lecimy do Momotów - tutaj do obejrzenia kościółek, który proboszcz zbudował od zera sam - wszystko, witraże, ławki, po prostu wszystko. Z Momotów lekko piaszczystą ścieżką przez Łążek Ordynacki do Uroczyska Kruczek (świeżo asfaltowana droga, cały ten syf ląduje na rowerze....) i powrót.

Porytowe Wzgórze

Momoty, kościółek

Czas na Karkówkę ;-)


Oj... jak to doczyścić...? :(



Dane wyjazdu:
31.83 km 10.00 km teren
01:39 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max:140 ( 75%)
HR avg: 95 ( 51%)
Podjazdy:163 m
Kalorie: 321 kcal
Rower:szarak

Krótko, ale gorąco - Potok Wielki

Wtorek, 21 lipca 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 0

Poranny trip po okolicy, zanim słońce rozkręci się na dobre. Stawy w Antoniowie, Kościół w Potoku Wielkim i zabytkowy dwór będący szkołą w Potoczku. Upał nie daje żyć...

Zachód słońca nad zalewem w Zaklikowie z widokiem na zamek




Dane wyjazdu:
87.24 km 10.00 km teren
04:03 h 21.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max:142 ( 76%)
HR avg:106 ( 57%)
Podjazdy:194 m
Kalorie: 1035 kcal
Rower:szarak

Sandomierz - trzy województwa w jeden dzień :)

Poniedziałek, 20 lipca 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 0

Prawdziwa gratka dla zbierających gminy, czyli 3 województwa w jeden dzień. Wyjazd z Zaklikowa (podkarpackie), przejazd przez Irenę :), Łążek do Borów (lubelskie) i dalej na południe aż do Sanu, który przekraczamy... łódką, bo przeprawa promowa nie działa. A dalej przez Gorzyce i Zalesie Gorzyckie wjeżdżamy w Świętokrzyskie. Sandomierz niezwykle urokliwy, pięknie odnowiony - aż miło połazić. Zwiedzamy zamek i bramę Opatowską (świetny widok) i uciekamy (tym razem przez most w Radomyślu nad Sanem) do domu.

Sandomierz


Pływanie po Sanie ;-)