Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
61.93 km 20.00 km teren
03:35 h 17.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:158 ( 85%)
HR avg:109 ( 58%)
Podjazdy:802 m
Kalorie: 1004 kcal
Rower:szarak

Bonjuour Alsace!

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Bonjuour Alsace :) Jak dobrze znów znaleźć się we Francji, gdzie czas płynie wolniej, a miejscowi nie znają terminu „na wczoraj”. Tym razem w planach jest zwiedzanie północnej części Wogezów (park krajobrazowy) i fragmentów Lotaryngii. Pierwszy dzień rozpoczynamy wizytą w pobliskim miasteczku – w Oberbronn, które jest po prostu przepiękne, w alzackim stylu, z domkami, brukowanymi uliczkami i oczywiście bocianami :) Alternatywną drogą przez miejscowy Lasek Wolski (ale ścieżki do jazdy!) zmierzamy stamtąd do Niederbronn (to miejscowe „centrum” turystyczne – kasyno, hotele, centre ville ze sklepami i kafejkami). Tu znajdujemy informację turystyczną, ale jest zamknięta (czynne 15-18, vive la France!). Robimy więc szybkie zakupy póki cokolwiek jest jeszcze otwarte (2 jeszcze ciepłe bagietki) i wracamy na camping, by ruszyć za chwilę w drugą stronę do Baerenthal, już w Lotaryngii. Tutaj udaje się dorwać jakąś przy-kempingową info, gdzie zaopatrujemy się w mapę Lotaryngii oraz doliny Bitche. Przy okazji zaliczamy jeszcze zamek Rammstein, a właściwie jego ruiny. Kiedyś raubritterzy rabowali tutaj wędrujących po okolicznych szlakach... zostało po nich świetne orle gniazdo,do którego mozolnie trzeba się wspinać. Ale widoki i ruiny warte wysiłku. Stamtąd próbujemy się przebić na azymut do Phillipsbourga, ale droga ginie w lecie, wracamy i lecimy asfaltem. Później znów Niederbronn, z informacji dostajemy jeszcze dwie mapy i wracamy – znów alternatywnie do domu. Tradycyjnie, Francuzi coś pochrzanili z oznakowaniem, bo wjeżdżając na ścieżkę rowerową mijamy drogowskaz Oberbronn 4km, by za ok. 1 km spotkać identyczny, ale... w kierunku z którego właśnie jedziemy. Przez leśne drogi lecimy sobie na azymut i wyjeżdżamy dokładnie nad campingiem. Prysznic, bagietka i alzackie wino. Vive la France!





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!