Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
5.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przed i po XC

Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 0

Mikro rozgrzewka i mikro rozjazd.


Dane wyjazdu:
12.31 km 12.31 km teren
00:39 h 18.94 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 98%)
HR avg:171 ( 92%)
Podjazdy:124 m
Kalorie: 509 kcal

O krok od zawału czyli moje pierwsze XC :)

Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 0

Problem maratonu w Wojniczu rozwiązał się sam, czyli maraton odwołali z powodu sytuacji powodziowej. Co zrobić z pięknie rozpoczętym weekendem? Jeszcze w sobotę późnym wieczorem szperam w kalendarzu zawodów i nagle - jest! W pobliskim Olkuszu mamy Mistrzostwa Małopolski Amatorów w XC. Poranek leniwy (blisko jest a kategorie dziadków i babć startują pod koniec imprezy), więc się nie spieszymy. Na wszelki wypadek jeszcze wykonujemy telefon do organizatorów, czym można się zarejestrować przed samym startem i przy okazji pytamy o start naszych kategorii. Ups.... kobitki weteranki (jak to pięknie brzmi, od razu czuję z 50 lat więcej na karku!) startują ... za godzinę! W 10 minut jesteśmy już w samochodzie i ekspresem docieramy na miejsce. Nawet nie mam czasu się rozgrzać, jedynie rozciąganie, lekkie pokręcenie kolanami i już trzeba się ustawiać. Tętno od początku na wariackich papierach...



Wystrzał i pojechali. Przed nami 5 kółek, razem ze mną jedzie młodsza kategoria kobiet oraz dwie kategorie męskie. Faceci od razu dają w palnik i po chwili zostaję sobie sama. Zgodnie z poradą Pana Męża ;-) ("to tylko 12 km, od razu ciśniesz ile fabryka dała, to nie maraton!") ja też daję w palnik osiągając wyżyny tętna. Oddech się rwie, ale noga podaje, odjeżdżam trochę kobietom i przez następne dwa kółka jadę sobie całkiem sama. Trasa mało wymagająca, chociaż trochę ślisko (w połowie jazdy zaczyna padać deszcz, co nie polepsza stanu trasy po ostatnich opadach). Na drugiej rundzie mam kryzys, wychodzi nierozgrzanie i muszę trochę zwolnić. Na 3 kółku zaczynają mnie dublować faceci, na czwartym łykam pierwszą z kobiet z mojej kategorii. Chyba nie jest tak źle, chociaż cały czas mam wrażenie, że oddech nie puszcza a nogi by jeszcze dały rady. Na piątym łykam ostatnią z kobiet w mojej kategorii babć i docieram do mety. W końcu po tym tygodniu kiblowania w domu z powodu deszczu, czuję że żyję. Tego mi brakowało, przedstartowej tremy, skaczącej na starcie łydki, ciśnięcia na trasie, przesuwania granic o jeszcze kawałeczek w górę.
Chwilę po mnie rusza B., który w swojej kategorii dojeżdża na 6 miejscu z jednym okrążeniem w plecy. Deszcz znika i od czasu do czasu prześwituje słoneczko. Tymczasem jakbyśmy zostali w domu, załapalibyśmy się na mega ulewę i pewnie nie poszlibyśmy nigdzie pojeździć. A tak udało się super niedzielne przedpołudnie w cieniu zamku w Rabsztynie.

Widoczek na zamek w Rabsztynie

Większa galeryjka zdjęć: ZDEZORIENTOWANI MTBO Team.

Dane wyjazdu:
15.39 km 0.00 km teren
00:49 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto i zalane ścieżki rowerowe

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 2

W końcu wieczorem przestaje padać, nawet pojawia się na chwilę słońce. Bierzemy z B. rowerki i jedziemy na mały rekonesans po mieście. Maraton w Wojniczu odwołany - alarm powodziowy i zalana trasa. Chyba nie uda mi się w tym roku wystartować w Cyklokarpatach... :(
Robimy rundkę na wały Wisły - wody jest mniej niż w 2010, więc może powodzi nie będzie, ale spora część bulwarów (i nie tylko) jest nadal pod wodą.
Ścieżka dla rowerów (chwilowo tylko wodnych)




Kategoria do 50km, lajt, miasto, z Bartem


Dane wyjazdu:
11.11 km 0.00 km teren
00:30 h 22.22 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:
HR max:145 ( 78%)
HR avg:127 ( 68%)
Podjazdy: m
Kalorie: 227 kcal
Rower:TACX

Izolowanie nogi :)

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 0

Przepinam na trenażer szosę i robię tzw. izolowanie nogi, czyli kręcenie jedną nogą (4 serie). Z jednej strony nauka techniki, z drugiej wzmacnianie mięśni. W perspektywie maraton w Wojniczu, decyzja zapadła, że jak rano nie będzie lało to jadę. Dlatego tylko krótkie pół godzinki, bez przemęczania mięśni, ale z wysoką kadencją (założenie 90+).
cad śr 91
cad max 104
opór: 3-4/10.

Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
19.07 km 0.00 km teren
00:45 h 25.43 km/h:
Maks. pr.:29.00 km/h
Temperatura:
HR max:132 ( 71%)
HR avg:111 ( 60%)
Podjazdy: m
Kalorie: 239 kcal
Rower:TACX

Cad 85+

Piątek, 16 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 0

Ciąg dalszy koszmarnej pogody. O ile na początku było fajnie zrobić sobie ciut regeneracji, o tyle teraz trzeba się już brać do roboty bo motywacja leci w dół jak szalona. Kiepsko znoszę tak długie opady.
Trening kadencji, założenie: utrzymać cad 85+
cad. śr. 88
cad max 98
opór zmienny: 3-4/10
Duże zniechęcenie. I brak decyzji, co z jutrzejszym Wojniczem? Szkoda mi sprzętu na takie warunki...
Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
19.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto wt-pt

Środa, 14 maja 2014 · dodano: 14.05.2014 | Komentarze 0

WT: 4,86km, spotkanie

ŚR: 5,35km, szybkie załatwianie spraw dzięki niespodziewanemu okienku pogodowemu (bez deszczu, chociaż w drodze powrotnej zaczynało coś pokapywać).

Na niepogodę najlepsze są rowerowe batoniki muesli domowej produkcji :)


CZW: 2km dramatu wodnego, leje non stop, nieprzemakalne buty mokre, spodnie mokre do kolan. Zimna Zośka do spółki z Ivette daje czadu, mam nadzieję, że nie skończy się powodzią...

PT: 7,29km Wyglądało na to że uda mi się objechać w mikro-okienku bezdeszczowym, ale brakło 10 minut. Teraz, po odcedzeniu dżinsów i butów pod prysznicem, można wrócić do pracy. Niedzielny Wojnicz staje pod dużym znakiem zapytania....



Kategoria do 50km, miasto


Dane wyjazdu:
63.54 km 10.00 km teren
02:51 h 22.29 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:
HR max:162 ( 87%)
HR avg:138 ( 74%)
Podjazdy:500 m
Kalorie: 1319 kcal

Nowe buty czyli porażka na całej linii :(

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 2

Wreszcie, dzisiaj, TAK, JUŻ SĄ! Wyjmuję paczkę z nowymi SPD-kami i już nie mogę się doczekać testowania. Niby coś jeszcze pracuję ale cały czas lookam na nowe Shimanki z wielką nadzieją. W końcu zbieram się na rower, przez resztę tygodnia ma lać, więc trzeba korzystać. Będę się odrabiać jutro. Szybkie wkręcenie bloków i jedziemy!

Początki zdecydowanie nieciekawe. Pierwsza przerwa po 2,5km, muszę przekręcić bloki nieco bliżej palca bo mam wrażenie jakbym nie umiała jechać na rowerze. Siadam na pobliskim zwalonym słupie i bujam się z przesuwaniem. Jest o niebo lepiej, ruszam dalej, pod górkę fajnie się ciągnie. Wyjeżdżam w teren, ale zanim tam docieram zaczynają mi cierpnąć stopy. No dobra, sznurówki, więc może za mocno ściągnęłam? W starych espedkach też mi się zdarza tak docisnąć rzepa, że nie czuję paluszków. Luzuję rzepa i sznurówki, jadę dalej. Ale jest coraz gorzej. Znów luzuję. Nic. Znów. Niedługo będę jechać z rozwiązanym butem. Wjeżdżam w teren - kicha. Podejść pod górkę nie mogę bo but aż kłapie - tak jest zluzowany. Stopy dalej cierpną, koszmar. Jadę jak łamaga, jakby mi ktoś betonowe buty a nie szmaciane na nogi założył. Właściwie to nie jadę, walczę z butami, a buty walczą ze mną. Co jest do cholery? Ale podjazd testowy zrobiony w niezłym czasie, tyle że potem nie czuję stóp. Stwierdzam w końcu że to nie ma sensu, boli mnie kręgosłup, wysiadają kolana - wracam do domu, przeklinam nowe espedki i wdziewam stare. I wreszcie mogę poczuć przyjemność z jazdy na rowerze... Na zabawy z nowymi przyjdzie jeszcze pora, a może przyjdzie na nie allegro ;-)

Nie wygląda to ciekawie... uciekam do domu



Dane wyjazdu:
27.73 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto w deszczu

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 0

Runda I: 14,34km. Rany, pierwszy raz widziałam, żeby deszcz padał poziomo... :-O Oczywiście jazda pod wiatr, uciekanie przed burzą.
Runda II: 13,39km. Wieczorna jazda, na szczęście już na sucho. Odwożę częściowo B. na piłkę i zaliczam dwa sklepy w poszukiwaniu jakichś porządnych rękawiczek na rower.... ale posucha taka że dramat. Jutro mają przyjechać nowe butki, nie mogę się doczekać.... :(
Kategoria do 50km, miasto


Dane wyjazdu:
11.86 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Na obiad...

Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 0

..do IKEI. Komu chciałoby się gotować w niedzielę :)
Niezły huragan tam, a z powrotem tempo jak nie na złomku.
Kategoria do 50km, lajt, miasto, z Bartem


Dane wyjazdu:
94.55 km 30.00 km teren
04:48 h 19.70 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 92%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:1055 m
Kalorie: 1923 kcal

Schron Regelbau 668 w Rudawie

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj decydujemy się podczepić do wycieczki organizowanej przez Rowerowanie.pl. Rano jakoś ciężko się wstaje, ja muszę jeszcze załatwić jedną rzecz przed wyjazdem, więc zamiast jechać na miejsce zbiórki dołączamy po drodze. Pokonujemy Las Zabierzowski (rzepaczek nadal kwitnie), stamtąd kierujemy się na Nielepice. Po drodze natykamy się na rowerzystę z Grudziądza, który zwiedza okolice Krakowa. Przez chwilę gadamy gdzie kto jedzie i pan zabiera się z nami :) Kamienny zjazd, trochę asfaltu i już przekraczamy krajówkę. Schron jest tuż przed nami, przed południem meldujemy się na miejscu.


Schronem opiekuje się stowarzyszenie Rawelin, a dzisiaj jest oficjalne otwarcie sezonu dla zwiedzających. Otrzymujemy niesamowitą dawkę historii fortyfikacji z najbliższej okolicy okraszoną wspomnieniami osób, które przeżyły tu wojnę. Siedzimy tam chyba z godzinę, a mam wrażenie, że nie dłużej niż 15 minut. Schron jest dobrze zachowany, w środku można podziwiać wyposażenie i przemyślne urządzenia filtrujące w przypadku ataku gazowego, telefony i rzeczy z epoki.
(Schron można zwiedzać -warto! - szczegóły na stronie Rawelin.org)








Po zwiedzaniu rozdzielamy się i Rowerowanie jedzie na pizzę do Kobylan, a my zmierzamy dol. będkowską, przez Jerzmanowice do Grodkowic i stamtąd do Sułoszowej. Zjeżdżamy do Ojcowa na pizzę (też zgłodnieliśmy) a potem wracamy do Skały i stamtąd drogą Rzeplińską w kierunku Krasiczyna, do Michałowic i dol. Dubni do domu. To niesamowite, nawet człowiek nie przypuszcza jakie ciekawostki ma w promieniu 20km od domu :)

Dol. Będkowska

Las bukowy w Wąwozie Babie Doły