Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
95.88 km 40.00 km teren
05:25 h 17.70 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy:913 m
Kalorie: 1857 kcal

Szlakiem Orlich Gniazd - cz.1

Piątek, 4 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 3

Plan trochę szalony,ale co tam :) Ponieważ nie jedziemy w tym roku Transjury (trochę droga impreza się z niej zrobiła), to proponuję B. żebyśmy zrobili sobie własną, alternatywną Transjurę i objechali od dawna planowany Szlak Orlich Gniazd z Częstochowy do Krakowa. W efekcie w piątek wczesnym rankiem siedzimy w pociągu. Oprócz zaliczenia SOG chcemy również przetestować nowe modele mapników, które dostaliśmy od Staszka, a dla mnie to również dwudniowy trening nawigacji.
Nowa konstrukcja mapników, jak sprawdzi się w terenie?


Jest po 9 gdy wysiadamy w Koniecpolu i ruszamy w trasę. 


Bart proponuje, żeby odpuścić samą Częstochowę – tam już byliśmy, poza tym jeżdżenie po mieście jest średnio przyjemne, i zamiast tego podskoczyć na północ do Mstowa. Chce zobaczyć Skałkę Miłości i warowny klasztor. Trasa prowadzi nas przez Podlesie, Sieraków, Zalesice, Lipnik, Żuraw (tu ładny dworek, ale prywatny, zamknięty za murem) i Małusy Małe, skąd docieramy do Mstowa. Po drodze są postoje na lody, picie, leżenie w cieniu, robienie fotek, pokazywanie sobie psów oraz kotów leżących w cieniu w śmiesznych pozach. To strasznie fajne jechać tak przed siebie i nic nie musieć. Skałka Miłości fajnie wygląda nad Wartą (ładnie zagospodarowany teren), ale wrażenie robi klasztor. Akurat jest w remoncie, więc nie wszystko jest dostępne. Mocne mury, górujące nad doliną rzeki i miastem, fortryfikowane basztami - jest na co popatrzeć. Przychodzi mi na myśl francuskie Nozeroy, z tym, że tam całe miasto było skryte za murami.

Skałka Miłości


Dobry cytat na fasadzie kościoła


W Mstowie marnujemy trochę czasu w parku (B. dokleja taśmą mapnik do kierownicy, który wypinał się na wybojach na zjazdach, śmiejemy się że od razu ma +10 do bycia PRO ;-)).

Profesjonalne mocowanie mapnika na kierownicy


Ruszamy leniwie z powrotem w stronę Małusów (inną drogą), upał staje się nie do zniesienia i Garmin pokazuje 32 stopnie. Topię się i rozpływam z każdym ruchem korby, nie pomaga picie i lody. Mamy mocny wiatr w twarz, który zamiast chłodzić przeszkadza. Trzeba dodatkowo z nim walczyć.

Z Małusów lecimy na Turów, Zrębice (tu jest ten drugi kościółek na Szlaku Architektury Drewnianej), Krasawę, aż docieramy do fajnego sanktuarium w Czatachowej. Ścieżki rowerowe są tu super przygotowane, nowiutkie asfalty, nowe oznaczenia, jedzie się wyśmienicie. Oczywiście musimy się też czasem wpakować w jurajskie piaski :) Zbliża się późne popołudnie, kiedy docieramy do Mirowa. Siadamy w knajpce pod zamkiem, zamawiamy... (menu śniadaniowe o 17 :)) jajecznicę i dostajemy ogromny talerz jajec na kiełbasie. Pierwsze poważne żarcie dzisiaj... trochę się zaniedbaliśmy z karmieniem przez ten upał. Zjadamy, ruszamy jeszcze zobaczyć jak wyglądają Bobolice po odbudowie (pamiętam je jeszcze jako ruinę), teraz są pięknym zamkiem, niczym francuskie zamki nad Loarą.
Dwa "bliźniacze" zamki - Mirów...


i Bobolice. Trudno uwierzyć, że jeszcze 10 lat temu wyglądały tak samo...


Wracamy pod Mirów, odbijamy na Kotowice i stamtąd docieramy do Włodowic, gdzie mamy zabukowany nocleg. Piwko, uzupełnianie kalorii, mecz (Deutschland, Deutschland ueber alles!) i padam. B. jeszcze ogląda nocny mecz Brazylii, ale ja zasypiam jak kamień. Jutro czeka nas drugie tyle do domu.

(+2,45km dojazdu na PKP)




Komentarze
djk71
| 08:02 środa, 9 lipca 2014 | linkuj Też czytałem o tej lince...
mandraghora
| 07:40 środa, 9 lipca 2014 | linkuj Widziałam, Zbyszek 8:20 i podobno za Krakowem urwał linkę od tylnej przerzutki... Spotkaliśmy go na trasie :) Strasznie mało osób wystartowało w rowerowej... właściwie nie wiadomo czemu, cena? trudność?
djk71
| 18:30 wtorek, 8 lipca 2014 | linkuj Nas też kusi zrobienie sobie własnej Transjury ;-) Może jeszcze się uda w tym roku... Widziałaś wyniki i czasy?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!