Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
108.54 km 0.80 km teren
04:13 h 25.74 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 92%)
HR avg:141 ( 76%)
Podjazdy:362 m
Kalorie: 1950 kcal
Rower:szoska

Dzień nieuważnych kierowców

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj jest Dzień Nieuważnych Kierowców i niektórzy z nich świętują go na całego....

Po dwóch dniach ulew w końcu wychodzi słońce. Wczoraj jeszcze wieczorem nadrabiam pracowe rzeczy, żeby dzisiaj móc się urwać na rower, a jakże :) Przed 13 wyjeżdżam w kierunku Doliny Dłubni, ciągnie mnie do Niepołomic, strasznie dawno tam nie byłam... Ledwie ze 4 km od domu - straż, policja, wypadek, auto wymusiło pierwszeństwo z podporządkowanej, pół maski rozwalone... no dobra, omijam. Pola gdzieniegdzie pozalewane, sporo błota naniosło też na drogę, momentami mam wrażenie, że jadę po gruntówce. Na brzegu drogi i przy rowach oklapnięte, zmoknięte worki z piaskiem. Lecę przez Książniczki, Michałowice do Więcławic i przez Wiktorowice wyjeżdżam w kierunku Prus, przycinam  do "mojej" trasy.
Błotne asfalty

Ledwie na nią wjeżdżam, okazuje się że remont - pól drogi rozkopane (wymieniają rury?), jest sygnalizacja i ruch wahadłowy. Grzecznie czekam na swoją kolej, wjeżdżam na zielonym kiedy w połowie facet przede mną się zatrzymuje i stoi. Ostrożnie wychylam się zza niego, a tam armageddon! Na poboczu stoi sobie ciężarówka i wyładowuje blachy, dzięki czemu autobus się nie zmieścił, a z przeciwka już wjechali. Poboczem, lekko podpierając się nogą objeżdżam to małe piekiełko. Jak się cieszę, że jadę rowerem :)
Lokalny Armageddon

Chwilkę później dojeżdżam do tunelu w Ruszczy, który jest częściowo zalany. No cóż, tego nie przewidziałam... Przetaczam się przez niego, a rower i wszystkie ciuchy dostają błotnej wysypki. Na szczęście jest ciepło, więc mokre buty szybko schną.


Dojeżdżam do Igołomskiej a tu kolejni świętujący Dzień Nieuważnych Kierowców. W obie strony korek jak diabli, nie mogę wjechać. Rozglądam się i... identyczna sytuacja jak z Batowic, z tym, że tu auta lepiej rozwalone (bo i droga szybsza). Koduję sobie, że dzisiaj trzeba uważać bo jakiś biomet niekorzystny, czy co... Zjeżdżam skrótem z krajówki po 100m i lecę lokalnymi dróżkami. Niestety, dzisiaj moje spokojne zazwyczaj trasy są okupowane jak diabli, bo wszyscy próbują objechać korka - giganta.

Docieram bez przeszkód do Niepołomic (na moście zepsuła się następna ciężarówka, korek jak stąd do Katowic), objeżdżam chodniczkiem i poboczem i wbijam się do Puszczy, zahaczając o hot-dogi the best of the best. Jakiś miły gość przysiada się z piwkiem i chwilę sobie gawędzimy, potem uzupełniam płyny (28 stopni i pełne słońce) i zmykam do Puszczy. Dwa razy rundka pod Kapliczkę Huberta (planowałam Zabierzów Bocheński, ale nie mam ochoty jeździć w tym palącym słońcu, a droga w Puszczy jest zacieniona) i wracam południową stroną do domu. Bez ekscesów, jeśli nie liczyć przepuszczania karetki na sygnale (następny świętował... :() i zostawienia trochę gumy na ścieżce rowerowej, kiedy dostawczak radośnie wjeżdża na rowerowy przejazd i staje. Przekaz jaki wyraziłam w 3 słowach dociera jednak do kierowcy i cofa te 2m, żeby zrobić mi miejsce. Dzięki.

Chwila odpoczynku przy kapliczce




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!