Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:21.0
HR max:145 ( 78%)
HR avg: 98 ( 52%)
Podjazdy:323 m
Kalorie: 823 kcal
Rower:

Irokez Rogaining... 7 miesięcy później

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 11.11.2014 | Komentarze 2

Pogoda jak z bajki, więc plan jest następujący: bierzemy mapę z kwietniowego Irokeza i lecimy w Jurę potrenować nawigowanie. Dodatkowo chcę zobaczyć rezerwat Pazurek (ślicznie się nazywa, nieprawdaż? :)), który jest w okolicy naszych punktów. Przed południem meldujemy się w Jaroszowcu i ruszamy. Ja w T-shircie, B. w krótkich spodenkach. Wiwat taki listopad!

wieża ppoż w okolicy Bogucina Dużego


Listopadowa rosa na pajęczej sieci


Szybko okazuje się, że nie mamy opisów do PK, ale na szczęście część z nich jest rozświetlona. Dzisiaj ja bawię się w nawigatora. Zaczynamy od PK56, oczywiście wszystko pięknie ładnie, włazimy w las w odpowiednim miejscu, tyle że odmierzam na rozświetleniu odległość i obliczam wg skali całej mapy a nie rozświetlenia. Owszem, mijamy jakieś skałki, ale dopiero jak kończy się górka spostrzegam swój błąd. Ech, taki drobiazg... Anyway PK 56 uznajemy za zaliczony i chaszczujemy na PK69. Jest w środku lasu, znaleziona łatwo bo ukształtowanie terenu nie do pomylenia. Przez tory na azymut w kierunku Pazurka wchodzimy na czerwony szlak który ktoś przemalował na zielono. Pazurek jest genialnie piękny, bukowe lasy, dywan z brązowych liści, wapienne skałki i jeden z fajniejszych wąwozów, po prostu trzeba to zobaczyć.

Piękne, bukowe lasy

i fantastyczne skałki




Na wyjściu z Pazurka mija na 4 kretynów na motorach crossowych. W okolicy mają w cholerę lasów, ścieżek i oczywiście muszą jechać przez jedyny w promieniu 20km rezerwat. Debile.
Przekraczamy tory po raz kolejny i ruszamy w kierunku PK 66. Las zamienia się w sosnowy, słońce przestaje już tak mocno grzać. W planach był jeszcze PK83, ale nie wiadomo czy udałoby się nam przeprawić przez Przemszę. Na rowerze podjechać do mostu nie problem, na butach nieco większy.... Szybko docieramy w okolice PK 66 i podziwiamy widoki. Jura jest całkiem górzysta...


Wzdłuż Czarnej Przemszy kierujemy się do PK 45. Ta rzeka jest niezwykle urokliwa, meandruje wśród drzew, błyska słonecznymi refleksami po oczach. Przeprawiamy się wraz z niebieskim rowerowym przez śliską jak diabli, mokrą kładkę (nie chciałabym tu chyba z rowerem jechać) i przekroczywszy Golszowice zmierzamy powoli w kierunku auta.
Piękna Przemsza



Po drodze mamy PK 45 na zboczu górki. Dochodzimy pod sanktuarium w Jaroszowcu gdy powoli zaczyna zapadać zmrok. Idealny timing i idealnie spędzony dzień. Po tych kilku PK wiemy, że odpuszczenie wyścigu w kwietniu to był dobry pomysł, nie tylko ze względu na pogodę - trasa zdecydowanie słabo rowerowa... chyba że ktoś lubi enduro :)
Jutro kontrola u lekarza i codzienny, rehabilitacyjny kierat. A chciało by się pojechać gdzieś przed siebie bez celu... :)




Dystans: 16,67km
czas ruchu: 3h20
czas całkowity: 4h17





Komentarze
mandraghora
| 10:03 środa, 12 listopada 2014 | linkuj jeszcze tyle kg nosić przez krzaki nie mogę, a wiesz jakie PK tam były ;-)
djk71
| 21:53 wtorek, 11 listopada 2014 | linkuj Już myślałem, że rowerowo...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!