Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.72 km 10.00 km teren
02:43 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:463 m
Kalorie: 1158 kcal

Mój nowy fatbike ;-)

Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 13.12.2014 | Komentarze 2

Wiosna w grudniu. Dzięki Aleksandrze mamy piękną pogodę, której żal nie wykorzystać. Po załatwieniu sobotnich obowiązków zbieramy się z B. na rower. Ruszamy na północ z nadzieją, że wiatr będzie nam wiał w plecy. Niby wieje, niby nie wieje, ale cały czas zawija też gdzieś z boku. Termometr pokazuje momentami nawet 14-15 stopni, żyć nie umierać. Jest tak pięknie, że właściwie bez wahania zostawiam treningówkę w domu - przecież drogi będą suche. Cóż, optymizm zdecydowanie jest dzisiaj moją mocną stroną ;-)

Ruszamy szlakiem orlich gniazd przez Pychowice i Giebułtów. W Kwietniowych Dołach postanawiam sprowadzić rower na ściance, strzeżonego Pan Bóg strzeże... Ślizgając się na SPD-ach żałuję że jednak nie zjechałam, przyczepność byłaby pewnie większa... Na szczęście kończy się bez gleby, łapka sprawuje się dobrze po początkowych protestach, więc jedziemy do Ojcowa. W dolinie Prądnika zimniej o kilka stopni, ślisko, gdzieniegdzie zalega jeszcze śnieg i lód. I oczywiście hektolitry wody na drodze. Mój poranny optymizm zostaje nagrodzony kropkami na plecach i twarzy, a buty przybierają maskujące barwy moro.

Zamek w Ojcowie, Szlak Orlich Gniazd


Grudniowa wiosna -mokro i słonecznie


W Ojcowie odbijamy na Skałę, wtaczamy się na górkę i przecinamy wojewódzką w kierunku Krasieńca. Droga Rzeplińska w swojej pierwszej części jest po prostu super - ktoś wysypał ją drobniutkim żwirem, sucho, szybko, gładko. Nawet rzucam do B. że coś się tu poprawiło od ostatniego razu... Szybko jednak wypluwam te słowa gdy kilkaset m dalej wjeżdżamy na polną drogę. Tutaj traktory zrobiły hardkor - kopne błoto (bo jak inaczej to nazwać?) o wyjątkowo kleistej konsystencji nieźle daje popalić. Kiedy koło się zapycha na amen i nie da się już jechać, próbuję przenieść rower i ... nie jestem w stanie go podnieść! Nabiło się chyba ze 20kg błota, porażka. Tracimy kilkanaście minut na czyszczenie, później niesiemy, by na końcu znów bawić się w obijanie z błota SPD-ów. W pewnym momencie patrzę na moje koła, z opony 2,0 zrobiło się co njamniej 3,0. Mówię B. a on stwierdza, że to najwyraźniej nowy model fat bike'a. Próbując jechać na tym stwierdzam jednak, że te fat bikes to są mocno przereklamowane ;-)

Fat Bike


Fat Bike ma mały prześwit między oponą i widelcem ;-) Co tam, nie ma prześwitu! Być może dlatego tak słabo mu się koła kręcą ;-)


Po wyrwaniu się z Drogi Rzeplińskiej lądujemy w Rzeplinie, stamtąd już bez przygód dojeżdżamy do Krasieńca, Michałowic i przez Górną Wieś i Wolę Zachariaszowską zjeżdżamy do Zielonek (jest powyżej 50km/h na zjeździe i tym razem bez głupich myśli). Od razu podjeżdżamy też na myjkę, a tam kolejkowa katastrofa - kilkanaście samochodów, trzeba będzie czekać na mycie chyba do świąt! Na szczęście rodzice ratują nas karcherem i czyściutcy i cali spryskani wodą wracamy do domu.

Cieszy kolejna przekroczona granica (dystans 50km+) i to że łapa wytrzymała całość. Jest potencjał na więcej, chociaż 100+ chyba pozostaje poza zasięgiem na razie. Zresztą Aleksandra sobie pójdzie, pewnie wróci zima i skończy się rumakowanie...

Słoneczna panoramka

W domu wielkie, błotne pranie...




Komentarze
mandraghora
| 11:23 wtorek, 16 grudnia 2014 | linkuj w tą sobotę mi się przypomniało dlaczego nie jeździ się w terenie zimą ;-)
djk71
| 21:34 poniedziałek, 15 grudnia 2014 | linkuj Ładnie się bawicie :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!