Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max:140 ( 75%)
HR avg:103 ( 55%)
Podjazdy:375 m
Kalorie: 538 kcal
Rower:

Podsumowania, podsumowania...

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 01.01.2015 | Komentarze 0

W ostatni dzień roku próbujemy nowe podejście na Kwiatek od strony cmentarza, bez problemu trafiamy na szlak. Naprowadza nas tablica z pomnikiem przyrody i sam pomnik przyrody – okazały buk. Obwód pnia - bagatelka - 390cm :)

Pomnik przyrody



Dalej pniemy się w kierunku Starego Gronia, czarnym szlakiem do Markowych Szczawin. Tutaj rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na pasmo Babiej – widać je calutką, od Krowiarek do Jałowieckiej, bez zagięcia w środku, do tego również większość górek, które leżą jej pod stopami.

Z drugiej strony przełęczy widok na dolinę – dolne części Zawoi. Od razu widać też efekt palenia w piecach…

Ze Starego Gronia odbijamy na niebieski dydaktyczny w kierunku Markowej, przełączamy się na zielony na Markowe i odbijamy z niego po chwili na niebieski na Markowe Rówienki. Ruch jak na Krupówkach, samochody nie mieszczą się na parkingu. Schodzimy po drugiej stronie Rówienek i zmykamy do domu. Wyszedł całkiem miły spacerek interwałowy – na tyle męczący, że już popołudniu nie chce mi się wsiadać na trenażer.

Chmurki

Trzeba się wspiąć


Dystans: 8,85km
Czas: 2h25
Przewyższenie 375m

Przydałoby się zrobić jakieś podsumowanie… Cóż plany były inne, znacznie dalej posunięte – w 2014 miało „pęknąć” rocznie 12 tys km na rowerze i 1,5 tys. miesięcznie. Niestety, wypadek pokrzyżował je wszystkie. W efekcie wyszedł kwartał leżenia ze szlabanem na jakąkolwiek aktywność sportową, a skutki operacji i rozwalenia łokcia odczuwam do dzisiaj. I pewnie jeszcze poodczuwam trochę, bo mimo, że za kilka dni minie pół roku, to ręka nadal nie odzyskała 100% sprawności, nie mówiąc już o odbudowaniu masy mięśniowej. I teraz zamiast myśleć o kolejnych setkach, cieszy mnie przejechanie 30km bez bólu. Perspektywa zmieniła się znacznie, a ja nabrałam dystansu. Zobaczymy na ile uda się odbudować formę na następny sezon, bo ze startów na razie nie zamierzam rezygnować :). Oby w 2015 obyło się bez takich niemiłych niespodzianek – czego życzę zarówno sobie, jak i wszystkim Bikestatsowiczom :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!