Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
63.50 km 13.00 km teren
02:23 h 26.64 km/h:
Maks. pr.:45.20 km/h
Temperatura:9.0
HR max:169 ( 90%)
HR avg:118 ( 63%)
Podjazdy:746 m
Kalorie: 1237 kcal
Rower:szarak

Maraton zepsutych przerzutek

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 0

...czyli maraton międzywojewódzki w Miechowie. Mieliśmy na niego własny pomysł - zamiast jeździć tam i z powrotem tą samą trasą, postanowiliśmy zrobić "minimum kwalifikacyjne" czyli 50km, zwiedzając po drodze okolicę. Pogoda była piękna, słoneczko rekompensowało braki temperatury, więc ochoczo ruszyliśmy w kierunku północnym (w planach objechanie przez Marcinkowice i Kępie). Na dzień dobry Garmin strajkuje, a może raczej stwierdza, że dzisiaj niedziela i nie pracuje - więc zamiast jechać za zaplanowaną i wrzuconą traskę gps, jedziemy na czuja, a ładniej mówiąc na azymut - pilnujemy słońca i próbujemy coś zobaczyć na skserowanej mapie na której nic nie widać. Mimo to udaje się, a przejazd przez jesienny las i drogowskaz na zakopane rekompensuje wszystkie niedogodności (zawsze żartuję, że będę tak nawigować, że skończymy w zakopanem...). Docieramy do Żarnowca, wypijamy ciepłej herbaty i śmigamy na południe, czarnym rowerowym. I tu w lesie za żarnowcem zaczynają się problemy - zrywam linkę przedniej przerzutki tak nieszczęśliwie (odrywam koniec mocowania w manetce), że nic z nią nie jestem w stanie zrobić. Dłubiemy się z tym chwilę, ale nic nie udaje się zaradzić. Próbuję jechać jakiś czas na młynku (chcemy obejrzeć ruiny zamku w Udorzu), ale po chwili odpuszczam i znów kombinujemy. W końcu udaje się stworzyć konstrukcję, która naciąga przerzutkę na drugą tarczę - zakręcam na siłę linkę pod siodłem, na jarzmie (tak to sie chyba nazywa) i dzięki temu mogę jechać dalej. Z ruin już niestety rezygnujemy - zeszło nam trochę czasu, a do 17 mamy zameldować się w Miechowie. Jeśli coś jeszcze będzie się działo z linką to możemy nie zdążyć. Wracamy więc na uczęszczany szlak przez Charsznicę, i tam mamy szybko do czynienia z zepsutą przerzutką - tym razem tylną. Jeden z uczestników maratonu ma ją wkręconą w szprychy swojej kolarki... zatrzymujemy się i wspólnymi siłami odkręcamy koło, zdejmujemy hak ze wszystkim pogiętym żelastwem i... pozostaje nam dłuuugi łańcuch łagodnie falujący na wietrze ;-) Chłopak próbuje na nim jechać, ale w końcu rezygnuje i dzwoni po transport. My ruszamy dalej, do Miechowa, gdzie czeka na nas ciepły żurek i odjazdowa atmosfera. Garmin pokazuje 2:23 czasu ruchu i... 5:20 czasu w całości -trochę nam zeszło z tymi przerzutkami... Jednak oboje żałujemy, że to już ostatnia taka akcja w tym sezonie....



Kategoria zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!