Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
36.00 km 34.00 km teren
h 0:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1200 m
Kalorie: kcal
Rower:

Mała Babia i towarzyski kot czyli 3 dni w Beskidach

Poniedziałek, 7 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 0

Kolejny, w ramach roztrenowania, weekend pieszy, chociaż patrząc na pogodę za oknem aż się chciało wsiąść na rower. Kolejny raz Zawoja - tym razem udana wycieczka na Małą Babią, od strony Czatoży, przez Przełęcz Jałowiecką i dalej czerwonym po grzbiecie. Zejście na Bronę i na Markowe na obiad i powrót żółtym na Czatożę. Czuję (szczególnie pod górę) jak leci mi kondycja. Ale dobrze, niech organizm sobie też odpocznie, należy mu się po tak intensywnym sezonie.
Dzisiaj w planach krótka wycieczka - Czatoża - Markowe Rówienki - Markowa - Czatoża, ale byłby to cud, jakby nic się nie wydarzyło. Na Markowej spotykamy młodego kociaka - ślicznego, cały rudy, pręgowany, nawet oczy ma rude. Jedynie koniuszek ogona - biały. Kociak jest mega towarzyski, łasi się, zatrzymujemy się i głaskamy go przez chwilę. Schodzimy w kierunku drogi... a kociak za nami. Idziemy dalej - kociak za nami. Głośnym miauczeniem domaga się pieszczot. Przez chwilę nie wiem co zrobić, decydujemy się zawrócić na Rówienki i odprowadzić go do domu. Zawracamy, idziemy... kot za nami. Postanawiamy pójść dalej - w końcu minie granice swojego terytorium i zawróci. Idziemy, mijamy Rówienki - kociak za nami. Zaczynamy schodzić na Czatożę - kociak za nami, chociaż już widać, że nie wie gdzie jest. Po chwili namysłu rozdzielamy się - Bart idzie po samochód do domu, ja wracam z kociakiem na Markową i czekam tam. Do samochodu za nami nie wejdzie... Odprowadzam kociaka na Markową, na szczęście zostaje pod domem, chociaż jego rozpaczliwe miauki niosą się jeszcze daleko za skrzyżowanie. Wracam na butach do widełek i do domu. W sumie, dzięki rudzielcowi w ramach "krótkiego spaceru" nabijam 10 kilosów. Dobrze że nie padało... jutro już chyba jakiś lajtowy rower...
Babia - widok na całe pasmo od Przełęczy Jałowieckiej

Mała Babia, w tle słabo widoczne Tatry

Odnowione schronisko na Markowych
Wejście do Parku od strony Czatoży
kociaki czekające na promienie słońca przed wejściem :)

Kategoria inne sporty



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!