Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
59.00 km 40.00 km teren
03:28 h 17.02 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:
HR max:178 ( 95%)
HR avg:153 ( 82%)
Podjazdy:369 m
Kalorie: 1256 kcal

#4 SLR -maraton w Sielpii, czyli jazda na orientację

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

Maraton, który na długo pozostanie w mej pamięci, jako pokaz tego, jak maratonów się nie organizuje.
Zaczyna się dobrze - startujemy o 11 i ruszamy trasą fan, za biało-niebieskim oznaczaniem w sielpiańskie lasy. Trasa wiedzie przez Piekło, niedaleko Małachowa do Cisownika, wszystko w lesie. Jedzie mi się średnio, mam już trochę dosyć korzeni i piasku, zwłaszcza w upale dochodzącym do 36 stopni. Wczorajsza czasówka też zostawiła ślady w mięśniach. Toczę się na znacznie niższym tętnie niż w sobotę, ale staram się nie odpuszczać. Mijamy bufet w Cisowniku (szkoda, że tylko jeden!), z rewelacyjną, mega-pozytywną obsługą. Pomykamy dalej.

Na 40-41km spotyka nas niespodzianka - niebieskie oznaczenie trasy fan znika, a zostaje tylko Masters -zielone. Krążymy dłuższą chwilę zdezorientowani po okolicznych ścieżkach i już decydujemy się jechać za zielonymi, kiedy wyjeżdża stamtąd jeden z zawodników pytając gdzie idzie trasa fan. I mówi nam, że przejechał spory fragment za zielonymi, ale niebieskie się nie pojawiają. Powoli dojeżdżają następni. Krążymy w kilka osób po ścieżkach i znajdujemy trasę oznaczoną na niebiesko, tyle, że... jest odgrodzona taśmą biało-czerwoną, jako niewłaściwa. Pamiętają układ z mapy wszystko się jednak zgadza - przekraczamy taśmę i jedziemy za niebieskimi znakami. Mamy jednak przeczucie, że coś jest nie tak - na piasku są tylko pojedyncze ślady rowerowych opon. Podjeżdżamy pod wczorajsze skałki i tam napotykamy znudzonych ratowników. Ci z zaskoczeniem pytają nas z jakiego dystansu jesteśmy i co tu robimy. Okazuje się, że zostali tu wysłani by zabezpieczać korzenny zjazd z góry, ale po pewnym czasie otrzymali informację, że trasa jednak nie będzie tędy przebiegać. Już wiemy na 100% że coś jest nie tak - lajtowym tempem zmierzamy do domu, już nie ma się o co ścigać. Wjeżdżamy na metę i idziemy do biura wyjaśnić sprawę znikającej trasy fan. Zaskoczenie jest duże, ale pracownicy obiecują wyjaśnić ten problem. Wracamy po jakimś czasie i wtedy się zaczyna.

Okazuje się, że organizator tak oznaczył trasę, że większość dystansu Fan pojechała za zielonymi strzałkami dla masters, skracając trasę w stosunku do mapy o jakieś 5km, my natomiast pojechaliśmy zgodnie z tym co było zaplanowane na mapie. Jak tylko okazało się, że większość wyścigu fan jedzie po znakach dla masters, organizator postanowił zmienić trasę w trakcie trwania wyścigu i uznał wyniki ze skróconej trasy za obowiązujące. Co z nami zrobić- tymi którzy przejechali właściwą trasę - nie wiedziano. W każdym razie zaproponowano mi odgórnie, uznaniowe odjęcie 30 minut od uzyskanego wyniku (dlaczego 30 a nie np. 20 lub 50?), co jasno i dobitnie pokazało mi, że cały system pomiaru czasu jest bez znaczenia, a wiele można załatwić protestując przy zielonym stoliku. Bardzo tutaj chcę podziękować dwóm pracownikom, z którymi rozmawiałam, i którzy czynili wszelkie starania żeby problem jakoś rozwiązać - Panu odpowiedzialnemu za oznaczenie trasy i Pani która wydawała chipy. Nasza dyskusja niestety skończyła się awanturą po wkroczeniu do niej organizatora, który potraktował nas jak leszczy i petentów, by na koniec rzucić dwa banknoty na stół z komentarzem, że trzeba było mówić, że chodzi o kasę. Tyko niestety Pan Organizator nie zrozumiał, że tu nie chodziło o kasę, a o zasady, które sam ustalił zapisał w regulaminie i które pozwalają nam - zawodnikom ścigać się z poczuciem zasad fair play.

W efekcie wyszło na to, że przejechaliśmy całą trasę wyznaczoną przez orga i zostaliśmy wykreśleni z listy wyników. To nie pierwsza taka wpadka z oznakowaniem tras na SLR-ze w tym roku, odsyłam chociażby do bloga Bulego i nie pierwsze różnice między wynikami nieoficjalnymi i oficjalnymi (kto był, ten wie). To wszystko, w połączeniu z zachowaniem Orga dla mnie stawia pod znakiem zapytania sens startów w SLR-ze. Sielpia była z pewnością ostatnia, mimo, że mam zapłacone jeszcze dwie edycje. Pozostał duży niesmak.

Przejechana mapa z garmina - track trasy


i mapa ze strony organizatora
Kategoria zawody, z Bartem



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!