Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
54.00 km 10.00 km teren
03:25 h 15.80 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:9.5
HR max:163 ( 87%)
HR avg:137 ( 73%)
Podjazdy:386 m
Kalorie: 1389 kcal

Odyseja Jurajska - MTBO / dzień 2

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 0

Drugi dzień Odysei. Po wczorajszym lecie dzisiaj przychodzi kolej na jesień i od rana nam leje. Jedyne co można zrobić w tej sytuacji to jak najszybciej objechać i schronić się w ciepłym i suchym i taka jest strategia na dzisiaj.

Po wczorajszych problemach dzisiaj jedzie mi się super. Ruszamy o czasie, zaczynając od punktu nr 2 - szybko znajdujemy i lecimy na 3. Tu też szybko i bez problemu. Do tego deszcz jakby trochę słabszy - daje się jechać bez chlupotania w butach i błota w oczach. Szybko zmierzamy na 7 - tutaj czeka nas ekstra terenowa jazda wąwozem Półrzeczki. Jest zjazd, jest trochę sprowadzania, jest i gleba, chociaż to nie ja dzisiaj leżę, tylko Bart postanawia (kilkukrotnie zresztą) zawrzeć bliską znajomość z błotkiem :)

Po fajnym, technicznym i błotnym zjeździe przychodzi czas na wycieczkę do 9. Na miejscu spotykamy chyba z 10 osób, które szukają lampionu. Okazuje się, że komuś się przydał, na szczęście klika minut po przeczesywaniu drzew na miedzy :) pojawia się org i podbijamy karty. Można jechać dalej - kierunek: 6 i bufet. Przegryzamy szybko ciasteczko, zamieniamy kilka sympatycznych zdań i lecimy dalej. Czas nas nie goni (mamy doskonałą średnią), Bart nawiguje bezbłędnie. Tylko ta cholera woda z góry i z dołu...

8 zajmuje nam trochę czasu - błąkamy się po ociekającym deszczem lesie ze 20 minut, ale znajdujemy. W tym czasie zdążyło się już rozpadać na amen, więc ubieramy peleryny i z zabójczym furkotem folii pokonujemy resztę trasy. Zaczyna się też robić zimno i bardzo mokro. Na szczęście reszta punktów jest już po drodze do Krzeszowic. Szybka jazda na 5 i 4 (na szczęście szutry i asfalt), później jeszcze jedynka pod Rudnem i do Krzeszowic. Na metę docieramy po 4 godz i 18 minutach jazdy. Rany jak zimno.... Można w końcu wskoczyć w suche i ciepłe ciuchy.

Orgom brawa za fajną trasę, dobrą organizację i ekstra atmosferę. Czekamy na kolejne imprezy bikeholików, bo zarówno Odyseja Jurajska, Ponidzka jak i miniodysja Miechowska to była ekstra zabawa.
Kategoria zawody, z Bartem



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!