Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
70.72 km 45.00 km teren
04:21 h 16.26 km/h:
Maks. pr.:58.20 km/h
Temperatura:9.0
HR max:162 ( 87%)
HR avg:119 ( 64%)
Podjazdy:1146 m
Kalorie: 1507 kcal

Rudawy Janowickie

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 0

Długo-weekendowo-majowy wypad w Rudawy Janowickie z przygotowaniami pod Rudawską Wyrypę. Przyjeżdżamy we wtorek popołudniu, zaczyna lać. Ale będzie przecież dobrze... W środę pogoda nie zachwyca, niby nie pada (znaczy tylko mży), ale upalnie z pewnością nie jest. Mimo to ubieramy co mamy (jak dobrze że wzięłam zimową kurtkę!) i jedziemy oglądać kolorowe jeziorka. Dzisiaj w planach również trening podjazdów, chcemy zrobić trochę przewyższenia i "przepalić" nogi.

Już pierwsze km pokazują, że nie będzie przyjemnie. Ruszamy na razie doliną i po przejechaniu kilkuset metrów czuję, jak zaczynają mi odmarzać ręce, a potem cała reszta. Docieramy do pałaców w Łomnicy i Wojanowie, a ja ledwie mogę utrzymać kierownicę. Garmin pokazuje 9 stopni, ale wieje mocny, zimny wiatr, który przewiewa na wskroś. Pod Łomnicą mam nawet myśl, żeby to wszystko olać i wrócić do domu.

Pałac w Wojanowie


Pałac w Łomnicy


Z powodu pogody decydujemy się na zmianę planów i zamiast objeżdżać Rudawy walimy przez środek. Przyda się trochę rozgrzewających przewyższeń! Ruszamy przez Karpniki (kolejny pałac) do słynnego schroniska Szwajcarka, z nadzieją na ciepłą herbatę. Pod schroniskiem zaskoczenie - od kiedy można tu wjeżdżać samochodem? Zresztą podjazd robi swoje, tętno wreszcie się dźwiga i stwierdzamy, że dalej można jechać, bo w końcu jest cieplej. Ruszamy przez Przełęcz Karpnicką w kierunku Wołka, który objeżdżamy trochę na orientację nieznakowaną drogą. Im wyżej tym pogoda coraz lepsza. Momentami widoczność spada do 50m, cały czas poruszamy się w pełnej wilgoci chmurze i lodowatym zimnie. Dopóki jedzie się do góry jest ok, gorzej jak zaczyna się zjazd...

Orientering na 120%





Docieramy w końcu do kolorowych jeziorek. Są całkiem fajne, a dojazd po korzeniach pozwala poćwiczyć technikę ;-) Zwłaszcza, że trzeba się dobrze pogimnastykować, po wszystkie są mokre i rower tańczy jak się patrzy.

Jeziorko purpurowe


Jeziorko szmaragdowe


Z jeziorem zjeżdżamy w Dolinę Bobru - jest przepiękna, rzeka szeroko się rozlewa zatapiając pobliskie krzaki. Obok wiedzie wygodna ścieżka rowerowa, z dobrym afsaltem - żyć nie umierać!

Dolina Bobru




Na chwilę porzucamy rzekę by wspiąć się pod wieś Miedzianka - znowu zaczyna się robić zimno. Wracamy do domu trochę przemarznięci - gorące kakao i prysznic to jest to!

Pałac w Mysłakowicach, obecnie szkoła




Kategoria trening, z Bartem



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!