Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z Bartem

Dystans całkowity:27772.91 km (w terenie 6197.86 km; 22.32%)
Czas w ruchu:1326:27
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:72.40 km/h
Suma podjazdów:221617 m
Maks. tętno maksymalne:196 (105 %)
Maks. tętno średnie:175 (94 %)
Suma kalorii:537997 kcal
Liczba aktywności:560
Średnio na aktywność:49.59 km i 2h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
38.54 km 15.00 km teren
01:56 h 19.93 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:157 ( 84%)
HR avg:129 ( 69%)
Podjazdy:468 m
Kalorie: 723 kcal

Dramat czasowy

Wtorek, 1 kwietnia 2014 · dodano: 01.04.2014 | Komentarze 0

Co tu dużo mówić, dramat czasowy, robota rośnie w rękach i za nic nie chce jej ubywać. Cały dzień przed komputerem, z ciągu pracowego wyrywa mnie dopiero B. który wraca dzisiaj nieco wcześniej (co, już jest 17!?) i zarządza krótki wyjazd rowerowy. Oboje mamy dosyć, ciężki dzień. Bez obiadu, ale trening musi być bo wczoraj leżenie.

Wyjeżdżamy więc pod górę i pod wiatr, żeby zdążyć się zmęczyć, trasa dawno nie odwiedzana, przez Bibice terenowo aż da Lasu Michałowickiego gdzie hasamy chwilę po pętelce. Dalej w kierunku Górnej Wsi i Kozierowa, gdzie fundujemy sobie dłuuugi i przyjemny zjazd (marznę na nim jak diabli, słońca już nie ma i po zachodzie czuć, że to jeszcze nie lipiec...). Odpuszczamy więc Wilczkowice i Zerwaną i krajową "7" podjeżdżamy kawałek do Michałowic, odbijamy na Więcławice i górkami przebijamy się na Dłubnię. Niestety, z fajnej szosy zrobił się jakiś szajs - ktoś wpadł na genialny pomysł by połatać dziury których nie było (?) jakimś żwirem zmieszanym z lepikiem. W efekcie na całej drodze jest rozwalony żwir, zamiast równego asfaltu co chwilę pagórki, a na zakrętach robi się ciekawie... Szkoda, bo była fajna trasa na szosę. Z Dłubni terenowo do Bosutowa i powrót do domu z wiatrem w plecy. Fajnie po zmianie czasu, do 19 ciągle jasno :)

Bibickie szutróweczki


Lasek Michałowicki



Dane wyjazdu:
47.27 km 33.00 km teren
02:43 h 17.40 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:169 ( 91%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy:682 m
Kalorie: 886 kcal

Dwie Lipnice

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 0

Niedziela zapowiada się jeszcze lepiej niż sobota. Dzisiaj czas się wybrać na drugą stronę Babiej Góry, ale nie tak jak zwykle - wokoło, przemykając jedynie przez Orawę. Dzisiaj chcemy pozwiedzać okoliczne ścieżki terenowe - po wczorajszych jazdach nabraliśmy apetytu na beskidzkie błotko, chociaż i tak jest go zaskakująco mało jak na marzec.

Podjeżdżamy do Zubrzycy Górnej i stamtąd, spod skansenu kierujemy się na szlak Greenways. Początek jest trudny, trzeba się wytoczyć 200m w górę i mimo, że droga wyasfaltowana nachylenie po kilkanaście % nie ułatwia podjazdów. Osiągamy prawie 940m n.p.m i zaczyna się miły zjazd. Dojeżdżamy do drogowskazów (granica państwa - 25min ścieżką terenową :)) i odbijamy na dół w kierunku Lipnicy Wielkiej. Przyjemny dłuuugi, lecz nużący zjazd na dół, Babia oddala się za plecami, a nam przed nosem coraz bardziej się wypłaszcza. Orawa jest piękna, z jednej strony widok na Tatry (dzisiaj niestety słaby), a drugiej na Babią. Kto postawi sobie tutaj dom, będzie mógł z każdego okna patrzeć na wysokie góry...

Masyw Babiej z tej "brzydszej" strony


Kościółek w Lipnicy Wielkiej

W Lipnicy podjeżdżamy pod kościół (z XVIIIw) i od razu załapujemy się na popas, bo tu jest jedyny otwarty sklep w okolicy. Niestety, dosyć słabo zaopatrzony - kupujemy wielką bułkę drożdżową z morelami i ku uciesze obecnej gawiedzi zżeramy ją prawie całą gryząc po kawałku. Później z kościoła wychodzi pogrzeb, umykamy więc czym prędzej z głównej drogi i rozpoczynamy eksploracje miejscowych ścieżek MTB. A jest co eksplorować, słowami trudno opisać fun z jazdy, więc może fotki lepiej oddadzą hasanie po Rabczańskiej Drodze.
 Od strony Lipnicy....


...i dalej z widokami na Babią gdzieś za plecami...



aż do Polany Piaskowej


Wyjeżdżamy na asfalt tuż przy granicy słowackiej i 4km z wiatrem w plecy i z górki lecimy do skrzyżowania  dróg (aaaaale jazdaaa!). Po prawej mamy Tatry, dzisiaj tylko w lekkim zarysie, po lewej masyw Babiej, od tej strony nieco mniej alpejski. Garmin pokazuje marcowe .....26 stopni w słońcu (!). Przed skrętem popas w naszym stałym miejscu (kupowaliśmy tu bułeczki z serem rok temu) i toczymy się pod górkę. Tym razem droga prowadzi przez drugą Lipnicę - Małą, ale jest równie nużąca co poprzednia (do podjechania przez wioskę jest prawie 12km!). Krótkie zatrzymanie na fotę kościółka (nowy, ale ładnie zrobiony) i wreszcie wjeżdżamy w las i terenem dojeżdżamy do szlaku Greenwaysa, którym dzisiaj rozpoczynaliśmy przygodę. Pozostaje tylko zjazd do Zubrzycy i cicha obietnica, że na Rabczańską Drogę to z pewnością jeszcze wrócimy... i to nie na jedno kółko :)


Podstawa żywienia kolarzy na wyjeździe ;-)




Dane wyjazdu:
51.25 km 40.00 km teren
03:15 h 15.77 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:164 ( 88%)
HR avg:129 ( 69%)
Podjazdy:1131 m
Kalorie: 1189 kcal

Wokół Jałowca

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 0

Weekend z Beskidach, ale tym razem z rowerami, czyli czas wziąć się za trening z prawdziwymi przewyższeniami. Startujemy z Zawoi Wełczy, w planach jest objechanie Jałowca - tym razem dookoła, a nie przez górkę. Podjazd rozpoczyna się jak to w Beskidach, szybko odbijamy z głównej drogi i trasą BikeMaratonu sprzed 3 lat zaczyna się mozolna wspinaczka, nachylenie oscyluje w okolicy 9-10%, a momentami dobija do 17%. Młynek jest w robocie ;-) Ale powód do zadowolenia też jest - to co na maratonie wyprowadzałam dzisiaj podjeżdżam w całości. Noga podaje jak to mawiają :), a humory podają jeszcze bardziej, jako że okoliczności przyrody wręcz powalające.

Oj, nie będzie lekko...




Po wdrapaniu się na Smyraki przejazd w kierunku Przysłopu (ekstra ścieżka rowerowa, poprawili trochę kamienie i już można lecieć jak się patrzy), następnie krótka wizyta w sklepie (ups... zapominieliśmy kasy, jest tylko moje 10zł na czarną godzinę podróżujące z łatkami), 2 izotoniki i dawaj! Lekki zjazd w kierunku Stryszawy i odbijamy w las szutrówką wykorzystywaną przez leśników i drwali. Jedzie się po prostu bosko chociaż w lesie trzeba się trochę ubrać, bo marcowe słoneczko nie rozpieszcza.

Hulaj dusza, asfaltu nie ma! ;-)


Po dojechaniu do końca drogi dołączamy do zielonego pieszego i zaczynamy wypasiony zjazd. Poprawiona technika pomaga, śmigamy sobie mocno na luzie odpuszczając jedynie jedną błotną rynnę o zajefajnym nachyleniu. Wyjazd z na chwilkę na asfalt i za moment znów odbicie w las. Tym razem terenem - rowerowym niebieskim - kierujemy się na zachód. Jedzie się super, szlak świeżo oznaczony i nie zniszczony zrywką drewna (jedynie momentami niespodzianki błotne).

Czas na popas

i jazda!

po beskidzkich błotkach

Jałowiec omijamy bokiem (można odbić na żółty w górę) i dojeżdżamy do kilku domków. Jako, że dzisiaj jeździmy mocno interwałowo góra- doł, zaczynamy dłuuuugi mega przyjemny zjazd w kierunku Koszarawy. Właściwie nie trzeba pedałować, rower sam rozpędza się do 3 dyszek i leci.... W Koszarawie nawrotka i przedostatni (ale najwyższy) podjazd dzisiaj - trzeba wrócić na drugą stronę grzbietu przez przełęcz Klekociny. Tutaj można się zmęczyć, o ile początkowy podjazd jest raczej znośny (jakieś 5-7%), o tyle ostatnie 1,5km to ścianka po 20%. Wjeżdżamy wężykiem, chociaż droga jest tak wąska że jest trudno wykręcać, tętno oczywiście szaleje. Ale szczyt przełęczy zostaje zdobyty (niemałym kosztem sił!). Na górze tylko rzut oka na okolicę (słabe widoki, powietrze nie jest przejrzyste) i bajerancki zjazd terenowy na Wełczę. Chyba po raz pierwszy lecę sobie leśną drogą ponad 50km/h.

Przełęcz Klekociny zdobyta!

Po wjeździe na asfalt tylko rozluźniamy nadgarstki i stopy, które dostały w ... na kamieniach i lecimy na dół, w kierunku szosy na Krowiarki. Jeszcze tylko podjazd do domu i już można się uraczyć gorącym kakao i uzupełnić izotoniki...

Pierwszorzędna trasa, jakby ktoś był w okolicy - polecam :)






Dane wyjazdu:
50.42 km 18.00 km teren
02:18 h 21.92 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:136 ( 73%)
Podjazdy:511 m
Kalorie: 931 kcal

Spontan piątkowy

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0

Mega spontan piątkowy, czyli wszystkie plany przewracamy do góry nogami. Zamiast wyjazdu w Beskidy - rowerowy wypad do Skały i powrót po zmroku. Do kompletu trochę błądzenia, zjazd przez pole i wąwóz, przedzieranie przez krzaczki i już czujemy się jak na MTBO. Tempo mocne, bez przerw i przystanków. Cieszy że jest moc - kwietniowe doły podjechane najwyżej, niewiele już brakuje do wypłaszczenia... Gdyby nie ten uślizg pod koniec... kto wie? :)

Jedyna fota z trasy - gdzieś przed Skałą




Dane wyjazdu:
7.24 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto

Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 0

Wyjątkowo nieprzyjemny dzień, zimno i mocny wiatr. Szybko załatwiam miejskie sprawy i chowam się przed marcową pogodą.
Kategoria do 50km, miasto, z Bartem


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Słuchając .. ciszy :)

Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 23.03.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszych zawodach dzisiaj czas na regenerację. Wybieramy się wcześnie do Lasu Zabierzowskiego na spacer, nie powiem, nogi bolą tak, że na rower bym dzisiaj nie wsiadła, chociaż początkowo były takie plany. Zamiast tego w lajtowym tempie upajamy się ciszą, śpiewem ptaków i pierwszymi promieniami wiosennego słońca. Można sobie pomajtać nogami siedząc na ławce i poczuć się naprawdę na luzie.
trasa: 8,10km
czas ruchu: 1:15
W drodze powrotnej mija nas misiek na motorze... Hmm, taki wypasiony misiek, widać, że jazda sprawia mu fun bo banan od ucha do ucha :)




Dane wyjazdu:
95.63 km 25.00 km teren
05:12 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:138 ( 74%)
Podjazdy:804 m
Kalorie: 2075 kcal

Wiosenne Jurajskie KORNO

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 0

W końcu pierwsze zawody - KORNO, czyli MTBO. Jak dobrze wrócić na jurajskie bezdroża... Relacja i fotki: ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
25.27 km 0.00 km teren
01:00 h 25.27 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:
HR max:112 ( 60%)
HR avg: 98 ( 52%)
Podjazdy: m
Kalorie: 229 kcal
Rower:TACX

Inny świat

Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 0

To nie tak miało wyglądać - niedzielę i poniedziałek miałam spędzić w Beskidach. Niestety, nie tym razem... Dodatkowo ból barku który przyplątał się na jakimś terenowym kawałku w sobotę nie zniknął, a bark mi nieco zesztywniał. Ech, starość nie radość. Trzeba się chyba przypatrzeć lepiej diecie i suplementacji, bo coś za często takie numery ostatnio..
Po wiosennej sobocie niedziela zaskakuje burą pogodą i 3 stopniami ciepła - wszystko tonie w gęstym mleku... Z wyjazdu do Puszczy Dulowskiej nici, decydujemy więc trochę podeptać na butach, a wybór pada na Rezerwat Kajasówka, który zawsze omijamy przejeżdżając obok rowerem. I to okazuje się być strzałem w "10". Miejsce jest przepiękne, stary las bukowo - sosnowy, kotły jak w Tatrach i skałki wapienne jak w Jurze. o tego nad całością snuje się mgła, która dodaje miejscu tajemniczości... nie spotykamy żywej duszy, jedynie dzięcioły stukają gdzieś w oddali. Pokonujemy szlak okrężny z opcją podejścia niebieskim na punkt widokowy (widok jest genialny, 100% mgły :)) i ... szukamy wiosny. Udaje się ją znaleźć, jak na sam początek marca w sporym rozkwicie.
dystans: 6,01km
czas ruchu 1 godz, czas całkowity 1:30

Kajasówka


Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!


Klimacik jak z horrorów S. Kinga



Jest na co popatrzeć

piękne lasy...

Wieczorem TTS z założeniem cad śred 80+, opór 3/10.


Dane wyjazdu:
72.57 km 30.00 km teren
03:32 h 20.54 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:151 ( 81%)
HR avg:117 ( 63%)
Podjazdy:256 m
Kalorie: 1040 kcal

Na hot-doga do Niepołomic

Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 2

Szybki (ale lajtowy) wypad przedpołudniowy, bo popołudniu czekają na mnie obowiązki (niestety!). Postanawiamy jednak coś pozwiedzać po drodze i zamiast lecieć znanymi trasami kluczymy po okolicy... W Hucie odnajdujemy sympatyczny Lasek Mogilski i obserwujemy osuwisko na Greenways'ie (budują nową drogę pod skarpą bo tej się już chyba nie da uratować), później stwierdzamy żeby chyba trochę wyrównali wały nad Wisłą (jakoś mniej trzepie ;-)), a następnie docieramy nieznaną dotąd ścieżką na hot-dogi w Puszczy Niepołomickiej - najlepsze w okolicy, mniam!

Powrót również nieschematycznie - zamiast jechać drugą stroną Wisły przecinamy brzeską drogę kierując się do Ruszczy i stamtąd opłotkami na Raciborowice i przez Batowice home. Pogoda baaardzo marcowa - 16 stopni w słońcu ;-) Oczywiście ubrałam się za ciepło, pocę się pod softshellem jak w saunie... Dobrze że w ostatniej chwili zmieniłam długi rękaw na koszulkę z krótkimi. Trochę żal, że trzeba wracać (ech, te obowiązki...) bo była by piękna seteczka, ale co się odwlecze...

trasa: N. Huta - Branice - Przylasek Rusiecki - Przylasek Wyciąski - wały Wisły - Niepołomice - Przylasek Rusiecki - Wyciąże - Ruszcza - Wadów - Lubocza - Zesławice - Kantorowice - Raciborowice - Batowice

Wjazd na wiślane wały


Epickie hot-dogi niepołomickie...





Dane wyjazdu:
9.63 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto + basen

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 0

Wtorek: miasto + basen (45min/ ok. 1,8km). Złomek w końcu zaliczył kąpiel :)