Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:486.03 km (w terenie 14.00 km; 2.88%)
Czas w ruchu:15:04
Średnia prędkość:21.18 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:2155 m
Maks. tętno maksymalne:168 (90 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:13652 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:19.44 km i 1h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
6.83 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Zamiasta trenowania mnóstwo lukrowania ;-)

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 4

Racławka jednak musi poczekać, bo od rana leje. Jest więc dobry moment na przedświąteczne przygotowania i małe leniuchowanie. W międzyczasie udaje się wyskoczyć na basen - tam raczej mało ludzi (wszyscy w sklepach? ;-)). We dwójkę na torze, pływa się właściwie bezkolizyjnie. Łapa dzisiaj trochę boli, pogoda nie zachęca do aktywności - zimny wiatr, nieprzyjemnie wilgotno i jeszcze przelotnie popaduje.

czas: 0h43
dystans: 1,85km (74 długości)

Efektem dzisiejszego dnia treningowego jest również 280 pierniczków, każdy polukrowany według indywidualnego wzoru :) No i po zbijaniu wagi ... ;-)





Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:8.0
HR max:135 ( 72%)
HR avg: 92 ( 49%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: 323 kcal
Rower:

Dol. Racławki - niebieski

Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 20.12.2014 | Komentarze 0

Chcąc uniknąć przedświątecznego szaleństwa w sklepach i mieście... uciekamy za miasto :) Dzisiaj celem jest Dolina Racławki - urokliwy rezerwat, przez który wielokrotnie jeździliśmy na rowerach (idzie tędy szlak orlich gniazd). Dzisiaj zamierzamy obejść miejscowe ścieżki dydaktyczne na butach. Pogoda sprzyja (8 stopni) i mimo wiatru (porywy do 70km/h, w dolince właściwie nieodczuwalne) ruszamy w górę rzeki. Wybieramy na początek niebieski szlak dydaktyczny, na czerwony i żółty pójdziemy jak starczy czasu.

Początkowy fragment znany z rowerowych tras. Racławka malowniczo meandruje, lasy liściaste o tej porze roku są tu całkowicie ogołocone z liści (znacznie ładniej jest tu wiosną). Ale za to tylko teraz można podziwiać okoliczne, jurajskie skałki, zawsze schowane za drzewami. Zbocza doliny są bardzo strome i robią niezłe wrażenie. Już na samym początku spotykamy przemykającego lisa, dalej jeszcze przebiegają nam drogę sarny.

Jest wilgotno, w samej dolinie kilka stopni mniej niż poza nią. Drogę wyściela nam mięciutki dywan z jesiennych liści. Idzie się po nim trochę ciężko, ale na dzisiaj przewidziany jest lekki spacerek regeneracyjny dla ciała i ducha, nie ma więc powodu do pośpiechu.


Po dojściu do rozwidlenia ruszamy w Wąwóz Stradlina - okresowo wypełniony potokiem, teraz suchy. Okolica jest warta zobaczenia, w skałkach od czasu do czasu pojawiają się jaskinie, w niektórych miejscach można się w naturze uczyć o budowie geologicznej. Jest też kilka ciekawostek biologicznych, np. drzewo rosnące na skale.

O geologii w praktyce

Chcąc uniknąć spaceru asfaltem schodzimy żółtym pieszym do drogi, a tam niespodzianka. Mostek, który kiedyś był na rzeczce już najwyraźniej nie istnieje. Czeka nas przeprawa przez Racławkę, na szczęście zakończona bez zimowej kąpieli.

Szlak idzie na drugą stronę, ale gdzie podział się mostek?

Szybko dochodzimy do skrzyżowania przy Wąwozie i wracamy w dół doliny. Jest trochę późno, żółty i czerwony dydaktyczny będą musiały poczekać jeszcze trochę na swoją kolej... kto wie, może tylko do jutra?

Zachłanna Racławka zabiera coraz więcej brzegów ze sobą.



dystans: 7,43km
czas: 1h53
czas ruchu 1h28




Dane wyjazdu:
19.06 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:162 ( 87%)
HR avg:156 ( 84%)
Podjazdy: 46 m
Kalorie: 503 kcal
Rower:złomek

Jazda na 3 raty

Piątek, 19 grudnia 2014 · dodano: 19.12.2014 | Komentarze 0

Zupełnie zwariowany dzień. Szybko uwijam się z pracą, żeby zdążyć na popołudniowy basen. Trafiam idealnie - studenci już w większości wyjechali, reszta chyba przygotowuje się do świąt, bo jesteśmy w... 4 osoby. Własny tor i od razu apetyt na rekord, tym bardziej że po porannym masażu pospinane mięśnie trochę odpuściły. Do 50. długości trzymam się ostro planu, a potem zaczynam słabnąć! Z długości na długość gubię gdzieś cenne sekundy i tak kończę tylko na 74 długościach... Rekord musi poczekać do następnego razu.

Basen: dystans: 1,85km (74 długości) , czas 0h45

Powrót i przy wieszaniu mokrych rzeczy szperam w plecaku, szperam... a niech to, zapomniałam kosmetyczki spod prysznica! Szybki telefon na pływalnię, żeby odłożyli, jeszcze szybsze żarełko i druga rata na złomku - po raz drugi na basen, na zakupy i już jadę z mandarynkami do rodziców, a tu nagle jakoś tak ciężko, słabo idzie, zmęczyłam się czy co... Ja się nie zmęczyłam, ale dętka w złomku raczej tak - kapeć! No i co tu robić, przymusowy spacer... dobrze że do domu niedaleko. B. wychodzi przede mnie żeby mi pomóc pchać złomka.

spacer ze złomkiem... - 1,78km, 0h20

W domu wulkanizacja - oczywiście x2 bo pierwsza dętka, mimo że wyjęta z pudełka jest dziurawa na łączeniu. Ściągając oponę już wiem co było przyczyną. Podejrzewałam jakieś szkło na ścieżce, ale to opaska padła ze starości... w końcu złomek wiekowy jest, miała prawo... Zakładam koło i jadę na trzecią ratę z tymi mandarynkami do rodziców. Zaczyna padać, więc najkrótszą drogą jak się da.
Istne szaleństwo dzisiaj :)

To się nazywa wykorzystać opaskę do końca okresu trwałości ;-)



Dane wyjazdu:
23.98 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy: 69 m
Kalorie: 581 kcal
Rower:złomek

Serwis złomka i świnia w Wiśle

Czwartek, 18 grudnia 2014 · dodano: 18.12.2014 | Komentarze 0

Wreszcie znajduję chwilę czasu na serwis złomka - trzeba mu naciągnąć łańcuch bo po każdym torowisku, krawężniku lub nawet nierówności spada. Do serwisu jadę przez miasto, już zapomniałam jak to jest w miejskiej dżungli, piesi na ścieżkach, samochody wszędzie, ludzi co niemiara. Wracam już bulwarami wiślanymi podziwiając rzekę i piękne widoki. Zima odsłania dużo ciekawych ujęć, gdy z drzew znikają liście.
Ciepło, 9 stopni, wietrznie. Właściwie to życzę sobie by dalszy ciąg zimy był taki sam. Biorąc pod uwagę że mam szlaban na sporty zimowe (w większości) to przynajmniej na rowerze sobie pośmigam...

Wawel z perspektywy zachodniej

Pora karmienia - czas na obiad :)


Świnia na stosie w Wiśle. Zawsze mnie zastanawiało co to ma być - pomnik? Dzieło sztuki? Dowcip? Wygląda na razie że to ulubione miejsce odpoczynku rybitw (i toaleta...)



Dane wyjazdu:
17.02 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 90%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy: 77 m
Kalorie: 479 kcal
Rower:złomek

Leniwca ciąg dalszy

Środa, 17 grudnia 2014 · dodano: 17.12.2014 | Komentarze 0

Nic dodać, nic ująć - nie chce się dalej :( Do tego sporo roboty, powoli zaczyna się też przedświąteczne urwanie głowy... Trzy sprawy do załatwienia na mieście - możliwie szybko, bo jakoś zimno mimo kurtki. Mocno wieje z zachodu, "tam" jedzie się super, "z powrotem"... ech ;-) Ale przynajmniej na najgorszym kawałku (dokładnie pod wiatr) łapię się na koło jakiegoś pana i ciśniemy sobie razem ostro :) Pan jest chyba zaskoczony, że nie dość że laska to jeszcze na miejskim - no i się utrzymała mimo, że się starał :)
Wieczorem trochę ćwiczeń na łapę - 0h20.


Dane wyjazdu:
6.13 km 0.00 km teren
00:15 h 24.52 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:
HR max:134 ( 72%)
HR avg:118 ( 63%)
Podjazdy: m
Kalorie: 107 kcal
Rower:TACX

Ustawianie trenażera

Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 17.12.2014 | Komentarze 0

Trochę zabawy z ustawianiem trenażera po zmianie mostka na wyższy. Nowe siodełko prawdopodobnie do kitu, nijak nie chce się dopasować :( Wnerw :-/
opór 2/10, cad max 95/ sr 87
Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
11.76 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 299 kcal
Rower:złomek

Leniwiec

Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień sponsoruje zdanie "nie chce mi się". Zresztą nie ma zbytnio sensu wychylać nosa z domu, bo jesteśmy właśnie na etapie "widzę czym oddycham" lub "powietrze należy kroić maczetami". Przejazd tylko na zakupy, a oczy szczypią i pieką. Maska antysmogowa w stałym użyciu, dopiero co zmieniałam filtr a tu zaraz będzie trzeba znowu...

700 % normy... szkoda że zapylenia :( Czapa smrodu aż po horyzont.



Popołudniu jeszcze bieganie:
rozgrzewka 5 min - 3-5,5km/h
dwa interwały 8km/h po 10 min i jeden 5 min
schłodzenie 3-6km/h
dystans: 4,40km
HR max 154/ sr 123




Dane wyjazdu:
24.44 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy: 66 m
Kalorie: 550 kcal
Rower:złomek

Basen + rundka po mieście

Poniedziałek, 15 grudnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Fajnie się pływało, mało ludzi na basenie (studenci wyjechali na święta?). Najpierw w 2 osoby na torze, końcówkę sama. Mało brakło do rekordu, gdybym się nie spóźniła te 2 minuty... :) Łapa pięknie sobie radzi, przy mocniejszych pociągnięciach czuć jeszcze ból, ale siła powoli wraca. Jak na okres między sezonowy nie mogę narzekać na dyspozycję :)

74 długości x (25m) = 1,85km
czas: 0h43

Wieczorem jeszcze mała rundka po mieście: 20,29km - 0h59.
Latający spodek wylądował. Zupełnie jak bliskie spotkania trzeciego stopnia :)



Dane wyjazdu:
12.32 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max:152 ( 82%)
HR avg:126 ( 68%)
Podjazdy: 22 m
Kalorie: 296 kcal
Rower:złomek

miasto

Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 14.12.2014 | Komentarze 0

Jak się wczoraj nie chciało, to dzisiaj trzeba zrobić zakupy... + kilka km z pt.

Wieczorem jazda do rodziców i 20 min siłowego ćwiczenia łapy.


Dane wyjazdu:
50.72 km 10.00 km teren
02:43 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:463 m
Kalorie: 1158 kcal

Mój nowy fatbike ;-)

Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 13.12.2014 | Komentarze 2

Wiosna w grudniu. Dzięki Aleksandrze mamy piękną pogodę, której żal nie wykorzystać. Po załatwieniu sobotnich obowiązków zbieramy się z B. na rower. Ruszamy na północ z nadzieją, że wiatr będzie nam wiał w plecy. Niby wieje, niby nie wieje, ale cały czas zawija też gdzieś z boku. Termometr pokazuje momentami nawet 14-15 stopni, żyć nie umierać. Jest tak pięknie, że właściwie bez wahania zostawiam treningówkę w domu - przecież drogi będą suche. Cóż, optymizm zdecydowanie jest dzisiaj moją mocną stroną ;-)

Ruszamy szlakiem orlich gniazd przez Pychowice i Giebułtów. W Kwietniowych Dołach postanawiam sprowadzić rower na ściance, strzeżonego Pan Bóg strzeże... Ślizgając się na SPD-ach żałuję że jednak nie zjechałam, przyczepność byłaby pewnie większa... Na szczęście kończy się bez gleby, łapka sprawuje się dobrze po początkowych protestach, więc jedziemy do Ojcowa. W dolinie Prądnika zimniej o kilka stopni, ślisko, gdzieniegdzie zalega jeszcze śnieg i lód. I oczywiście hektolitry wody na drodze. Mój poranny optymizm zostaje nagrodzony kropkami na plecach i twarzy, a buty przybierają maskujące barwy moro.

Zamek w Ojcowie, Szlak Orlich Gniazd


Grudniowa wiosna -mokro i słonecznie


W Ojcowie odbijamy na Skałę, wtaczamy się na górkę i przecinamy wojewódzką w kierunku Krasieńca. Droga Rzeplińska w swojej pierwszej części jest po prostu super - ktoś wysypał ją drobniutkim żwirem, sucho, szybko, gładko. Nawet rzucam do B. że coś się tu poprawiło od ostatniego razu... Szybko jednak wypluwam te słowa gdy kilkaset m dalej wjeżdżamy na polną drogę. Tutaj traktory zrobiły hardkor - kopne błoto (bo jak inaczej to nazwać?) o wyjątkowo kleistej konsystencji nieźle daje popalić. Kiedy koło się zapycha na amen i nie da się już jechać, próbuję przenieść rower i ... nie jestem w stanie go podnieść! Nabiło się chyba ze 20kg błota, porażka. Tracimy kilkanaście minut na czyszczenie, później niesiemy, by na końcu znów bawić się w obijanie z błota SPD-ów. W pewnym momencie patrzę na moje koła, z opony 2,0 zrobiło się co njamniej 3,0. Mówię B. a on stwierdza, że to najwyraźniej nowy model fat bike'a. Próbując jechać na tym stwierdzam jednak, że te fat bikes to są mocno przereklamowane ;-)

Fat Bike


Fat Bike ma mały prześwit między oponą i widelcem ;-) Co tam, nie ma prześwitu! Być może dlatego tak słabo mu się koła kręcą ;-)


Po wyrwaniu się z Drogi Rzeplińskiej lądujemy w Rzeplinie, stamtąd już bez przygód dojeżdżamy do Krasieńca, Michałowic i przez Górną Wieś i Wolę Zachariaszowską zjeżdżamy do Zielonek (jest powyżej 50km/h na zjeździe i tym razem bez głupich myśli). Od razu podjeżdżamy też na myjkę, a tam kolejkowa katastrofa - kilkanaście samochodów, trzeba będzie czekać na mycie chyba do świąt! Na szczęście rodzice ratują nas karcherem i czyściutcy i cali spryskani wodą wracamy do domu.

Cieszy kolejna przekroczona granica (dystans 50km+) i to że łapa wytrzymała całość. Jest potencjał na więcej, chociaż 100+ chyba pozostaje poza zasięgiem na razie. Zresztą Aleksandra sobie pójdzie, pewnie wróci zima i skończy się rumakowanie...

Słoneczna panoramka

W domu wielkie, błotne pranie...