Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1003.94 km (w terenie 254.00 km; 25.30%)
Czas w ruchu:40:56
Średnia prędkość:20.50 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:6818 m
Maks. tętno maksymalne:173 (93 %)
Maks. tętno średnie:142 (76 %)
Suma kalorii:21111 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:34.62 km i 2h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
40.15 km 4.00 km teren
01:51 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:163 ( 88%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:125 m
Kalorie: 755 kcal

Wiosennie

Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 1

Chociaż całe przedpołudnie zawalone obowiązkami udaje się wyszarpać popołudniu 2 godzinki na rower (trudno, będę się odrabiać wieczorem...). Przy okazji przejeżdżam przez miasto, podrzucam faktury, kupuje nowe filtry do maski antysmogowej bo poprzednie już "wyszły". Zaliczam też rundę na Kolną wałami wiślanymi. Pogoda piękna, słonecznie, ciepło, chociaż połowa drogi pod wiatr (chyba już się przyzwyczaiłam od tych kilku dni i nie zwracam uwagi na w-mordę-winda). Z wiatrem genialna jazda, średnia nie schodzi poniżej 30km/h...
Jutro chwila prawdy... stresik :(

W stronę słońca


Kładka na Kolnej, równolegle do obwodnicy miasta. Dzisiaj też w towarzystwie :)

Krwisty zachód nad Wisłą... czas do domu :)



Dane wyjazdu:
19.17 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:153 ( 82%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy: 47 m
Kalorie: 800 kcal
Rower:szarak

Basen + miasto

Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 0

Lajtowy powrót na basen - trzeba pomęczyć jakieś inne części ciała ;-)
Dodatkowo teścik nowych okularów pływackich, specjalnie zaprojektowanych dla kobiet (!). Leżą spoko, są naprawdę wygodne, ale po zdjęciu wyglądam jakby ktoś mnie obił po gębie (podobnie zresztą jak w poprzednich). Hmmm, dobrze że dzisiaj słońce i mam ciemne okulary....

dystans: ok. 1,8km (myśli odpłynęły w swoją stronę gdzieś po 30 długościach)
czas: 0h45

Łapa sprawuje się ładnie, w środę kontrola (stresik szpitalny już jest...)
Popołudniu jeszcze jedna rzecz do załatwienia w mieście i powrót nieco naokoło, bo piękne słońce... = +15km,


Dane wyjazdu:
74.85 km 0.00 km teren
03:34 h 20.99 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:173 ( 93%)
HR avg:136 ( 73%)
Podjazdy:674 m
Kalorie: 1423 kcal

Panie przodem

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 0

No wreszcie weekend rowerowy tak jak powinno być! Niedzielę rozpoczynam od róży :) a potem druga część prezentu - pizza w Ojcowie, w "naszej" knajpce. Tyle że trzeba na nią dojechać. Oczywiście nie samochodem. I oczywiście nie najkrótszą trasą :) Pogoda rozpieszcza, więc ruszamy Doliną Dłubni na północ. Mam obawy jak zniesie to ręka (wczoraj trochę bolała), ale na szczęście daje radę.

Fajnie znów zobaczyć przed sobą żółtą koszulkę (lidera?)



Przez Michałowice, Zerwaną, Maszyce do Iwanowic Dworskich - tutaj chwilę nas przytrzymują tłumy wychodzące i wyjeżdżające po mszy z pięknego drewnianego kościółka (kolejny na Szlaku Architektury Drewnianej) ale wyrywamy się na wojewódzką by po kilometrze odbić na Zagaje, Barbarkę do Tarnawy (łaziliśmy tu z kijami niedawno). Na którymś skręcie przechodzi dwóch podchmielonych panów, zwalniamy żeby ich przepuścić ale panowie zatrzymują się i pokazują żebyśmy jechali. Dziekujęmy, a za nami słyszymy głosem Balcerka z Alternatyw 4: "Panie przodem". Wrażenie takie że niemal spadamy z rowerów ze śmiechu. Cóż, trafiliśmy na prawdziwych, choć nieco wczorajszych (dzisiejszych?) dżentelmenów :)

Jest przestrzeń!


W Tarnawie odbicie na leśną szutrówkę i niespodzianka. Chociaż na razie pogoda mocno wiosenna (temp. max 18 stopni!), to w lesie ciągle zima rządzi. Po zalodzonej drodze daje się jechać, resztki mokrego śniegu chrzęszczą pod kołami. Powoli żeby się zbytnio nie uchlapać (po co nam błotniki w taką pogodę) toczymy się w kierunku Pieskowej Skały.

Zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa


Wyjeżdżamy z lasu i wraca wiosna. Kilka km dalej przekraczamy drogę wolbromską i kierujemy się na Wielmożę. Plan jest taki żeby dojechać do Pieskowej lasem, ale to co widzimy na wjeździe (quady rozjeździły?) nie nadaje się na rower. Cofka do skrzyżowania i wbijamy na niebieski, a tu znów niespodzianka. Kolejny pazur zimy, tym razem na asfalcie. Śniegu i lodu jeszcze więcej niż przed chwilą. To nie do uwierzenia, że wystarczy przejechać kilkanaście metrów by odczuwalna temperatura poleciała o kilka stopni w dół. Zapinam podwinięte uprzednio nogawki i zasuwam zamek kurtki pod szyję. Brr... zimno.



Zjazd do drogi wojewódzkiej pod Pieskową Skałą (zamek w remoncie, wszędzie rusztowania) i kierujemy się na Ojców. W brzuchu już dobrze burczy, 50km za nami...

Maczuga Herkulesa, w tle zamek w Pieskowej Skale


Skręcamy na Ojców i po kilku km... korek :( Samochodami obstawione całe pobocze z jednej i drugiej strony, zaklinowali się panowie chcący wjechać i wyjechać. Oczywiście stoją tak naprzeciwko siebie i czekają aż któryś się ruszy, żaden nie zamierza. Za nimi rośnie korek z obu stron... A niech sobie stoją... Objeżdżamy pobliskim terenem, ale dalej nie lepiej... TŁUMY!!! Chyba wszyscy ludzie przyjechali do Doliny Prądnika na spacery, bo dramat jak na Krupówkach. Mam ochotę uciec byle dalej, ale pizza obiecana i nie można odmówić.
Docieramy slalomem między dziećmi na rowerkach, w wózkach, dorosłymi i seniorami i zamawiamy pizzę. Jest trochę chłodno, chwilę grzejemy się w słońcu, ale w dolinie panuje raczej zima. Szybko zjadamy, ciepła herbatka (Radlera nie ma! Zawsze był! :() i lecimy w dól doliny. Przez ten czas trochę pieszych ubyło, ufff.. Dobrym tempem dla rozgrzewki, później Kwietniowe Doły znów mnie pokonują i w pięknym, wiosennym słońcu dojeżdżamy do miasta. Rewelacyjna wycieczka i całkiem fajna trasa, mój prywatny Nawigator ma dobre pomysły gdzie pojechać :) No i jazda w towarzystwie sympatyczniejsza niż w pojedynkę. Weekend należy uznać za udany, również treningowo (trochę pagórów dzisiaj wpadło) :)

Finalnie wiosna wygrywa dzisiejsze starcie




Dane wyjazdu:
57.40 km 7.00 km teren
02:45 h 20.87 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:169 ( 91%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:422 m
Kalorie: 1110 kcal

Z historią w tle

Sobota, 7 marca 2015 · dodano: 07.03.2015 | Komentarze 3

Jest wiosna :) Jest wypad weekendowy :)
Tym razem kierunek na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja. Mała rundka wokół Huty Lenina im. Sendzimira. Wyjeżdżamy przez północ Krakowa, potem Batowice, Dziekanowice, Racibrowice, powrót do miasta na Wzgórza Krzesławickie i dalej przejazd w kierunku Łuczanowic, gdzie jest nasza pierwsza dawka historii - cmentarz ariański w Łuczanowicach z XVII w.. Ustytuowany jest na górce, z fantastycznym widokiem na Hutę. Dzięki temu, że opiekuje się nim zbór ewangelicki jest odnowiony i zadbany.

Cmentarz ewangelicki

Herb i tablica pamiątkowa hrabiego Dębickiego


Huta Lenina im. Sendzimira , obecnie chyba Arcelor Mittal Steel


Zahaczamy jeszcze o stary dwór w Łuczanowicach (teraz jest tam kaplica i dom kultury) i ruszamy dalej. Tym razem zmierzamy w kierunku drewnianego kościółka na Szlaku Architektury Drewnianej. Do Górki Kościelnickiej docieramy dosyć szybko, podjazd przez las krzyży (jest ich przy drodze chyba z 50, granitowe, metalowe, małe i duże) i jesteśmy na górze. Kościółek ma ponad 400 lat, późnobarokowy, piękny. Za kościółkiem grób fundatora, właściciela dóbr - Stefana hrabiego Potockiego.


W Kościelnikach jest jeszcze XVIII wieczny dwór szlachecki, z którego została niestety tylko rudera. W pobliskim parku chyba robią cięcia pielęgnacyjne (albo kradną drewno...) może przywrócą mu dawny wygląd?
Później trochę terenem, trochę asfaltami przecinamy szosę brzeską, i docieramy do Branic. Już nie zaglądamy do dworu, lecimy do domu bo robi się zimno.

Przez pola




Co ciekawe, objechaliśmy prawie 6 dyszek, a nie wyjechaliśmy z granic administracyjnych miasta. Inna sprawa, że te wszystkie okoliczne wioseczki to zostały włączone na siłę i z miastem jako takim nie mają zbyt wiele wspólnego.


Dane wyjazdu:
9.47 km 0.00 km teren
00:25 h 22.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:137 ( 74%)
HR avg:119 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 158 kcal
Rower:TACX

Leniwcowanie

Piątek, 6 marca 2015 · dodano: 06.03.2015 | Komentarze 0

O jaki męczący dzień.... Po wczorajszym falstarcie pogodowym czuję ból w kolanach (trochę je zmroziło), więc dzisiaj nawet nie myślę o rowerze. Trenażer 1/10, W1 - regeneracyjnie.
Do tego siłka 0h30.


Dane wyjazdu:
18.73 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:164 ( 88%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy: 88 m
Kalorie: 463 kcal
Rower:złomek

Mrożonka

Czwartek, 5 marca 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 0

Kiedy wyjeżdżam pozałatwiać miejskie sprawy jest piękna pogoda, świeci słoneczko, na termometrze ok. 8 stopni... Plaża jak na marzec. Niespiesznie objeżdżam po kolei punkty mojej dzisiejszej wycieczki, ale ta chmura nad hutą to jakoś mało mi się podoba... robi się ciemniej i ciemniej, niestety akurat jadę w tamtą stronę... i w przeciągu kilku minut rozpętuje się burza śnieżna, śnieg pada poziomo - tak wieje. Oczywiście, akurat jadę pod wiatr, a jakże! Mam zrzucone na młynek ale zaczyna mi brakować przełożenia, nie mówiąc już o zamarzniętych dłoniach i nogach. Chowam się na chwilę do pobliskiego Lidla (zakupy też trzeba kiedyś zrobić) a potem szybciutko pomykam back. Aż do samych drzwi nie udaje mi się rozgrzać, dopiero dwa kubki gorącego soku malinowego mnie wzruszają. Brr. W marcu jak w garncu, nie da się ukryć...
Kategoria do 50km, miasto, trening


Dane wyjazdu:
13.95 km 0.00 km teren
00:32 h 26.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:139 ( 75%)
HR avg:129 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 247 kcal
Rower:TACX

technikalia /ts2

Czwartek, 5 marca 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 0

Technikalia, pewnie jedne z ostatnich. Jak przyjdzie wiosna to zacznie się prawdziwe jeżdżenie :)
TS2, 1/10 - cad śr 90+
cad: 90/ 96
Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
26.56 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:143 m
Kalorie: 606 kcal
Rower:złomek

interwałowo z wiatrem i pod wiatr

Środa, 4 marca 2015 · dodano: 04.03.2015 | Komentarze 2

Jakby rano mi ktoś powiedział, że popołudniu wystawię nos za drzwi i pojadę na rowerze do miasta to bym się popukała w głowę. Od rana wali bowiem śniegiem, grube płatki; jest szaro, buro, zimno, wieje jak diabli. Popołudniu pogoda robi nagłe 180 stopni i zaczyna się wiosna. Jadę pozałatwiać trochę spraw, a z wyjazdu robi mi się ładny trening interwałowy bo raz z wiatrem, raz pod wiatr. Mimo początkowego bólu głowy jedzie mi się dobrze, po pewnym czasie ból znika i można rozkoszować się słoneczkiem i w-mordę-windem.
Ale jest nadzieja na wiosnę... już nie mogę się doczekać...

Przebiśniegi już wystartowały

Nad Wisłą złomkowo :)

Kategoria do 50km, miasto, trening


Dane wyjazdu:
8.59 km 0.00 km teren
00:19 h 27.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:131 ( 70%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 133 kcal
Rower:TACX

technikalia /ts2

Wtorek, 3 marca 2015 · dodano: 04.03.2015 | Komentarze 0

Leniwy TS2 cad 88/82

Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
13.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max:155 ( 83%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy: 69 m
Kalorie: 320 kcal
Rower:złomek

No to sypnęło...

Wtorek, 3 marca 2015 · dodano: 04.03.2015 | Komentarze 0

A jednak zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa... Załatwianie spraw w mieście, częściowo na rowerze, a jak zaczyna popołudniu padać i sypać śniegiem - na butach.
+ spacer 2,14km - 0h30