Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1010.45 km (w terenie 278.00 km; 27.51%)
Czas w ruchu:51:25
Średnia prędkość:18.80 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:11103 m
Maks. tętno maksymalne:175 (94 %)
Maks. tętno średnie:149 (80 %)
Suma kalorii:18015 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:40.42 km i 2h 20m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
7.34 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 130 kcal
Rower:złomek

Miasto w upale

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Uff, ostro jest...
Kategoria do 50km, miasto


Dane wyjazdu:
46.06 km 10.00 km teren
02:28 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:149 ( 80%)
HR avg:115 ( 62%)
Podjazdy:612 m
Kalorie: 744 kcal
Rower:szarak

Zamek Lichtenberg

Piątek, 7 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Ostatni wyjazd tegorocznego urlopu, jutro z rana trzeba zbierać się do domu... Lecimy bladym świtem (znów pobudka o 6..) na zamek Lichtenberg, po drodze zaliczając fajną przełęcz (Col de Kammbuhl) z serpentynkami na podjeździe. Jeszcze nie wyjechałam, a już tęsknię... Te trasy, mało ruchliwe drogi, asfalty leśne, wyznaczone szlaki VTT (czyli MTB)... chciało by się tu zostać..

Zamek Lichtenberg


Bagietkomat :)



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dwa zamki Wintersberg

Czwartek, 6 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Upał nie do zniesienia. Odsypiamy ostatnie kilka dni i po 8 ruszamy piechotą zdobywać dwa zamki – Stary i nowy Wintersberg. Nowy mało ciekawy, trwa najwyraźniej odbudowa, stary znacznie fajniejszy – miejsce wspinaczkowe, ale jest tez mnóstwo przejść dostępnych bez sprzętu. Wykutymi w skale stopniami, wąskimi galeryjkami i eksponowanymi miejscami zachwycamy się długo. Po zamkiem są tez jaskinie, niektóre widoczne przez krasowe dziury w „podłodze”. Upał zaczyna przybierać na sile, gdy wracamy robi się 35 stopni w cieniu. Reszta dnia pod wentylatorem i na basenie... właściwie nie opłaca się wychodzić z wody. Czekamy, aż zajdzie słońce by dało się żyć...

"Nowy" Wintersberg



Dane wyjazdu:
66.44 km 35.00 km teren
03:40 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:154 ( 83%)
HR avg:112 ( 60%)
Podjazdy:840 m
Kalorie: 1048 kcal
Rower:szarak

Waldeck i Schoeneck

Środa, 5 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Zapowiada się kolejny upalny dzień, więc znów pobudka o 6, chociaż dzisiaj jakoś słabo się zbieramy i wyjeżdżamy z lekkim opóźnieniem. Nad Wogezami po wczorajszych deszczach mgła, dzięki temu jest chłodno – jedziemy w białym mleku, a temperatura sięga 16 stopni. Cudownie...

Przez Dolinę do Baerenthal, stamtąd na Bannstein (mgły się rozwiewają i wychodzi słońce). Przecinamy miejscową krajówkę i dojeżdżamy do jeziora Hanau. Niestety nie da się go objechać, bo wokół rozsiadły się campingi i hotele. Znad jeziora zawracamy więc na zamek Waldeck – tu również jest co pozwiedzać. Ogromna jak na owe czasy budowla nie jest z całości dostępna, jedynie jej dwie części, ale to i tak wystarcza byśmy spędzili tam kilkadziesiąt minut. Szkoda, że nie można wejść na wieżę.... Z Waldka zjeżdżamy na aire de picnic i wcinamy nasze zapasy. Jest w cieniu, chłodno, przyjemnie, środek lasu...

Chateau du Waldeck

Kolejna na naszej trasie jest kapliczka Notre Dame des Bois, czyli Matki Boskiej Leśnej. W środku lasu stoi sobie murowany, mały budyneczek, z witrażami, dzwonnicą, gdzie odbywają się regularne nabożeństwa. Chwilę oglądamy i ruszamy do Sturzelbronnu, ale tym razem go omijamy, lecąc prosto do Obersteinbachu, a stamtąd na przełęcz Langthal. Stąd startujemy do góry na zamek Schoeneck. Prowadzi nas genialny singiel, przy którym ścieżki w lasu wolskim to drogi dla niepełnosprawnych ;-) Nie mogę się przestać zachwycać. Wjeżdżamy na zamek, a tam prace konserwatorskie – grupa Niemców odbudowuje zamek, dokumentując każdy krok. Świetne. Można oczywiście połazić po murach, a nawet wejść na najwyższe miejsce, gdzie dumnie powiewa flaga rodowa ostatniego właściciela zamku.

Chateau du Schoeneck

Robi się nieznośnie gorąco, przecież dochodzi już południe... Trzeba się zwijać do domu. Zjeżdżamy więc do Philippsbourga i stamtąd doliną rzeki (trochę chłodniej) w kierunku na Niederbronn, ale odbijamy w las, w kierunku Obrebronnu. Po drodze jeszcze zaopatrzenie bagietkowe na wieczór i rano i można iść pod prysznic i na basen.

Dane wyjazdu:
79.88 km 15.00 km teren
04:02 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:146 ( 78%)
HR avg:114 ( 61%)
Podjazdy:758 m
Kalorie: 1182 kcal
Rower:szarak

Bitch(e) ;-)

Wtorek, 4 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Na dzisiaj zapowiadają burze, ale pobudka o 6 ujawnia za oknem niebieskie niebo. Jedziemy do swojsko brzmiącej miejscowości – Bitche :) Droga jest rewelacyjna, najpierw przez dolinę do Baerenthal, a potem dalej przez Mouterhouse, gdzie odbijamy w las. Przez przełęcz (bezimienną?) przejeżdżamy do doliny obok i zmierzamy do Bitche. To niewielkie miasteczko, nad który góruje rewelacyjnie zachowana cytadela i fort.


Pod cytadelą zjadamy drugie śniadanie, później ruszamy jeszcze do Schorbach obejrzeć XII wieczne ossuarium (robi wrażenie) i Calender de la Paix – kalendarz pokoju, gdzie artysta rzeźbiarz uwiecznił 346 wizerunków ludzi, którzy przyczynili się do budowania pokoju na świecie. Rozpoznaję chyba tylko Joaśkę d'Arc...


W Schorbach zaczyna pokapywać, więc w deszczu wracamy do Bitche, a stamtąd tą samą drogą (bo najkrócej) do domu. Mimo deszczu jedzie się dobrze, jest bardzo ciepło – 21 stopni i opady w niczym nie przeszkadzają. Poza błotem w ustach, bo oczywiście błotniki przednie w domu.

Dane wyjazdu:
32.80 km 14.00 km teren
02:07 h 15.50 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:175 ( 94%)
HR avg:122 ( 65%)
Podjazdy:904 m
Kalorie: 743 kcal
Rower:szarak

Grand Wintersberg - na czubku Wogezów

Poniedziałek, 3 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Po odpoczywaniu czas na coś większego, czyli jedziemy na najwyższą górę w okolicy - Grand Wintesberg. Pobudka o 6, wyjazd godzinę później i ok 8 meldujemy się na szczycie. Myślałam, że uda się podjechać na raz, ale 2 km podjazdu po kilkanaście % okazało się być nie do pokonania dla moich nóg. Trzeba jeszcze potrenować ;-). Na Grand Wintersbergu jest wieża widokowa, na którą można się wspiąć, a z niej... boski widok na Wogezy i dalej, aż do Niemiec na farmy wiatraków. Siedzimy tu prawie pół godziny, rozglądając się po okolicy... Później kilka fot i lecimy dalej, na Camp Celtique, który jednak okazuje się nie być wart odwiedzin... ot kamieni kupa... Stamtąd jeszcze raz powrót i pętlą okrężną wokół Wintersbergu wracamy na Col de la Liese a stamtąd taaaaki fajnyyyy zjaaaazd... aż do Niedebronnu, gdzie zakupujemy boulanżerkę (czyli odwiedzamy boulangerie w celu zakupu bagietki) i wracamy przez Reichshoffen i las do domu.

Widok na Wogezy Północne



Wieża widokowa



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Po bagietki

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Odpoczynek, czyli spacer po bagietki do Oberbronnu jakieś 4km :) i pluskanie w basenie.

Dane wyjazdu:
58.06 km 30.00 km teren
03:06 h 18.73 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:31.0
HR max:131 ( 70%)
HR avg:101 ( 54%)
Podjazdy:358 m
Kalorie: 759 kcal
Rower:szarak

Haguenau

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Najpierw niezbędne zakupy, a później mocno opóźniony wyjazd. Jak się okazuje to był raczej zły pomysł. W południe Garmin pokazuje ponad 30 na plusie, a po 45 minutach jazdy w słońcu po prostu umieram. Powoli jakimś cudem, z odpoczynkami co chwilę i poszukiwaniem cienia, docieramy do Haguenau, naszego dzisiejszego celu. Na szczęście słońce chowa się za chmurami i jest nieco "chłodniej". Oglądamy tylko katedrę, dziki tłum turystów i komercha odstraszają. Uciekamy tą samą drogą z powrotem, uff, jak dobrze być w chłodnym domku...

Rower pocztowy :)