Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

trening

Dystans całkowity:38111.61 km (w terenie 5940.05 km; 15.59%)
Czas w ruchu:1695:25
Średnia prędkość:21.71 km/h
Maksymalna prędkość:67.80 km/h
Suma podjazdów:221439 m
Maks. tętno maksymalne:184 (99 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:681890 kcal
Liczba aktywności:985
Średnio na aktywność:38.73 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.43 km 10.00 km teren
02:56 h 19.58 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:169 ( 91%)
HR avg:142 ( 76%)
Podjazdy:749 m
Kalorie: 1229 kcal

10 mrożonych paluszków/ podjazdy

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 17.03.2015 | Komentarze 3

Tak, dzisiaj już byłam mądrzejsza i zapakowałam w kieszonkę rękawiczki zimowe z windstopperem. Ach jak wspaniale wracało się w nich pod wiatr! Jedynym problemem pozostały nogi, które dzisiaj jeszcze bardzie zmarzły niż wczoraj... Czy są może gdzieś do kupienia skarpetki z windstopperem? Nie pogardziłabym...

Plan na dzisiaj jest prosty - podjazdy. Znów wieje jak wściekłe, z tą różnicą że ze wszystkich stron... Nie ma więc znaczenia gdzie się pojedzie, byle do lasu. Wybór pada na dolinki podkrakowskie. Wyjeżdżam z miasta przez Modlniczkę, Tomaszowice i Ujazd, by później odbić na Bolechowice, Karniowice i Kobylany.

Dworek w Tomaszowicach, miałam tu kiedyś szkolenie....



Potem skręcam do Będkowskiej i nią podciągam aż pod Łazy, kilka km od szosy olkuskiej. Będkowska jest jedną z ładniejszych dolinek, niestety zawsze jest tłoczno jak na Krupówkach. Zawdzięcza to chyba wyasfaltowanej drodze, która świetnie się sprawdza dla dzieci na rowerkach, spacerowiczów, piesków i rolkarzy. W weekend ciężko się tu przecisnąć, dzisiaj nie ma nikogo poza wspinaczami, którzy - podobnie jak ja - popołudnie postanowili spędzić poza miastem na sportowo. Kolorowe kształty wiszą na Sokolicy, jednej z największych skałek z dolinie, o całkiem milutkiej ekspozycji :) Cisza i spokój... i zachodzące powoli słońce.

Sokolica w tle

Będkowska



Podjeżdżam z Będkowskiej do miejscowości Łazy, tam trochę na czuja kręcę się po odkrytych przestrzeniach z wiatrem w twarz, aż wreszcie po kompasie trafiam do szosy olkuskiej. Czekam kilka munit żeby ją przekroczyć (ruch po skurczybyku...) i wjeżdżam na mój kochany singielek nad Ojcowem. I co się okazuje? Singielka już nie ma! Zdrajcy poprowadzili szlak jakąś drogą rozjechaną przez drwali. Przez chwilę można się poczuć jak w Beskidach - syf, błoto, koleiny do pół koła, połamane gałęzie - dramat. Częściowo jadę, częściowo prowadzę bo jechać się nie da. Wyjeżdżam do Czajowic i stamtąd czarnym szlakiem do zjazdu do Dol. Prądnika.

Czarny w okolicy Czajowic

Z Doliny Prądnika już bez zatrzymywania bo zimno prosto czerwonym do domu...
I jeszcze kiczowaty zachodzik słońca na do widzenia, a co, landszafcik musi być! :)

Wyszedł ładny, mocny trening, z dnia na dzień coraz mocniej. Jutro czas na odpoczynek.




Dane wyjazdu:
50.84 km 0.00 km teren
02:32 h 20.07 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:161 ( 87%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:478 m
Kalorie: 1023 kcal

20 mrożonych paluszków

Poniedziałek, 16 marca 2015 · dodano: 16.03.2015 | Komentarze 1

Popołudniowy wypad w dolinki, żeby schować się przed wiatrem (a wieje dzisiaj naprawdę fest, 50km/h, trudno utrzymać rower przy bocznych podmuchach). Tradycyjnie, czerwonym do Ojcowa, przejazd przez dolinę Prądnika, podjazd do Skały, kawałek wojewódzką i odbicie na wschód, prosto w w-mordę-wind i w kierunku na Rzeplin. Tutaj szybko zyskujemy 20 odmrożonych paluszków (majątek za rękawiczki z windstopperem, które leżą sobie spokojnie na półce), skrzyżowanie, Krasieniec i prosto na południe do domu. Niestety paluszki pozostają odmrożone aż do gorącego prysznica i ciepłego kakao. Potem udaje się odtajać...

Zabytkowa zabudowa w Ojcowie i zachodzące słońce na czubeczkach skał


Nieco kiczowaty zachód słońca nad sadami owocowymi

i pełna tarcza słońca kawałek dalej



Dane wyjazdu:
45.54 km 6.00 km teren
02:06 h 21.69 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:158 ( 85%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:413 m
Kalorie: 896 kcal

Idzie wiosna, są szoszoni :)

Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 0

Znowu jakoś tak brakuje czasu :( Szybka pętelka północna + Dolina Dłubni żeby zdążyć na rodzinny obiad. I tak przeliczam się trochę z czasem i kończy się na ekspresowym prysznicu...Szkoda, że brakło tych kilkunastu minut by dokręcić do okrągłej piąteczki.

Wybieram na szybką jazdę północną pętlę treningową dłuższą - ciekawi mnie czy coś się zmieniło, ostatni raz jechałam tu ponad 8 miesięcy temu. Wygląda na to, że bez zmian, na asfalcie w Wiktorowicach nadal będę gubić plomby jak przyjadę tu na szosie... Szkoda, bo to zaledwie kilkaset metrów i cała pętla byłaby po pięknym asfalcie (+ opcje terenowe z których dzisiaj korzystam. Pozwalam sobie nawet na więcej, skoro łapa już w całości... ;-)).

Koniec dobrego asfaltu i początek udręki. Zmowa okolicznych dentystów? ;-)


Wieje mocno, z wiatrem 40km/h nie sprawia problemów, pod wiatr - ledwie 18km/h. Nieprzyjemne są zwłaszcza boczne podmuchy zrzucające rower na pobocze. Ale cóż, trzeba się przyzwyczaić, bo najbliższe dni wietrzne.

Na początek mocno leniwe tętno, jak trup ;-) Po godzince jakaś coś się odtyka i już wszystko wraca do normy. Czas rozpocząć regeneracyjny tydzień, chociaż patrząc na prognozy to chyba w domu nie usiedzę ;-)

Na mojej pętelce treningowej pojawili się pierwsi szoszoni! To niechybny znak że idzie wiosna!


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Ciasto czekoladowe i JEST MOC!

Sobota, 14 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 0

Leejeee.... jak się patrzy.
Basen - po cieście czekoladowym Mamy jest moc! = wyrównanie rekordu z Suchej:
0h46 - 81 długości = 2,025km
+ 15 min siłki na ręce i korpus.
Kategoria trening, inne sporty


Dane wyjazdu:
12.75 km 0.00 km teren
00:30 h 25.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:140 ( 75%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:TACX

technikalia /ts2

Piątek, 13 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 0

Z dobrą muzą w tle - KSU Dwa narody

TS2 cad 90+ : 0h20 - cad 95/90
TS2 cad 85+: 0h10 cad 88

Kategoria trenażer, trening


Dane wyjazdu:
18.96 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:172 ( 92%)
HR avg:140 ( 75%)
Podjazdy:238 m
Kalorie: 550 kcal
Rower:złomek

Z wiatrem, na małym kapciu

Czwartek, 12 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 1

A pod wiatr już na podpompowanej na stacji oponce. W obie strony tak samo ciężko szło ;-) "Wycieczka" przez pół miasta do lekarza. Na szczęście nie padało mimo zapowiedzi pogodynki, obwiozłam całe przeciwdeszczowe wdzianko w plecaku.

A po drodze mijam Rezerwat przyrody Bonarka


Kategoria do 50km, miasto, trening


Dane wyjazdu:
40.15 km 4.00 km teren
01:51 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:163 ( 88%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:125 m
Kalorie: 755 kcal

Wiosennie

Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 1

Chociaż całe przedpołudnie zawalone obowiązkami udaje się wyszarpać popołudniu 2 godzinki na rower (trudno, będę się odrabiać wieczorem...). Przy okazji przejeżdżam przez miasto, podrzucam faktury, kupuje nowe filtry do maski antysmogowej bo poprzednie już "wyszły". Zaliczam też rundę na Kolną wałami wiślanymi. Pogoda piękna, słonecznie, ciepło, chociaż połowa drogi pod wiatr (chyba już się przyzwyczaiłam od tych kilku dni i nie zwracam uwagi na w-mordę-winda). Z wiatrem genialna jazda, średnia nie schodzi poniżej 30km/h...
Jutro chwila prawdy... stresik :(

W stronę słońca


Kładka na Kolnej, równolegle do obwodnicy miasta. Dzisiaj też w towarzystwie :)

Krwisty zachód nad Wisłą... czas do domu :)



Dane wyjazdu:
74.85 km 0.00 km teren
03:34 h 20.99 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:173 ( 93%)
HR avg:136 ( 73%)
Podjazdy:674 m
Kalorie: 1423 kcal

Panie przodem

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 0

No wreszcie weekend rowerowy tak jak powinno być! Niedzielę rozpoczynam od róży :) a potem druga część prezentu - pizza w Ojcowie, w "naszej" knajpce. Tyle że trzeba na nią dojechać. Oczywiście nie samochodem. I oczywiście nie najkrótszą trasą :) Pogoda rozpieszcza, więc ruszamy Doliną Dłubni na północ. Mam obawy jak zniesie to ręka (wczoraj trochę bolała), ale na szczęście daje radę.

Fajnie znów zobaczyć przed sobą żółtą koszulkę (lidera?)



Przez Michałowice, Zerwaną, Maszyce do Iwanowic Dworskich - tutaj chwilę nas przytrzymują tłumy wychodzące i wyjeżdżające po mszy z pięknego drewnianego kościółka (kolejny na Szlaku Architektury Drewnianej) ale wyrywamy się na wojewódzką by po kilometrze odbić na Zagaje, Barbarkę do Tarnawy (łaziliśmy tu z kijami niedawno). Na którymś skręcie przechodzi dwóch podchmielonych panów, zwalniamy żeby ich przepuścić ale panowie zatrzymują się i pokazują żebyśmy jechali. Dziekujęmy, a za nami słyszymy głosem Balcerka z Alternatyw 4: "Panie przodem". Wrażenie takie że niemal spadamy z rowerów ze śmiechu. Cóż, trafiliśmy na prawdziwych, choć nieco wczorajszych (dzisiejszych?) dżentelmenów :)

Jest przestrzeń!


W Tarnawie odbicie na leśną szutrówkę i niespodzianka. Chociaż na razie pogoda mocno wiosenna (temp. max 18 stopni!), to w lesie ciągle zima rządzi. Po zalodzonej drodze daje się jechać, resztki mokrego śniegu chrzęszczą pod kołami. Powoli żeby się zbytnio nie uchlapać (po co nam błotniki w taką pogodę) toczymy się w kierunku Pieskowej Skały.

Zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa


Wyjeżdżamy z lasu i wraca wiosna. Kilka km dalej przekraczamy drogę wolbromską i kierujemy się na Wielmożę. Plan jest taki żeby dojechać do Pieskowej lasem, ale to co widzimy na wjeździe (quady rozjeździły?) nie nadaje się na rower. Cofka do skrzyżowania i wbijamy na niebieski, a tu znów niespodzianka. Kolejny pazur zimy, tym razem na asfalcie. Śniegu i lodu jeszcze więcej niż przed chwilą. To nie do uwierzenia, że wystarczy przejechać kilkanaście metrów by odczuwalna temperatura poleciała o kilka stopni w dół. Zapinam podwinięte uprzednio nogawki i zasuwam zamek kurtki pod szyję. Brr... zimno.



Zjazd do drogi wojewódzkiej pod Pieskową Skałą (zamek w remoncie, wszędzie rusztowania) i kierujemy się na Ojców. W brzuchu już dobrze burczy, 50km za nami...

Maczuga Herkulesa, w tle zamek w Pieskowej Skale


Skręcamy na Ojców i po kilku km... korek :( Samochodami obstawione całe pobocze z jednej i drugiej strony, zaklinowali się panowie chcący wjechać i wyjechać. Oczywiście stoją tak naprzeciwko siebie i czekają aż któryś się ruszy, żaden nie zamierza. Za nimi rośnie korek z obu stron... A niech sobie stoją... Objeżdżamy pobliskim terenem, ale dalej nie lepiej... TŁUMY!!! Chyba wszyscy ludzie przyjechali do Doliny Prądnika na spacery, bo dramat jak na Krupówkach. Mam ochotę uciec byle dalej, ale pizza obiecana i nie można odmówić.
Docieramy slalomem między dziećmi na rowerkach, w wózkach, dorosłymi i seniorami i zamawiamy pizzę. Jest trochę chłodno, chwilę grzejemy się w słońcu, ale w dolinie panuje raczej zima. Szybko zjadamy, ciepła herbatka (Radlera nie ma! Zawsze był! :() i lecimy w dól doliny. Przez ten czas trochę pieszych ubyło, ufff.. Dobrym tempem dla rozgrzewki, później Kwietniowe Doły znów mnie pokonują i w pięknym, wiosennym słońcu dojeżdżamy do miasta. Rewelacyjna wycieczka i całkiem fajna trasa, mój prywatny Nawigator ma dobre pomysły gdzie pojechać :) No i jazda w towarzystwie sympatyczniejsza niż w pojedynkę. Weekend należy uznać za udany, również treningowo (trochę pagórów dzisiaj wpadło) :)

Finalnie wiosna wygrywa dzisiejsze starcie




Dane wyjazdu:
57.40 km 7.00 km teren
02:45 h 20.87 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:169 ( 91%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:422 m
Kalorie: 1110 kcal

Z historią w tle

Sobota, 7 marca 2015 · dodano: 07.03.2015 | Komentarze 3

Jest wiosna :) Jest wypad weekendowy :)
Tym razem kierunek na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja. Mała rundka wokół Huty Lenina im. Sendzimira. Wyjeżdżamy przez północ Krakowa, potem Batowice, Dziekanowice, Racibrowice, powrót do miasta na Wzgórza Krzesławickie i dalej przejazd w kierunku Łuczanowic, gdzie jest nasza pierwsza dawka historii - cmentarz ariański w Łuczanowicach z XVII w.. Ustytuowany jest na górce, z fantastycznym widokiem na Hutę. Dzięki temu, że opiekuje się nim zbór ewangelicki jest odnowiony i zadbany.

Cmentarz ewangelicki

Herb i tablica pamiątkowa hrabiego Dębickiego


Huta Lenina im. Sendzimira , obecnie chyba Arcelor Mittal Steel


Zahaczamy jeszcze o stary dwór w Łuczanowicach (teraz jest tam kaplica i dom kultury) i ruszamy dalej. Tym razem zmierzamy w kierunku drewnianego kościółka na Szlaku Architektury Drewnianej. Do Górki Kościelnickiej docieramy dosyć szybko, podjazd przez las krzyży (jest ich przy drodze chyba z 50, granitowe, metalowe, małe i duże) i jesteśmy na górze. Kościółek ma ponad 400 lat, późnobarokowy, piękny. Za kościółkiem grób fundatora, właściciela dóbr - Stefana hrabiego Potockiego.


W Kościelnikach jest jeszcze XVIII wieczny dwór szlachecki, z którego została niestety tylko rudera. W pobliskim parku chyba robią cięcia pielęgnacyjne (albo kradną drewno...) może przywrócą mu dawny wygląd?
Później trochę terenem, trochę asfaltami przecinamy szosę brzeską, i docieramy do Branic. Już nie zaglądamy do dworu, lecimy do domu bo robi się zimno.

Przez pola




Co ciekawe, objechaliśmy prawie 6 dyszek, a nie wyjechaliśmy z granic administracyjnych miasta. Inna sprawa, że te wszystkie okoliczne wioseczki to zostały włączone na siłę i z miastem jako takim nie mają zbyt wiele wspólnego.


Dane wyjazdu:
9.47 km 0.00 km teren
00:25 h 22.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:137 ( 74%)
HR avg:119 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 158 kcal
Rower:TACX

Leniwcowanie

Piątek, 6 marca 2015 · dodano: 06.03.2015 | Komentarze 0

O jaki męczący dzień.... Po wczorajszym falstarcie pogodowym czuję ból w kolanach (trochę je zmroziło), więc dzisiaj nawet nie myślę o rowerze. Trenażer 1/10, W1 - regeneracyjnie.
Do tego siłka 0h30.