Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

powypadkowo

Dystans całkowity:1783.65 km (w terenie 46.00 km; 2.58%)
Czas w ruchu:71:14
Średnia prędkość:21.64 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:6910 m
Maks. tętno maksymalne:173 (93 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:36159 kcal
Liczba aktywności:106
Średnio na aktywność:16.83 km i 0h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.06 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:162 ( 87%)
HR avg:156 ( 84%)
Podjazdy: 46 m
Kalorie: 503 kcal
Rower:złomek

Jazda na 3 raty

Piątek, 19 grudnia 2014 · dodano: 19.12.2014 | Komentarze 0

Zupełnie zwariowany dzień. Szybko uwijam się z pracą, żeby zdążyć na popołudniowy basen. Trafiam idealnie - studenci już w większości wyjechali, reszta chyba przygotowuje się do świąt, bo jesteśmy w... 4 osoby. Własny tor i od razu apetyt na rekord, tym bardziej że po porannym masażu pospinane mięśnie trochę odpuściły. Do 50. długości trzymam się ostro planu, a potem zaczynam słabnąć! Z długości na długość gubię gdzieś cenne sekundy i tak kończę tylko na 74 długościach... Rekord musi poczekać do następnego razu.

Basen: dystans: 1,85km (74 długości) , czas 0h45

Powrót i przy wieszaniu mokrych rzeczy szperam w plecaku, szperam... a niech to, zapomniałam kosmetyczki spod prysznica! Szybki telefon na pływalnię, żeby odłożyli, jeszcze szybsze żarełko i druga rata na złomku - po raz drugi na basen, na zakupy i już jadę z mandarynkami do rodziców, a tu nagle jakoś tak ciężko, słabo idzie, zmęczyłam się czy co... Ja się nie zmęczyłam, ale dętka w złomku raczej tak - kapeć! No i co tu robić, przymusowy spacer... dobrze że do domu niedaleko. B. wychodzi przede mnie żeby mi pomóc pchać złomka.

spacer ze złomkiem... - 1,78km, 0h20

W domu wulkanizacja - oczywiście x2 bo pierwsza dętka, mimo że wyjęta z pudełka jest dziurawa na łączeniu. Ściągając oponę już wiem co było przyczyną. Podejrzewałam jakieś szkło na ścieżce, ale to opaska padła ze starości... w końcu złomek wiekowy jest, miała prawo... Zakładam koło i jadę na trzecią ratę z tymi mandarynkami do rodziców. Zaczyna padać, więc najkrótszą drogą jak się da.
Istne szaleństwo dzisiaj :)

To się nazywa wykorzystać opaskę do końca okresu trwałości ;-)



Dane wyjazdu:
23.98 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy: 69 m
Kalorie: 581 kcal
Rower:złomek

Serwis złomka i świnia w Wiśle

Czwartek, 18 grudnia 2014 · dodano: 18.12.2014 | Komentarze 0

Wreszcie znajduję chwilę czasu na serwis złomka - trzeba mu naciągnąć łańcuch bo po każdym torowisku, krawężniku lub nawet nierówności spada. Do serwisu jadę przez miasto, już zapomniałam jak to jest w miejskiej dżungli, piesi na ścieżkach, samochody wszędzie, ludzi co niemiara. Wracam już bulwarami wiślanymi podziwiając rzekę i piękne widoki. Zima odsłania dużo ciekawych ujęć, gdy z drzew znikają liście.
Ciepło, 9 stopni, wietrznie. Właściwie to życzę sobie by dalszy ciąg zimy był taki sam. Biorąc pod uwagę że mam szlaban na sporty zimowe (w większości) to przynajmniej na rowerze sobie pośmigam...

Wawel z perspektywy zachodniej

Pora karmienia - czas na obiad :)


Świnia na stosie w Wiśle. Zawsze mnie zastanawiało co to ma być - pomnik? Dzieło sztuki? Dowcip? Wygląda na razie że to ulubione miejsce odpoczynku rybitw (i toaleta...)



Dane wyjazdu:
17.02 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 90%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy: 77 m
Kalorie: 479 kcal
Rower:złomek

Leniwca ciąg dalszy

Środa, 17 grudnia 2014 · dodano: 17.12.2014 | Komentarze 0

Nic dodać, nic ująć - nie chce się dalej :( Do tego sporo roboty, powoli zaczyna się też przedświąteczne urwanie głowy... Trzy sprawy do załatwienia na mieście - możliwie szybko, bo jakoś zimno mimo kurtki. Mocno wieje z zachodu, "tam" jedzie się super, "z powrotem"... ech ;-) Ale przynajmniej na najgorszym kawałku (dokładnie pod wiatr) łapię się na koło jakiegoś pana i ciśniemy sobie razem ostro :) Pan jest chyba zaskoczony, że nie dość że laska to jeszcze na miejskim - no i się utrzymała mimo, że się starał :)
Wieczorem trochę ćwiczeń na łapę - 0h20.


Dane wyjazdu:
11.76 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 299 kcal
Rower:złomek

Leniwiec

Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień sponsoruje zdanie "nie chce mi się". Zresztą nie ma zbytnio sensu wychylać nosa z domu, bo jesteśmy właśnie na etapie "widzę czym oddycham" lub "powietrze należy kroić maczetami". Przejazd tylko na zakupy, a oczy szczypią i pieką. Maska antysmogowa w stałym użyciu, dopiero co zmieniałam filtr a tu zaraz będzie trzeba znowu...

700 % normy... szkoda że zapylenia :( Czapa smrodu aż po horyzont.



Popołudniu jeszcze bieganie:
rozgrzewka 5 min - 3-5,5km/h
dwa interwały 8km/h po 10 min i jeden 5 min
schłodzenie 3-6km/h
dystans: 4,40km
HR max 154/ sr 123




Dane wyjazdu:
24.44 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy: 66 m
Kalorie: 550 kcal
Rower:złomek

Basen + rundka po mieście

Poniedziałek, 15 grudnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Fajnie się pływało, mało ludzi na basenie (studenci wyjechali na święta?). Najpierw w 2 osoby na torze, końcówkę sama. Mało brakło do rekordu, gdybym się nie spóźniła te 2 minuty... :) Łapa pięknie sobie radzi, przy mocniejszych pociągnięciach czuć jeszcze ból, ale siła powoli wraca. Jak na okres między sezonowy nie mogę narzekać na dyspozycję :)

74 długości x (25m) = 1,85km
czas: 0h43

Wieczorem jeszcze mała rundka po mieście: 20,29km - 0h59.
Latający spodek wylądował. Zupełnie jak bliskie spotkania trzeciego stopnia :)



Dane wyjazdu:
12.32 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max:152 ( 82%)
HR avg:126 ( 68%)
Podjazdy: 22 m
Kalorie: 296 kcal
Rower:złomek

miasto

Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 14.12.2014 | Komentarze 0

Jak się wczoraj nie chciało, to dzisiaj trzeba zrobić zakupy... + kilka km z pt.

Wieczorem jazda do rodziców i 20 min siłowego ćwiczenia łapy.


Dane wyjazdu:
50.72 km 10.00 km teren
02:43 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:463 m
Kalorie: 1158 kcal

Mój nowy fatbike ;-)

Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 13.12.2014 | Komentarze 2

Wiosna w grudniu. Dzięki Aleksandrze mamy piękną pogodę, której żal nie wykorzystać. Po załatwieniu sobotnich obowiązków zbieramy się z B. na rower. Ruszamy na północ z nadzieją, że wiatr będzie nam wiał w plecy. Niby wieje, niby nie wieje, ale cały czas zawija też gdzieś z boku. Termometr pokazuje momentami nawet 14-15 stopni, żyć nie umierać. Jest tak pięknie, że właściwie bez wahania zostawiam treningówkę w domu - przecież drogi będą suche. Cóż, optymizm zdecydowanie jest dzisiaj moją mocną stroną ;-)

Ruszamy szlakiem orlich gniazd przez Pychowice i Giebułtów. W Kwietniowych Dołach postanawiam sprowadzić rower na ściance, strzeżonego Pan Bóg strzeże... Ślizgając się na SPD-ach żałuję że jednak nie zjechałam, przyczepność byłaby pewnie większa... Na szczęście kończy się bez gleby, łapka sprawuje się dobrze po początkowych protestach, więc jedziemy do Ojcowa. W dolinie Prądnika zimniej o kilka stopni, ślisko, gdzieniegdzie zalega jeszcze śnieg i lód. I oczywiście hektolitry wody na drodze. Mój poranny optymizm zostaje nagrodzony kropkami na plecach i twarzy, a buty przybierają maskujące barwy moro.

Zamek w Ojcowie, Szlak Orlich Gniazd


Grudniowa wiosna -mokro i słonecznie


W Ojcowie odbijamy na Skałę, wtaczamy się na górkę i przecinamy wojewódzką w kierunku Krasieńca. Droga Rzeplińska w swojej pierwszej części jest po prostu super - ktoś wysypał ją drobniutkim żwirem, sucho, szybko, gładko. Nawet rzucam do B. że coś się tu poprawiło od ostatniego razu... Szybko jednak wypluwam te słowa gdy kilkaset m dalej wjeżdżamy na polną drogę. Tutaj traktory zrobiły hardkor - kopne błoto (bo jak inaczej to nazwać?) o wyjątkowo kleistej konsystencji nieźle daje popalić. Kiedy koło się zapycha na amen i nie da się już jechać, próbuję przenieść rower i ... nie jestem w stanie go podnieść! Nabiło się chyba ze 20kg błota, porażka. Tracimy kilkanaście minut na czyszczenie, później niesiemy, by na końcu znów bawić się w obijanie z błota SPD-ów. W pewnym momencie patrzę na moje koła, z opony 2,0 zrobiło się co njamniej 3,0. Mówię B. a on stwierdza, że to najwyraźniej nowy model fat bike'a. Próbując jechać na tym stwierdzam jednak, że te fat bikes to są mocno przereklamowane ;-)

Fat Bike


Fat Bike ma mały prześwit między oponą i widelcem ;-) Co tam, nie ma prześwitu! Być może dlatego tak słabo mu się koła kręcą ;-)


Po wyrwaniu się z Drogi Rzeplińskiej lądujemy w Rzeplinie, stamtąd już bez przygód dojeżdżamy do Krasieńca, Michałowic i przez Górną Wieś i Wolę Zachariaszowską zjeżdżamy do Zielonek (jest powyżej 50km/h na zjeździe i tym razem bez głupich myśli). Od razu podjeżdżamy też na myjkę, a tam kolejkowa katastrofa - kilkanaście samochodów, trzeba będzie czekać na mycie chyba do świąt! Na szczęście rodzice ratują nas karcherem i czyściutcy i cali spryskani wodą wracamy do domu.

Cieszy kolejna przekroczona granica (dystans 50km+) i to że łapa wytrzymała całość. Jest potencjał na więcej, chociaż 100+ chyba pozostaje poza zasięgiem na razie. Zresztą Aleksandra sobie pójdzie, pewnie wróci zima i skończy się rumakowanie...

Słoneczna panoramka

W domu wielkie, błotne pranie...



Dane wyjazdu:
31.53 km 0.00 km teren
01:29 h 21.26 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:109 m
Kalorie: 793 kcal
Rower:szarak

Można oddychać :)

Piątek, 12 grudnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0

Aleksandra przewiała nam cały smog, wreszcie można oddychać. Tym bardziej, że słoneczko mocno praży i zrobiło się całkiem wiosennie - 11 stopni. Załatwiam miastowe sprawy, które dotychczas odkładałam na lepszą pogodę, zaglądam do znajomego warsztatu podpytać o mostek. Pod wiatr idzie ciężko, ledwie dobijam do 18km/h, ale za to z wiatrem... hulaj dusza.

Zdecydowanie ładniej wygląda nie zadymiony :)


Edit: Dzień dobry TOP10 :) Wracam na moje miejsce pierwszy raz od feralnego lipca :)


Dane wyjazdu:
33.53 km 0.00 km teren
01:46 h 18.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:118 m
Kalorie: 1070 kcal
Rower:złomek

Miastowo

Czwartek, 11 grudnia 2014 · dodano: 11.12.2014 | Komentarze 0

Miastowo- złomkowo na spotkanie + jeszcze zakupy po drodze. Jest cieplutko i przyjemnie, chociaż dzisiaj nadal jazda w masce. Ale wieje, wieje, wieje! Smog powoli zostaje przegoniony, bo wczoraj wieczorem osiągnął jakąś kosmiczną wartość (skończyła się skala).
Przedpołudnie: 17,25km,  0h55
Popołudniu jeszcze jedna rundka w poszukiwaniu papieru świątecznego do pakowania prezentów
16,28km - 0h51


Dane wyjazdu:
33.97 km 4.00 km teren
01:44 h 19.60 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max:163 ( 88%)
HR avg:148 ( 80%)
Podjazdy:309 m
Kalorie: 867 kcal
Rower:szarak

No dobra, czas w teren :)

Środa, 10 grudnia 2014 · dodano: 10.12.2014 | Komentarze 2

Opłaciło się poświęcić wczoraj trochę czasu szaraczkowi, żeby przygotować go do roli zimowej treningówki na lepsze warunki. Bo lepsze warunki pojawiły się dzisiaj, zupełnie zaskakująco przez smog przebiło się słoneczko, a temperatura powędrowała na plus. Cóż robić, trzeba skorzystać... Tym bardziej, że praca przesuwa się na popołudnie, bo nie doszły wszystkie materiały.

Wyjeżdżam więc na północ, porywając się na krótszą pętelkę treningową. Nie było mnie tu 5 miesięcy... Oczywiście muszę też popróbować trochę jazdy w terenie (co tam zdanie chirurga ;-)), łapa już coraz mocniejsza, coraz lepiej znosi moje sportowe fanaberie, więc i na wertepach trzeba ją sprawdzić. Co prawda to tylko trochę nierównych gruntówek i szutrówek, ale zawsze.

Gdzieniegdzie można spotkać lodowe niespodzianki



Jazda wychodzi mocna, cisnę jakby się paliło - trochę z głodu jeżdżenia, trochę z zimna, bo do komfortu termicznego stóp mimo dwóch par skarpet jest daleko. Na podjazdach młynek niestety, ale nie można mieć wszystkiego. Dopiero od 4 tygodni ruszam się coś więcej, organizm musi się przyzwyczaić. Na zjazdach gdzieś tam z tyłu głowy czai się lekki strach przed upadkiem, ale wyciągam prawie 50km/h, więc chyba nie ma się czym martwić przy takich warunkach pogodowych :) Generalnie mocno na plus i duuuuża przyjemność z takiego treningu, mimo że nogi bolą. Gorące kakao, prysznic i do pracy!

Miasto w chmurze smogu. Aż nie chce się wracać...


Wieczorkiem 15 min ćwiczeń siłowych. Miało być więcej ale jakoś zasypiam...