Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

trening

Dystans całkowity:38111.61 km (w terenie 5940.05 km; 15.59%)
Czas w ruchu:1695:25
Średnia prędkość:21.71 km/h
Maksymalna prędkość:67.80 km/h
Suma podjazdów:221439 m
Maks. tętno maksymalne:184 (99 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:681890 kcal
Liczba aktywności:985
Średnio na aktywność:38.73 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.54 km 10.00 km teren
02:51 h 22.29 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:
HR max:162 ( 87%)
HR avg:138 ( 74%)
Podjazdy:500 m
Kalorie: 1319 kcal

Nowe buty czyli porażka na całej linii :(

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 2

Wreszcie, dzisiaj, TAK, JUŻ SĄ! Wyjmuję paczkę z nowymi SPD-kami i już nie mogę się doczekać testowania. Niby coś jeszcze pracuję ale cały czas lookam na nowe Shimanki z wielką nadzieją. W końcu zbieram się na rower, przez resztę tygodnia ma lać, więc trzeba korzystać. Będę się odrabiać jutro. Szybkie wkręcenie bloków i jedziemy!

Początki zdecydowanie nieciekawe. Pierwsza przerwa po 2,5km, muszę przekręcić bloki nieco bliżej palca bo mam wrażenie jakbym nie umiała jechać na rowerze. Siadam na pobliskim zwalonym słupie i bujam się z przesuwaniem. Jest o niebo lepiej, ruszam dalej, pod górkę fajnie się ciągnie. Wyjeżdżam w teren, ale zanim tam docieram zaczynają mi cierpnąć stopy. No dobra, sznurówki, więc może za mocno ściągnęłam? W starych espedkach też mi się zdarza tak docisnąć rzepa, że nie czuję paluszków. Luzuję rzepa i sznurówki, jadę dalej. Ale jest coraz gorzej. Znów luzuję. Nic. Znów. Niedługo będę jechać z rozwiązanym butem. Wjeżdżam w teren - kicha. Podejść pod górkę nie mogę bo but aż kłapie - tak jest zluzowany. Stopy dalej cierpną, koszmar. Jadę jak łamaga, jakby mi ktoś betonowe buty a nie szmaciane na nogi założył. Właściwie to nie jadę, walczę z butami, a buty walczą ze mną. Co jest do cholery? Ale podjazd testowy zrobiony w niezłym czasie, tyle że potem nie czuję stóp. Stwierdzam w końcu że to nie ma sensu, boli mnie kręgosłup, wysiadają kolana - wracam do domu, przeklinam nowe espedki i wdziewam stare. I wreszcie mogę poczuć przyjemność z jazdy na rowerze... Na zabawy z nowymi przyjdzie jeszcze pora, a może przyjdzie na nie allegro ;-)

Nie wygląda to ciekawie... uciekam do domu



Dane wyjazdu:
94.55 km 30.00 km teren
04:48 h 19.70 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 92%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:1055 m
Kalorie: 1923 kcal

Schron Regelbau 668 w Rudawie

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj decydujemy się podczepić do wycieczki organizowanej przez Rowerowanie.pl. Rano jakoś ciężko się wstaje, ja muszę jeszcze załatwić jedną rzecz przed wyjazdem, więc zamiast jechać na miejsce zbiórki dołączamy po drodze. Pokonujemy Las Zabierzowski (rzepaczek nadal kwitnie), stamtąd kierujemy się na Nielepice. Po drodze natykamy się na rowerzystę z Grudziądza, który zwiedza okolice Krakowa. Przez chwilę gadamy gdzie kto jedzie i pan zabiera się z nami :) Kamienny zjazd, trochę asfaltu i już przekraczamy krajówkę. Schron jest tuż przed nami, przed południem meldujemy się na miejscu.


Schronem opiekuje się stowarzyszenie Rawelin, a dzisiaj jest oficjalne otwarcie sezonu dla zwiedzających. Otrzymujemy niesamowitą dawkę historii fortyfikacji z najbliższej okolicy okraszoną wspomnieniami osób, które przeżyły tu wojnę. Siedzimy tam chyba z godzinę, a mam wrażenie, że nie dłużej niż 15 minut. Schron jest dobrze zachowany, w środku można podziwiać wyposażenie i przemyślne urządzenia filtrujące w przypadku ataku gazowego, telefony i rzeczy z epoki.
(Schron można zwiedzać -warto! - szczegóły na stronie Rawelin.org)








Po zwiedzaniu rozdzielamy się i Rowerowanie jedzie na pizzę do Kobylan, a my zmierzamy dol. będkowską, przez Jerzmanowice do Grodkowic i stamtąd do Sułoszowej. Zjeżdżamy do Ojcowa na pizzę (też zgłodnieliśmy) a potem wracamy do Skały i stamtąd drogą Rzeplińską w kierunku Krasiczyna, do Michałowic i dol. Dubni do domu. To niesamowite, nawet człowiek nie przypuszcza jakie ciekawostki ma w promieniu 20km od domu :)

Dol. Będkowska

Las bukowy w Wąwozie Babie Doły



Dane wyjazdu:
24.90 km 0.00 km teren
01:04 h 23.34 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max:163 ( 88%)
HR avg:139 ( 75%)
Podjazdy:135 m
Kalorie: 569 kcal

Do serwisu

Piątek, 9 maja 2014 · dodano: 09.05.2014 | Komentarze 0

Nowy suport już założony :)


Dane wyjazdu:
27.11 km 18.00 km teren
01:25 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max:154 ( 83%)
HR avg:127 ( 68%)
Podjazdy:308 m
Kalorie: 516 kcal

Technikalia/ testy

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 0

Krótki wypad na kolejne testy i odrobinkę treningu technicznego, tym razem Lasek Michałowicki i pętelka terenowa. Z bólem głowy i ciśnieniem, bo po powrocie czeka jeszcze praca, mimo, że już po 19... :( Wracam uwalona błotem po sam czubek nosa (włącznie)... no tak, przecież w nocy lało....

Jutro wymiana suportu i taki sam zapieprz. Niefajnie :(


Dane wyjazdu:
35.36 km 14.00 km teren
01:40 h 21.22 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:
HR max:158 ( 85%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:391 m
Kalorie: 677 kcal

Wieczorna eksploracja ścieżek

Środa, 7 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 0

Trasa późnowieczorna, jakoś nie zbieram się w trakcie dnia, potem przesypiam chwile po obiedzie, a gdy wychodzę z rowerem jest już szarówka. Nic nie szkodzi :) W planach trochę techniki w lasku Młodziejowickim - ostatnie zmiany w rowerze wymagają oswojenia i dopasowania. Chcę sprawdzić jak zachowuje się w terenie - pod górkę i na dół.

Ku mojemu zaskoczeniu Lasek, który zawsze jest miejscem odludnym, dzisiaj tętni życiem. Kilka osób szykuje sobie ognisko, a na gdy wjeżdżam na ścieżkę wśród drzew śmiga przede mną rowerzysta. Czy to na pewno mój lasek, w którym nigdy nikogo nie ma? Ciężko tu będzie dzisiaj testować cokolwiek...

Jadę więc najdłuższą ze ścieżek by spędzić choć chwilkę w terenie i na jej końcu odkrywam wypasiony zjazd - jeden z tych, na których człowiek zaciska klamki z całych sił, a rower i tak sobie jedzie. Zjeżdżam z przyjemnością (muszę kiedyś spróbować to podjechać), kieruję się w stronę Michałowic, by dalej w Prawdzie odbić na polne drogi. Kiedyś tu biegła trasa maratonu michałowickiego, jak dawno to było? Chwila kręcenia z piękną panoramą na miasto ginące w mroku, potem zjazd serpentynami do Książniczek i kolejna droga do przetestowania (już dawno ciekawiło mnie gdzie idzie). Kończy się podjazdem który odbieram jako pionowy ;-), dociera do DK7. Przekraczam ją i większą pętelką wracam do domu przez Wolę Zachariszowską, Owczary i Zielonki. Gdy zamykam drzwi na parapecie zaczynają stukać pierwsze krople deszczu..
.

Dane wyjazdu:
58.63 km 10.00 km teren
02:42 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:
HR max:163 ( 88%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy:439 m
Kalorie: 1152 kcal

20km na młynku....

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 0

.. i absolutny rekord kadencji, pewnie ze 120 ;-).
A miało być tak pięknie... Super się jechało, jak to mawiają "noga podawała", zaliczam sobie kolejne pagórki na północy, plany może i na stówkę, rzepaczek się żółci a tu nagle TRACH! I szlag trafił linkę od przedniej przerzutki... Kombinuję, czy nie dałoby się jakoś podpiąć, podciągnąć, zaczepić ale niestety - poszła na blacie więc na wszystkie pomysły jest za krótka i do tego w kilkudziesięciu (kilkunastu?) małych drucikach. Co zrobić, B. jeszcze w pracy, nie ma mowy o transporcie, nie ma że boli, trzeba jechać. Na liczniku najwięcej 24km/h (na młynku! mój absolutny rekord!), przy 20 to już w ogólne nie mam po co pedałować, bo przerzutka ociera na ustawieniu 1-9, jadę na 1-8. Tak więc pięknym popołudniem lansując się przez okoliczne wsie, a później przez miasto zmierzam sobie prościutko do warsztatu, w pełnym osprzęcie, Camel na plecach, Garnek na kierownicy i wszyscy niedzielni mnie objeżdżają. Po prostu nie ma lipy we wsi :)

Takie Sralpe - klimaty

I nowe oznakowanie starych szlaków



Dane wyjazdu:
35.06 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:złomek

Miasto zbiorczo

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

PON: spotkanie z klientem, 17,74km
ŚR: z papierami po mieście 6,36km
PT: 6,48km szaraczkiem
SOB: 4,48km
Kategoria do 50km, miasto, trening


Dane wyjazdu:
123.17 km 50.00 km teren
06:03 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:941 m
Kalorie: 2095 kcal

Zamek Lipowiec alternatywnie

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 0

Niedziela wreszcie bez deszczu, w planach stały punkt corocznych wypadów rowerowych czyli zamek Lipowiec w Babicach. Tym razem jednak jedziemy maksymalnie alternatywnie, bo stara trasa jest już dobrze znana. Wyruszamy przed 10, kiedy jest jeszcze dosyć chłodno, więc tempo od razu mocne, żeby się nieco zagrzać. Balicką wyjeżdżamy z miasta (doganiamy dwóch szoszonów, którzy dają nam koło, ale na krótko). Odbijamy na Szczyglice i decydujemy się odpuścić singla w Lesie Zabierzowskim i sprawdzić alternatywną trasę bocznym asfaltem. W końcu ma być inaczej niż zwykle... Rzepaczek oczywiście kwitnie na całego, aromacik + kolorki nieba - bezcenne.



Przez Bukową Górę docieramy do Rudawy, stamtąd odbicie do Puszczy Dulowskiej i długi przelot lasami. Poranny chłodek dobrze konserwuje się w drzewach, zatrzymujemy się więc pod zamkiem Rudno by nieco rozgrzać się w słoneczku i zrobić mały popas. Dalsza droga prowadzi nad zalew Chechło pod Chrzanowem, a stamtąd całkiem nowy wariant szlakami zielonym, czarnym i pielgrzymkowym w kierunku Wygiełzowa. Na sam zamek Lipowiec nie wjeżdżamy, odbywa się tam jakiś festyn, jest mnóstwo aut i ludzi. Małe zakupy w sklepie w Babicach i już można jechać dalej.

Zalew Chechło - wieje jak diabli, idealna pogoda na żagle


Kamieniołom przy zielonym szlaku


Plan "podskoczenia" do Oświęcimia odkładamy na inny termin. Przez babickie lasy jedziemy w kierunku Mętkowa, by odbić za moment na wschód, na niebieski szlak wiślany. Świetna droga, tutaj też jeszcze nie jechaliśmy nigdy, ale z pewnością wrócimy. Starorzecza Wisły są urokliwe, a świergot ptaków gnieżdżących się gdzieś w trzcinach przyprawia o zawrót głowy.

Starorzecze Wisły


Podjazd pod Kamień z alternatywnym (a jakże!) przejazdem piaszczystym szlakiem pieszym (niebieskim), zjazd na południe w stronę Wisły do Rusocic i stamtąd znaną trasą przez Kłokoczyn, Czernichów, Wołowice aż do Jeziorzan. Przejeżdżając przez skrzyżowanie w Jeziorzanach zauważam napis na kapliczce. Jechałam tu wiele razy, ale nigdy go nie dostrzegłam. To zapis historycznego poziomu Wisły, kiedy wylała w 1884 i 1903. Niesamowite, ile tu musiało być wody!



W Jeziorzanach wsiadamy na prom (okupowany dzisiaj przez cyklistów) ;-) i ruszamy drugą stroną rzeki do Skawiny i Tyniecką do miasta. Chcemy zjeść coś w Tyńcu, ale akurat odbywa się tam bieg i droga jest zamknięta i odstawiona przez policję. Tyniecką tniemy więc aż do Kolnej i tam włączamy się na wały Wisły, którymi dojeżdżamy do domu. Wyszła całkiem miła wycieczka, z całkiem miłymi kilometrażem i przewyższeniem :) Szkoda, że od jutra powrót do zawodowego kieratu...

Rowerowy prom  ;-)





Dane wyjazdu:
14.39 km 5.00 km teren
00:46 h 18.77 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:143 ( 77%)
HR avg:109 ( 58%)
Podjazdy:173 m
Kalorie: 239 kcal

Po bułeczki, których nie było :(

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

PT: Rano w ramach rozjazdu wycieczka po ciepłe bułeczki. Jednak w centrum zamiast bułeczek spotykamy tylko dziki tłum ludzi i puste półki w piekarni, robimy więc nawrót i częściowo terenowym szlakiem górskim (przez Burdele ;-)) wracamy do domu.



Później spacer ze znajomymi po okolicy - niecałe 2 godz deptania i 6,26km.

SOB: Od rana mgła i mżawka, plany brevetu / cyklokarpat / wycieczek rowerowych ulegają więc zawieszeniu, a my w tym idziemy się przejść po okolicznych górkach.
czas: 1:02
dystans: 7,11km



Dane wyjazdu:
66.82 km 5.00 km teren
03:25 h 19.56 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:
HR max:164 ( 88%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy:1025 m
Kalorie: 1206 kcal

Trzy przełęcze czyli pętla wokół Policy

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Od wtorku beskidowo. Co prawda środa raczej pod znakiem nabijania kilometrów kosiarką (mama szybko skorzystała i zagoniła do roboty), ale czwartek jest już nasz. Cel - przełęcz Zubrzycka od drugiej strony. Zaczynamy od długiego, kilkunastu kilometrowego zjazdu z Zawoi w kierunku Białki (traci się tu prawie 300m), ale już w Skawicy odbijamy na Juszczyn i zaczynamy się wspinać. Tu od razu godny podjazd (w porywach nawet jakieś 14%-17%), bezimienna przełęcz nr 1 i po chwili milutki zjazd do Juszczyna. Przez chwilę próbujemy omijać DK Wadowice - Jordanów, ale nasza droga po stromym podjeździe kończy się zarośniętą ścieżką w polach. Wracamy więc do Dk i kierujemy się na Kojszówkę. Ruch jest spory, Śląsk i Wawa wyjeżdżają na długi weekend, więc czym prędzej odbijamy na drugą stronę rzeki. Wiejską dróżką toczymy się aż do Osielca, gdzie w okolicy kamieniołomu przecinamy DK i żegnamy się z nią na dzisiaj.
Wsi spokojna, wsi wesoła...


W Osielcu rozpoczynamy powolne wspinanie w kierunku przeł. Zubrzyckiej. Najpierw spokojne kilka procent przez Bystrą i Sidzinę (opcja podskoczenia na Halę Krupową odpada, bo nie pamiętam gdzie zaczyna się droga gospodarcza prowadząca do schroniska), mijając po drodze sielskie krajobrazy wsi i wyłaniające się pasmo Policy z Okrąglicą i masztem na niej sterczącym w niebo. Spotykamy też Qnicka z Bikeholików - świat jest mały...
Lipowa Aleja w Bystrej

i dwa zagadkowe przysiółki


Końcówka podjazdu wita nas wzrastającym nachyleniem, najpierw robi się 7%, a później serpentyny i dwie ścianki po 18%. Przełęcz Zubrzycka boli od tej strony... Sama w sobie jest mało ciekawa, bez żadnych widoków, jedynie granica powiatu i gminy i znak o ostrym zjeździe. Koszulki zapięte pod szyję i lecimy! Już za kilka minut meldujemy się w Zubrzycy, by rozpocząć przedostatnią dzisiejszą wspinaczkę, na ostatnią dzisiejszą przełęcz - Krowiarki.
Podjazd pod przeł. Zubrzycką....


...i dziki tłum na Krowiarkach

Podjazd jest łagodniejszy niż od strony Zawoi, ale i tak te 300 przewyższenia trzeba pokręcić. Nawet wchodzi łagodnie, a na przełęczy witają nas Krupówki - aut tyle co w galerii handlowej w niedzielę, ludzie łażą jak popadnie. Chyba trzeba stać w kolejce na szlak... Szybko się stamtąd zwijamy, tylko ubieram bluzę na zjazd i... to od czego jestem uzależniona, czyli jeden z najfajniejszych zjazdów asfaltowych w PL. Z bananem na ustach docieramy do skrzyżowania i skręcamy do domu. Szkoda, że pogoda ma się schrzanić, bo w Beskidach można fajnie sobie poszaleć, zwłaszcza na MTB.