Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100km i więcej

Dystans całkowity:6470.00 km (w terenie 1509.30 km; 23.33%)
Czas w ruchu:323:20
Średnia prędkość:19.65 km/h
Maksymalna prędkość:65.10 km/h
Suma podjazdów:47018 m
Maks. tętno maksymalne:196 (105 %)
Maks. tętno średnie:150 (81 %)
Suma kalorii:115700 kcal
Liczba aktywności:59
Średnio na aktywność:109.66 km i 5h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
123.17 km 50.00 km teren
06:03 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:941 m
Kalorie: 2095 kcal

Zamek Lipowiec alternatywnie

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 0

Niedziela wreszcie bez deszczu, w planach stały punkt corocznych wypadów rowerowych czyli zamek Lipowiec w Babicach. Tym razem jednak jedziemy maksymalnie alternatywnie, bo stara trasa jest już dobrze znana. Wyruszamy przed 10, kiedy jest jeszcze dosyć chłodno, więc tempo od razu mocne, żeby się nieco zagrzać. Balicką wyjeżdżamy z miasta (doganiamy dwóch szoszonów, którzy dają nam koło, ale na krótko). Odbijamy na Szczyglice i decydujemy się odpuścić singla w Lesie Zabierzowskim i sprawdzić alternatywną trasę bocznym asfaltem. W końcu ma być inaczej niż zwykle... Rzepaczek oczywiście kwitnie na całego, aromacik + kolorki nieba - bezcenne.



Przez Bukową Górę docieramy do Rudawy, stamtąd odbicie do Puszczy Dulowskiej i długi przelot lasami. Poranny chłodek dobrze konserwuje się w drzewach, zatrzymujemy się więc pod zamkiem Rudno by nieco rozgrzać się w słoneczku i zrobić mały popas. Dalsza droga prowadzi nad zalew Chechło pod Chrzanowem, a stamtąd całkiem nowy wariant szlakami zielonym, czarnym i pielgrzymkowym w kierunku Wygiełzowa. Na sam zamek Lipowiec nie wjeżdżamy, odbywa się tam jakiś festyn, jest mnóstwo aut i ludzi. Małe zakupy w sklepie w Babicach i już można jechać dalej.

Zalew Chechło - wieje jak diabli, idealna pogoda na żagle


Kamieniołom przy zielonym szlaku


Plan "podskoczenia" do Oświęcimia odkładamy na inny termin. Przez babickie lasy jedziemy w kierunku Mętkowa, by odbić za moment na wschód, na niebieski szlak wiślany. Świetna droga, tutaj też jeszcze nie jechaliśmy nigdy, ale z pewnością wrócimy. Starorzecza Wisły są urokliwe, a świergot ptaków gnieżdżących się gdzieś w trzcinach przyprawia o zawrót głowy.

Starorzecze Wisły


Podjazd pod Kamień z alternatywnym (a jakże!) przejazdem piaszczystym szlakiem pieszym (niebieskim), zjazd na południe w stronę Wisły do Rusocic i stamtąd znaną trasą przez Kłokoczyn, Czernichów, Wołowice aż do Jeziorzan. Przejeżdżając przez skrzyżowanie w Jeziorzanach zauważam napis na kapliczce. Jechałam tu wiele razy, ale nigdy go nie dostrzegłam. To zapis historycznego poziomu Wisły, kiedy wylała w 1884 i 1903. Niesamowite, ile tu musiało być wody!



W Jeziorzanach wsiadamy na prom (okupowany dzisiaj przez cyklistów) ;-) i ruszamy drugą stroną rzeki do Skawiny i Tyniecką do miasta. Chcemy zjeść coś w Tyńcu, ale akurat odbywa się tam bieg i droga jest zamknięta i odstawiona przez policję. Tyniecką tniemy więc aż do Kolnej i tam włączamy się na wały Wisły, którymi dojeżdżamy do domu. Wyszła całkiem miła wycieczka, z całkiem miłymi kilometrażem i przewyższeniem :) Szkoda, że od jutra powrót do zawodowego kieratu...

Rowerowy prom  ;-)





Dane wyjazdu:
117.70 km 35.00 km teren
05:55 h 19.89 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:159 ( 85%)
HR avg:128 ( 69%)
Podjazdy:1181 m
Kalorie: 2063 kcal
Rower:

Jurajski spontan

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0

To co lubię najbardziej, czyli spontan. Wczoraj nie udało się pojechać w Jurę na zawody :(, więc dzisiaj chcemy nadrobić. Pogoda ma się zepsuć popołudniu.

Wyjeżdżamy po śniadaniu w kierunku Ojcowa, plan obejmuje przejazd do zamku, odbicie na dolinki, Las Zabierzowski i powrót wałami do domu z opcją powrotu pociągiem w przypadku niespodziewanych (a jakże!) opadów. Szybko jednak plany się zmieniają - ruch żaden (wszyscy oglądają kanonizację?), przez Dolinę Prądnika leci się cudownie. Dojeżdżamy do końca, kierunek - Pieskowa Skała. Ale żeby było fajniej badamy nowe ścieżki, co tam lecieć po znanych już. W efekcie na liczniku jeszcze nie ma 26km, ale są już 4 stówki przewyższenia. Lajtowa niedziela w wykonaniu B. ;-) (czyli 100km+ i 1000m+ w pionie) - to lubię.

Kapliczka w Giebułtowie

Czerwony szlak do Pieskowej

W Pieskowej chwila popasu pod zamkiem (lody mniam!) i decydujemy nie wracać na Sąspów, ale objechać trochę dalej. I tak trafiamy co miejsce, które nas dzisiaj zauroczyło i rzuciło na kolana. Sralpe Polska pełną gębą, czyli kręcę bo lubię, a widoczki ma gratis. Zielony rowerowy, no po prostu kolejne cudo natury.




Żal zjeżdżać, więc dojeżdżamy nim aż do Sułoszowej Drugiej. Patrzę na mapę, stąd już bliżej do Olkusza i w Jurę niż do Zabierzowa. No to spontan na zamek w Rabsztynie. Mokre po wczorajszych deszczach piaski są przejezdne w 100%. Pod Rabsztynem meldujemy się stosunkowo szybko, ale zaczyna się chmurzyć. Nie marnujemy więc czasu, szybkie zakupy, wodopój i dalej w drogę. Zjedziemy do domu Doliną Dłubni, tylko trzeba się tam najpierw dostać.

Rabsztyn - coraz go więcej, fajnie, że jest odbudowywany

Pierwsze krople spadają gdzieś za Troksem, szybko zamieniają się w ulewę. Chowam się pod choinką, B. pod innym drzewem przy drodze. Jak tylko deszcz słabnie decydujemy się jechać, żeby nie ostygnąć. Kurteczki nieprzemakalne na garba i wio! Błoto w oczach, szybko wszytko jest mokre, a napęd rzęzi jak zarzynany. Na szczęście kilka km dalej przestaje, ściągamy kurtki i wtedy rozlega się pierwszy ostrzegawczy grzmot... Dwa razy nie trzeba powtarzać, tym bardziej, że widać burzę na pobliskim pagórku. Dobry motywator czyni cuda i szybko przekraczamy trasę wolbromską, by odbić na południe w kierunku Iwanowic. Tam już czeka na nas słońce, a burza pozostaje gdzieś na północy, strasząc nas tylko kilkoma minutami deszczu. Niestety, od tego momentu siłujemy się też z porywistym, burzowym wiatrem prosto w twarz.

Powrót już bez niespodzianek, nad miastem co prawda czarno i od Michałowic ciśniemy na maxa, żeby zdążyć przed kolejnym deszczem. Udaje się, chociaż walka z wiatrem wyciska wszystkie siły. Kiedy zsiadam z roweru pod domem czuję jak drżą mi mięśnie. Zdążyliśmy. Prysznic, kakao i domowej roboty pizza... Niedzielę w przeciwieństwie do soboty można uznać za udaną.



Dane wyjazdu:
110.76 km 0.00 km teren
04:22 h 25.36 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:261 m
Kalorie: 1669 kcal
Rower:szoska

Niedziela w poniedziałek

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 0

Ponieważ wczoraj dzień za biurkiem dzisiaj odbijam sobie pracujący weekend, tym bardziej, że zapowiadają deszcze na najbliższe dni. O 13 kończę pracę, szybkie przygotowania i tym razem szoska idzie w ruch - strasznie dawno na niej nie jechałam! Kierunek - standardowy na szosę, czyli Puszcza Niepołomicka.

Początek bardzo fajny, szybki, średnia w okolicy 30km/h, wiatr daje prosto w plecy - jedzie się wyśmienicie. Po godzince z minutami wjeżdżam już do Puszczy, tutaj dojeżdżam do Kapliczki Huberta, odbicie na Zabierzów Bocheński z przeciągnięciem pętelki na drugą stronę drogi wojewódzkiej i powrót. Zjazd do Niepołomic i jeszcze jedna runda do Kapliczki, znów Niepołomice i wyjazd na północną stronę Wisły. W Wyciążu przekraczam drogę na Brzesko, przejeżdżam tunelem w okolicy zakładu karnego w Ruszczy i przez Luboczę zjeżdżam w okolice cmentarza na Grębałowie. Stamtąd odbijam do Raciborowic, zaczynam pętelkę nad Dłubnią, gdy dzwoni B. że złapał w mieście gumę i gdzie jest najbliższy rowerowy. Zawracam i jadę do domu, bo jak okaże się, że sklep zamknięty to trzeba będzie mu dowieźć zapas. Na szczęście czynne do 19 i gdy przyjeżdżam, w domu czeka na mnie i B. i pyszne kakao :)
Na końcówce jeszcze walka o utrzymanie średniej 25km/h, co przy wietrze w twarz i czerwonych światłąch które mnie łapały nie było łatwe.
Puszcza



kościółek w Zabierzowie Bocheńskim, XVIII w.

KRK w tle...



Dane wyjazdu:
102.30 km 80.00 km teren
06:07 h 16.72 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:184 ( 99%)
HR avg:129 ( 69%)
Podjazdy:248 m
Kalorie: 2005 kcal

BikeOrient #1 czyli dlaczego warto na Wartą ;-)

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 0

Uff, kolejne zawody przechodzą do historii i to jakiej! Relacja, foto i track GPS na stronie Zdezorientowani MTBO Team.


Dane wyjazdu:
100.26 km 0.00 km teren
04:42 h 21.33 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:155 ( 83%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy:213 m
Kalorie: 1677 kcal
Rower:szarak

"Zimowa" setka

Sobota, 8 lutego 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 3

Zimowa setka - temperatura w słońcu: 14,5 stopnia :) Tym razem w towarzystwie, jest nieco raźniej. Ruszamy wzdłuż Wisły na zachód (w planach Spytkowice, ale jest dosyć mokro i na moście w Łączanach nawrotka - przejazd na drugą stronę Wisły) i powrót pod wiatr. B. wraca do domu, a ja dokręcam jeszcze pętelkę po wałach dla ładnego, trzycyfrowego wyniku... Sporo bikerów na drogach, Axi pod Czernichowem, Spinoza na wałach...
Pogoda - zaskakująca. Cieszy całość przejechana bez przerw (jedynie kilka minut na bułeczkę pod elektrownią Łączany) i mimo zmęczenia w mięśniach chęć (i siła!) do jazdy dalej. Pościgało by się trochę ;-)

Czernichów z drugiej strony Wisły


Temperatury... baaaardzo zimowe ;-)

Wieczorna pętelka na wałach



Dane wyjazdu:
110.94 km 35.00 km teren
06:19 h 17.56 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:176 ( 95%)
HR avg:137 ( 74%)
Podjazdy:1291 m
Kalorie: 2568 kcal

Funex Orient

Sobota, 23 listopada 2013 · dodano: 23.11.2013 | Komentarze 0

Relacja i fotki: ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
100.14 km 30.00 km teren
05:06 h 19.64 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:173 ( 93%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:923 m
Kalorie: 1907 kcal

Dolinki

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 0

Niedzielny wypad w Dolinki. Wczorajsza jazda po mieście nawet jakoś "weszła", więc dzisiaj z B. jedziemy się pokręcić po dolinkach. Pogoda - po prostu wymarzona, cieplutko, można jechać bez nogawek, słoneczko przygrzewa. Wyjazd przez Ojców, Wolę Kalinowską, przekraczamy olkuską, Jerzmanowice, niebieskim przecinamy parę górek i dalej w kierunku Doliny Racławki. Udaje się nawet zaliczyć małą glebę w krzaki na którymś zjeździe - koło obkleja się tak dokładnie błotem, że jadę jak na sankach - na efekty nie trzeba czekać. Krótki popas w Czubrowicach i przejazd do Racławic, Doliną Racławki (fantastyczne liście!) i do Tenczynka niebieskim. Potem czarnym do Woli Filipowiskiej i stamtąd na zamek w Rudnie, drogą królewską w stronę Frywałdu, Baczyna, Mnikowa, Liszek, Piekar i wałami do domu.

Dolina Prądnika


okolice zamku Ojców


okolice Jerzmanowic


Racławice


Dolina Racławki


Dane wyjazdu:
141.71 km 100.00 km teren
08:17 h 17.11 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max:196 (105%)
HR avg:134 ( 72%)
Podjazdy:1282 m
Kalorie: 3108 kcal

Mordownik 2013

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 0

Modownik 2013 w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej.
Relacja już jest na ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
102.36 km 50.00 km teren
05:22 h 19.07 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max:158 ( 85%)
HR avg:112 ( 60%)
Podjazdy:875 m
Kalorie: 1478 kcal

3 jeziorka

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 0

A dokładniej jeden staw i dwa zalewy. Ruszamy bardzo leniwie, bo tuz przed południem (kiedyś trzeba się wyspać), mnie jeszcze pobolewa naciągnięte wczoraj udo (mały, niekontrolowany poślizg pod prysznicem) więc marudzę dłużej niż zwykle. Ma być lajtowo, więc wybieramy się w kierunku Puszczy Dulowskiej - nie byliśmy tam chyba od rajdu do Trzebini ;-) Szybko obskakujemy Las Zabierzowski i singielek od Szczyglic (po wczorajszym treningu Lesława noga podaje aż miło, śmiejemy się, że jakieś przepustnice nam Lesław otworzył). Wysokość szybko wchodzi, widoczki piękne.. luz blues!



Dojeżdżamy pod zamek i ku naszemu rozczarowaniu grill z kiełbaskami zamknięty. Zjeżdżamy więc do Tenczynka na coś do zjedzenia. Miła pani w sklepie sprzedaje nam pół chleba, kroi trochę szynki i życzy smacznego. Zabieramy wszytsko nad pobliski staw Wroński, gdzie szybko pojawiają się amatorzy naszego chlebka...



Dzielimy się z nimi i ruszamy w kierunku Chrzanowa. Trochę próbujemy jechać terenem, ale wracamy w końcu na drogę asfaltową (w terenie to chyba tylko dziki chadzają)... Potem już znana szutrówka i odbicie na Chechło -świetna, szybka, terenowa ścieżka. I like it! W ogóle dzisiaj mam duży apetyt na teren. Docieramy na Chechło, objeżdżamy je i inną drogą wracamy pod Rudno.



W tą stronę jedzie się znacznie gorzej. Nie dość, że odczuwam już mój naciągnięty mięsień, to jeszcze z przeciwka mamy wiatr, jakieś 20km/h, porywy pewnie więcej. Na szczęście w Puszczy chronią nas trochę drzewa, przejeżdżamy do Baczyna, przez Dolinę Mnikowską i niestety dalej trzeba się z nim zmierzyć. Pchamy pod wiatr aż do Kryspinowa (nasz kolejny zalew dzisiaj), dalej terenowo greenwaysem pod Las Wolski i na wały Rudawy. Później Balicka i do domu.

Balicka - Szczyglice - Las Zabierzowski - Kleszczów - Nielepice - Młynka - Frywałd - droga krakowska w Puszczy z odbiciem na Tenczynek - zalew Chechło - Piła Kościelecka - Bolęcin - Puszcza - Frywałd - Baczyn - Mników - Cholerzyn - Budzyń - Greenways - wały Rudawy - Balicka - Radzikowskiego

Dane wyjazdu:
139.32 km 80.00 km teren
08:34 h 16.26 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:167 ( 90%)
HR avg:130 ( 70%)
Podjazdy:1683 m
Kalorie: 3347 kcal

Izerska Wielka Wyrypa 2013

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 0

Dwa nowe rekordy :) - kalorii i dziennej odległości (+ 7,5 km dojazdu i powrotu z bazy).

Relacja na Zdezorientowani MTBO Team

Czas całkowity: 15:24
Czas ruchu: 8:34