Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100km i więcej

Dystans całkowity:6470.00 km (w terenie 1509.30 km; 23.33%)
Czas w ruchu:323:20
Średnia prędkość:19.65 km/h
Maksymalna prędkość:65.10 km/h
Suma podjazdów:47018 m
Maks. tętno maksymalne:196 (105 %)
Maks. tętno średnie:150 (81 %)
Suma kalorii:115700 kcal
Liczba aktywności:59
Średnio na aktywność:109.66 km i 5h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
101.55 km 15.00 km teren
04:37 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max:172 ( 92%)
HR avg:119 ( 64%)
Podjazdy:813 m
Kalorie: 1447 kcal
Rower:szarak

Źródło Jordan dokładnie rok po wypadku

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 2

Niedziela pod znakiem włóczęgi Doliną Dłubni. Na rajdzie Wojtek zachęcił nas do odwiedzenia źródełka Jordan na Wyżynie Miechowskiej, no to pojechaliśmy ;-) Co prawda trudno tam trafić (nie ma tablic, tylko wydeptana ścieżka, na mapie też jest niezbyt dokładnie zaznaczone), ale udało się. Faktycznie, warto zobaczyć – krasowe źródło, wypływające spod ziemi, o wydajności nawet do 100l na sekundę! Robi wrażenie. Do tego piękna, szafirowa woda…



Później objeżdżamy sobie do Pieskowej Skały (badając jakieś nowe ścieżki, które zostały wyasfaltowane pięknym, gładziutkim asfaltem) i do Ojcowa na pizzę. Tłok dzisiaj mniejszy, ale na parkingu znów dzieją się cuda. Na szczęście rower zawsze się przebije. Później w roli lokomotyw wyprowadzamy 20 osobową grupę Otwartych Treningów Rowerowych pod Kwietniowe Doły a sami lecimy dalej doliną. Dokręcam brakujące kilka km do setki i wracam do domu. W ten sposób robię rekord odległości w dwa dni i dwie setki z rzędu co mi się jeszcze nie zdarzyło. Jest to o tyle znamienne, że równo rok temu miałam wypadek, który przekreślił drugą połowę sezonu. Więc prezent w postaci nowego rekordu i dwuedniowe, weekendowe świętowanie można uznać za udane i bardzo wymowne….

Kapliczka w Imbramowicach



Dane wyjazdu:
122.70 km 60.00 km teren
06:12 h 19.79 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 90%)
HR avg:137 ( 74%)
Podjazdy:683 m
Kalorie: 2227 kcal

110% normy, czyli jak zrobić 17 PK na 16 możliwych ;-)

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 0

Sobota na rajdzie w Jaworznie. Relacja i foto na ZDEZORIENTOWANI MTBO Team.

Powrót trochę naokoło, przez Byczynę do lasów na południe od Chrzanowa. Mnóstwo ludzi wędkuje, porozstawiane namioty, rowery, spacery… Piękna okolica. Większość ścieżek też w całkiem niezłym stanie. Później bierzemy Chechło od południa i wbijamy do Puszczy Dulowskiej. Jako że robi się nieco późno zjeżdżamy na pociąg do Rudawy. Bardzo przyjemnie spędzona sobota i najdłuższa kilometrówka dzienna w tym roku.

Dane wyjazdu:
101.22 km 0.00 km teren
05:04 h 19.98 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:164 ( 88%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy:853 m
Kalorie: 1646 kcal

Czwartkowa setka

Czwartek, 11 czerwca 2015 · dodano: 11.06.2015 | Komentarze 0

Dzień urlopu w środku tygodnia? Czemu nie! Do 13 ogarniam swoje zawodowe sprawy i ruszamy! Opłacało się posiedzieć wczoraj dłużej. Pogoda jak brzytwa, smażing na całego. Plan najpierw na Rabsztyn, ale ulega zmianie... Ruszamy na zachód, przez Las Zabierzowski i Puszczę Dulowską. Singielek trochę zarósł, są też dodatkowe niespodzianki...


Tempo mocno lajtowe, nigdzie nam się nie spieszy...
W Puszczy postanawiamy podjechać na słynne lody do Krzeszowic. Na miejscu jest ogródek, można przysiąść w cieniu.. 3 gałki rozpusty robią swoje, dalej nie chce się jechać, może by tak więcej...? ;-) W końcu zbieramy się i Doliną Eliaszówki lecimy w kierunku Rabsztyna. Już wiemy że Rabsztyna nie będzie, ale chcemy pojeździć po okolicach Sułoszowej. W Dolince źródełko miłości (w kształcie serca - trzeba napić się wody i obejść dookoła, a wtedy prawdziwa miłość gwarantowana!). W przyjemnym cieniu wspinamy się ku Przegini.



koncentracja 150%, równowaga 170% ...


Po drodze - hmmm, profesjonalne zabezpieczenie posesji. Płot niewidka :) Jedynie brama się chwilowo zmaterializowała ;-)


Z Przegini na północ w kierunku zielonego szlaku, trochę na czuja, trochę przez łąkę skrótem (ktoś sobie chyba zaorał drogę...) i lądujemy w jednym z najpiękniejszych widokowo miejsc w okolicy. Pasy wielokolorowych pól aż po horyzont...

smażing, biking

Zjeżdżamy w kierunku Sułoszowej, przełączamy się na drogę do Skały i lecimy w kierunku Ojcowa na nieśmiertelną pizzę i izotoniki. Powrót czerwonym przez Korzkiew i śród-tygodniowa seteczka na liczniku :) Szkoda że częściej się tak nie da :)

Zamek w Pieskowej Skale już częściowo odnowiony. Piękny!



Dane wyjazdu:
110.44 km 25.00 km teren
05:56 h 18.61 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max:145 ( 78%)
HR avg:111 ( 60%)
Podjazdy:1085 m
Kalorie: 1626 kcal

Śladami Kościuszki

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 2

Ta sobota jest jedną z wolnych, "niestartowych", nadrabiamy więc zaległości z listy "Kiedyś trzeba tam pojechać". Wybór pada na szlak kościuszkowski - sympatyczną pętelkę do Racławic i z powrotem. Mimo przeziębienia decydujemy się jechać. Sobota ma być idealna pogodowo na rowerowe harce.

Ruszamy z Raciborowic. Drogowskazy pokazują 49km do Racławic i drugie tyle z powrotem. A więc sobota pod znakiem czerwieni.


Wyruszenie na szlak rozpoczynamy... zjechaniem z niego. Fragment w okolicy Zastowa jest mocno błotnisty, z tym najbardziej beznadziejnym rodzajem błota, które w kilka sekund zakleja wszystko. Niedawno padało, więc wybieramy jednak równoległą wersję asfaltową. Docieramy nią do Doliny Baranówki, która prowadzi nas do miasteczka. Na górce kościółek o który zahaczamy jadąc w kierunku Goszyc.

Krajobrazy jak z Photoshopa :)


Cała okolica to tereny rolnicze, mocno przekształcone przez człowieka, ale takie widoczki też mają swój urok. Mało tu lasów, są za to przestrzenie, pola, widoki aż po horyzont. I mnóstwo urokliwych tras, którymi prowadzi nasz szlak. Ruch na asfaltach znikomy, mija nas może kilka samochodów od wyjazdu z domu.



W Goszycach zawracamy (szlak robi taką śmieszną pętelkę) i lecimy na Biórków Wielki. To mała, ale zadbana miejscowość, a jej "sercem" jest stary kościółek drewniany z dzwonnicą. Bardzo dobrze zachowany, jest co oglądać (niestety wnętrze zamknięte)...



Kolejna na trasie jest Koniusza, miejscowość położona na szczycie wzniesienia (tak, tak, trzeba podjechać), ale za to widoki..... aż na Hutę. W Koniuszy zatrzymujemy się pod sklepem na mały popas, pyszne drożdżówki na ławeczce w promieniach słońca i paskudny niebieski Powerade dają siłę do dalszej jazdy. Podjeżdżamy jeszcze obejrzeć miejscowy kościółek, potem zjazd fantastycznym leśnym singlem do drogi, a na niej jeden z pierwszych akcentów kościuszkowskich dzisiejszego dnia - dąb Kościuszki, pod którym naczelnik przyjmował (wg legendy) defiladę wojsk.



W Przesławicach na chwilę wbijamy na wojewódzką 775. Skręcamy w kierunku Chorążyc i doliny potoku Ścieklec (czy to ma coś wspólnego ze ściekami?). W Rzędowicach pomnik Bartosza Głowackiego. Kosy trochę pordzewiały, ale kamienia czas się nie ima. Pamiętamy.



Tutaj robimy własny wariant, chcąc obejrzeć starą kapliczkę. Odbijamy ze szlaku i dolina potoku jedziemy przez Dalewice, Błogocice by w Radziemicach wrócić na czerwone znaki. Jest tu ładny kościół z ciekawymi drzwiami 3D...



...i nieco zaniedbany dworek. Zresztą zaniedbanych dworków po drodze jest mnóstwo. Szkoda, że nikt się nimi nie zajmuje...

Jesteśmy coraz bliżej celu. Drogą wzdłuż potoku jedziemy przez Przemęczany (nazwa szybko staje sie obiektem żartów, że przemęczaMY tę trasę), potem Przemęczanki (a jakże!) i Wrocimowice. Tutaj wart obejrzenia kościół ale trafiamy na komunie i szybko się stamtąd zmywamy. Zresztą nasz cel - Zamczysko i Kopiec Kościuszki już majaczą na horyzoncie. Co ciekawe, wcale nie są w Racławicach, ale w Janowiczkach...



Okolice Kopca bardzo fajnie zagospodarowane, zrobili ławeczki, mały park, posadzili różne odmiany roślin. Można odpocząć, pospacerować. Wrażenie największe robi jednak pomnik Bartosza Głowackiego - po prostu genialny. Własną czapką ugasił lont armaty, jest więc i czapka i armata i kosa, bez której by nie było efektu. Nie mogę się napatrzeć...




Chwilę się wylegujemy w parku, później zaglądamy jeszcze do dworku (opuszczony, niezagospodarowany) i jedziemy na drugą część szlaku. Znaczą ją liczne mogiły powstańców, jest też miejsce z którego Jan Styka szkicował teren do Panoramy Racławickiej :)




Dalsza trasa leci szybko. Dziemierzyce, Dziewięcioły, Nasiechowice, tutaj mała korekta bo chłopi (nomen omen) zaorali kawałek szlaku. Wjeżdżamy w las a tam z przeciwka... TIR... ledwo co się mieści między składowanym drewnem.... Okazuje się, że wywożą to co wycięli. Musimy zjechać i przepuścić, nie ma szans się minąć...



Z lasu wyjeżdżamy w Muniakowicach i przez Prandocin Iły i Prandocin zjeżdżamy do .. Prandocina Wysiółka, gdzie jest XII wieczny kościół. Stamtąd kierujemy się na Słomniki porzucając na chwilę szlak (idzie po zachodniej strony DK7, my decydujemy się podjechać kawałek siódemką). Na rynku w Słomnikach popasamy, za plecami zawodzą nam starsze kobiety celebrujące majówkę. Weka z serem z pobliskiego Lewiatana i można jechać dalej. Porzucamy już na dobre szlak (chociaż będziemy korzystać z jego fragmentów po drodze, katar i ból gardła dają jednak szkołę) i ruszamy najkrótszą drogą do domu (Niedźwiedź - Polanowice - Goszcza - Sadowie - Sieborowice - Więcławice Dworskie i Stare - Prawda - Raciborowice). Lądujemy w miejscu startu, gdzie zaczynaliśmy dzisiaj nasz dzień. Na niebie zachodzące słońce i .. tęcza! Mały fragmencik a jednak.


Druga część szlaku będzie musiała na nas jeszcze poczekać.
 


Dane wyjazdu:
121.85 km 30.00 km teren
05:36 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:126 ( 68%)
Podjazdy:911 m
Kalorie: 1965 kcal

Dwa zamki - Rudno + Lipowiec

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 03.05.2015 | Komentarze 0

Rano zbieramy się z beskidzkiej miejscówki i wracamy do miasta. Tutaj szybkie drugie śniadanie i wypad do zamku w Rudnie, zobaczyć jak go odnawiają (nie byłam tam chyba z rok). Trasa nieco alternatywna: Witkowice - Modlnica - Tomaszowice - Ujazd - Więckowice - Brzezinka - Rudawa - Młynka i wjeżdżamy do Puszczy Dulowskiej. Głównym traktem lecimy do Rudna, ale podjeżdżamy zamek od zachodu, żeby uniknąć tłumów na szlaku. Faktycznie, widać, że jest w renowacji, chociaż wciąż zamknięty dla zwiedzających.

Zamek Tęczyn w Rudnie



Później wpadamy na pomysł by podskoczyć do Wygiełzowa i zaliczyć od razu Lipowiec. Z Rudna zjeżdżamy w kierunku Alwerni by odbić na Chechło, a stamtąd przez Piłę Kościelecką, Bolęcin do Płazy, gdzie robimy krótki popas.

Kościół w Płazie


Dwór w Płazie obecnie DPS


i memento mori na głównym skrzyżowaniu


Z Płazy niebieskim rowerowym na Lipowiec (wejście na dziedziniec płatne! od kiedy?), a z Lipowca nad Wisłę i do domu (Babice - Rozkochów - Okleśna - Kamień - Rusocice  - Kłokoczyn - Czernichów - Wołowice - Jeziorzany - Piekary - wały Wisły). Po płaskim droga strasznie się dłuży...

Zamek Lipowiec


Drobiazg, który dzisiaj wyjątkowo nam się przydał :) - wszędzie tłumy


Mimo, że to dopiero pierwsze 100+ (poza zawodami) w tym roku, wchodzi gładziutko.



Dane wyjazdu:
114.55 km 40.00 km teren
06:04 h 18.88 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:179 ( 96%)
HR avg:141 ( 76%)
Podjazdy:473 m
Kalorie: 2288 kcal

BikeOrient #1 - Krew, pot i łzy (i piasek)

Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 0

Szczegółowa relacja i foty na stronie ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM.


Dane wyjazdu:
120.06 km 30.00 km teren
06:04 h 19.79 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:137 ( 74%)
Podjazdy:921 m
Kalorie: 2283 kcal

Wiosenne jurajskie KORNO

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 3

czyli najcięższa "setka" w moim rowerowym dorobku... Sezon imprez czas rozpocząć....
Relacja na ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
108.54 km 0.80 km teren
04:13 h 25.74 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 92%)
HR avg:141 ( 76%)
Podjazdy:362 m
Kalorie: 1950 kcal
Rower:szoska

Dzień nieuważnych kierowców

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj jest Dzień Nieuważnych Kierowców i niektórzy z nich świętują go na całego....

Po dwóch dniach ulew w końcu wychodzi słońce. Wczoraj jeszcze wieczorem nadrabiam pracowe rzeczy, żeby dzisiaj móc się urwać na rower, a jakże :) Przed 13 wyjeżdżam w kierunku Doliny Dłubni, ciągnie mnie do Niepołomic, strasznie dawno tam nie byłam... Ledwie ze 4 km od domu - straż, policja, wypadek, auto wymusiło pierwszeństwo z podporządkowanej, pół maski rozwalone... no dobra, omijam. Pola gdzieniegdzie pozalewane, sporo błota naniosło też na drogę, momentami mam wrażenie, że jadę po gruntówce. Na brzegu drogi i przy rowach oklapnięte, zmoknięte worki z piaskiem. Lecę przez Książniczki, Michałowice do Więcławic i przez Wiktorowice wyjeżdżam w kierunku Prus, przycinam  do "mojej" trasy.
Błotne asfalty

Ledwie na nią wjeżdżam, okazuje się że remont - pól drogi rozkopane (wymieniają rury?), jest sygnalizacja i ruch wahadłowy. Grzecznie czekam na swoją kolej, wjeżdżam na zielonym kiedy w połowie facet przede mną się zatrzymuje i stoi. Ostrożnie wychylam się zza niego, a tam armageddon! Na poboczu stoi sobie ciężarówka i wyładowuje blachy, dzięki czemu autobus się nie zmieścił, a z przeciwka już wjechali. Poboczem, lekko podpierając się nogą objeżdżam to małe piekiełko. Jak się cieszę, że jadę rowerem :)
Lokalny Armageddon

Chwilkę później dojeżdżam do tunelu w Ruszczy, który jest częściowo zalany. No cóż, tego nie przewidziałam... Przetaczam się przez niego, a rower i wszystkie ciuchy dostają błotnej wysypki. Na szczęście jest ciepło, więc mokre buty szybko schną.


Dojeżdżam do Igołomskiej a tu kolejni świętujący Dzień Nieuważnych Kierowców. W obie strony korek jak diabli, nie mogę wjechać. Rozglądam się i... identyczna sytuacja jak z Batowic, z tym, że tu auta lepiej rozwalone (bo i droga szybsza). Koduję sobie, że dzisiaj trzeba uważać bo jakiś biomet niekorzystny, czy co... Zjeżdżam skrótem z krajówki po 100m i lecę lokalnymi dróżkami. Niestety, dzisiaj moje spokojne zazwyczaj trasy są okupowane jak diabli, bo wszyscy próbują objechać korka - giganta.

Docieram bez przeszkód do Niepołomic (na moście zepsuła się następna ciężarówka, korek jak stąd do Katowic), objeżdżam chodniczkiem i poboczem i wbijam się do Puszczy, zahaczając o hot-dogi the best of the best. Jakiś miły gość przysiada się z piwkiem i chwilę sobie gawędzimy, potem uzupełniam płyny (28 stopni i pełne słońce) i zmykam do Puszczy. Dwa razy rundka pod Kapliczkę Huberta (planowałam Zabierzów Bocheński, ale nie mam ochoty jeździć w tym palącym słońcu, a droga w Puszczy jest zacieniona) i wracam południową stroną do domu. Bez ekscesów, jeśli nie liczyć przepuszczania karetki na sygnale (następny świętował... :() i zostawienia trochę gumy na ścieżce rowerowej, kiedy dostawczak radośnie wjeżdża na rowerowy przejazd i staje. Przekaz jaki wyraziłam w 3 słowach dociera jednak do kierowcy i cofa te 2m, żeby zrobić mi miejsce. Dzięki.

Chwila odpoczynku przy kapliczce



Dane wyjazdu:
103.93 km 55.00 km teren
08:01 h 12.96 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:167 ( 90%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy:2110 m
Kalorie: 3021 kcal

Ciupaga Orient

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 0

Relacja na ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
100.54 km 17.00 km teren
04:42 h 21.39 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:164 ( 88%)
HR avg:131 ( 70%)
Podjazdy:714 m
Kalorie: 1739 kcal

"Rozjazd"

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 0

Piękna pogoda, więc szkoda nie skorzystać. Namawiam B. by urwał się wcześniej z pracy i postanawiamy podskoczyć do Miechowa na Rajd Dosłońce, taka mikro-orientacja na ok 30km. Ma być lajtowo i w ogóle rozjazd, bo wczoraj po powrocie do domu oczywiście się rozlało i nie dało się wyjść na zewnątrz. Trochę spóźnieni wyjeżdżamy z miasta i od razu ciśniemy, najpierw skrócik przez Las Młodziejowicki (muszę w końcu zmienić tylną oponę bo zjeżdżam bokiem po błocie), a potem Doliną Dłubni, podjazd do Więcławic i dalej Sieborowice, Goszcza, Niedźwiedź i Słomniki. Tu przełączamy się na Dol. Szreniawy, jedzie się super, droga jest niczym wyłączona z ruchu, krajobrazy sielskiej wsi i kolorki nieba, chmurek i wschodzącego zboża - powalające.



Trawersujemy sobie kilka razy tory (Januszowice, Smroków, Jaksice) by pod koniec podjechać pod Miechów i znaleźć się na rynku. Jesteśmy trochę spóźnieni, wszyscy już wystartowali, ale też strasznie głodni. Szybciutko podjeżdżamy pod miejscowego Lidla, kupujemy bułeczkę z serem, coś do picia i na krawężniku pożywiamy się w promieniach słoneczka. Miejscowi patrzą na nas jak na rumuńskie dzieci ;-) Cóż, nie da się ukryć że trochę się upapraliśmy błotem na tych skrótach i szutrach...

Miechów - pomnik powstańców i Bazylika Grobu Bożego w tle


Po jedzeniu okazuje się, że zrobiło się mocno późno - start już nie ma sensu. Z Miechowa wracamy tą samą drogą nas Szreniawą, ale za Jaksicami odbijamy w kierunku na Czaple Wielkie i rozpoczynamy wspinanie się na pierwszy garbik oddzielający doliny rzeczne. Potem zjazd i kolejny podjazd pod Wysocice, nie ma to jak wybrać na lajtowy rozjazd górki o nachyleniu kilkunastu %.... A to już kolejna taka niespodzianka dzisiaj i to nie ostatnia. Zjazd i jesteśmy z powrotem w Dolinie Dłubni, skąd zaczynamy nudnawy powrót do domu. Był jeszcze pomysł na trzecią dolinę dzisiaj - Prądnik, ale podjazd pod Skałę i zachodzące powoli słońce skutecznie zniechęca. Ja tam jeszcze czuję to XC w nogach, tym bardziej, że bez rozjazdu...

Dłubnią lecimy do domu sprawdzając jeszcze na koniec czarny rowerowy do Bosutowa (łagodniejszy podjazd niż przez Batowice) i alternatywną drogę przez pola (więcej wertepów i błota). Jeszcze tylko wizyta w pobliskim Lidlu (chleb się skończył i ser też...) i już można odpoczywać. Wraz ze zmrokiem kończymy ten "lekki" rozjazd...