Info

avatar Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie. Strava


button stats bikestats.pl




button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mandraghora.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50km -100km

Dystans całkowity:17700.57 km (w terenie 3439.80 km; 19.43%)
Czas w ruchu:839:37
Średnia prędkość:20.77 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma podjazdów:122301 m
Maks. tętno maksymalne:184 (99 %)
Maks. tętno średnie:169 (91 %)
Suma kalorii:308256 kcal
Liczba aktywności:274
Średnio na aktywność:64.60 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
66.82 km 5.00 km teren
03:25 h 19.56 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:
HR max:164 ( 88%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy:1025 m
Kalorie: 1206 kcal

Trzy przełęcze czyli pętla wokół Policy

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Od wtorku beskidowo. Co prawda środa raczej pod znakiem nabijania kilometrów kosiarką (mama szybko skorzystała i zagoniła do roboty), ale czwartek jest już nasz. Cel - przełęcz Zubrzycka od drugiej strony. Zaczynamy od długiego, kilkunastu kilometrowego zjazdu z Zawoi w kierunku Białki (traci się tu prawie 300m), ale już w Skawicy odbijamy na Juszczyn i zaczynamy się wspinać. Tu od razu godny podjazd (w porywach nawet jakieś 14%-17%), bezimienna przełęcz nr 1 i po chwili milutki zjazd do Juszczyna. Przez chwilę próbujemy omijać DK Wadowice - Jordanów, ale nasza droga po stromym podjeździe kończy się zarośniętą ścieżką w polach. Wracamy więc do Dk i kierujemy się na Kojszówkę. Ruch jest spory, Śląsk i Wawa wyjeżdżają na długi weekend, więc czym prędzej odbijamy na drugą stronę rzeki. Wiejską dróżką toczymy się aż do Osielca, gdzie w okolicy kamieniołomu przecinamy DK i żegnamy się z nią na dzisiaj.
Wsi spokojna, wsi wesoła...


W Osielcu rozpoczynamy powolne wspinanie w kierunku przeł. Zubrzyckiej. Najpierw spokojne kilka procent przez Bystrą i Sidzinę (opcja podskoczenia na Halę Krupową odpada, bo nie pamiętam gdzie zaczyna się droga gospodarcza prowadząca do schroniska), mijając po drodze sielskie krajobrazy wsi i wyłaniające się pasmo Policy z Okrąglicą i masztem na niej sterczącym w niebo. Spotykamy też Qnicka z Bikeholików - świat jest mały...
Lipowa Aleja w Bystrej

i dwa zagadkowe przysiółki


Końcówka podjazdu wita nas wzrastającym nachyleniem, najpierw robi się 7%, a później serpentyny i dwie ścianki po 18%. Przełęcz Zubrzycka boli od tej strony... Sama w sobie jest mało ciekawa, bez żadnych widoków, jedynie granica powiatu i gminy i znak o ostrym zjeździe. Koszulki zapięte pod szyję i lecimy! Już za kilka minut meldujemy się w Zubrzycy, by rozpocząć przedostatnią dzisiejszą wspinaczkę, na ostatnią dzisiejszą przełęcz - Krowiarki.
Podjazd pod przeł. Zubrzycką....


...i dziki tłum na Krowiarkach

Podjazd jest łagodniejszy niż od strony Zawoi, ale i tak te 300 przewyższenia trzeba pokręcić. Nawet wchodzi łagodnie, a na przełęczy witają nas Krupówki - aut tyle co w galerii handlowej w niedzielę, ludzie łażą jak popadnie. Chyba trzeba stać w kolejce na szlak... Szybko się stamtąd zwijamy, tylko ubieram bluzę na zjazd i... to od czego jestem uzależniona, czyli jeden z najfajniejszych zjazdów asfaltowych w PL. Z bananem na ustach docieramy do skrzyżowania i skręcamy do domu. Szkoda, że pogoda ma się schrzanić, bo w Beskidach można fajnie sobie poszaleć, zwłaszcza na MTB.


Dane wyjazdu:
57.07 km 3.00 km teren
02:36 h 21.95 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max:161 ( 87%)
HR avg:121 ( 65%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: 184 kcal
Rower:szarak

Miasto

Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
50.30 km 15.00 km teren
02:40 h 18.86 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:155 ( 83%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:535 m
Kalorie: 928 kcal

Lany poniedziałek...

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 2

Popołudniu rezygnujemy z obiadu, żeby zdążyć na rower przed deszczem - zapowiadają opady na wieczór. W planach zamek w Rudnie - docieramy przez Zabierzów, Las Zabierzowski, Kleszczów i Młynkę. Pogoda ładna, ciepło, słońce, które jednak szybko zaczyna się chować za coraz częstszymi chmurami. Zaliczamy Rudno i zjeżdżamy w kierunku Krzeszowic, tu jemy nasz świąteczny obiad (weka z mielonką i serkiem topionym, to jedyny otwarty sklep w okolicy), kiedy zaczyna solidnie lać. Jako że chmur jest więcej i jakoś tak ciemno się robi decydujemy się na powrót pociągiem - szybka rundka do Krzeszowic na dworzec, a z tyłu tylko tęcza pokazuje jak bardzo mogło nas zlać. W drodze powrotnej przelotne deszcze jeszcze ze dwa razy stukają o szybę wagonu...

Sralpe Polska - na wyjeździe: lato



Sralpe Polska - na powrocie - deszcz i tęcza



Dane wyjazdu:
61.46 km 20.00 km teren
03:01 h 20.37 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:141 ( 76%)
Podjazdy:733 m
Kalorie: 1293 kcal

Błoto na zębach, banan od ucha do ucha

Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

Ach, po 3 dniach deszczowych jakby wypuścili mnie z klatki :)
Byle dalej na północ, pagór za pagórem, ścieżka za ścieżką, wypasiony zjazd Drogą Królewską, gleba w lesie, błoto w ustach, banan od ucha do ucha (a może w odwrotnej kolejności?), kwas w nogach, tętno w kosmosie i żal, że się tak szybko robi ciemno...

Pogoda dzisiaj ciut bardziej  łaskawa... Sralpe Polska :)


Droga Królewska - zdradliwe, śliskie wapienie, ale jaki fan ze zjazdu!


Zamek w Pieskowej Skale i Maczuga Herkulesa


kolejny wielki pies..


... i tajemnicze wylęgające się leśne potwory




Dane wyjazdu:
72.99 km 15.00 km teren
04:11 h 17.45 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:168 ( 90%)
HR avg:140 ( 75%)
Podjazdy:867 m
Kalorie: 1735 kcal

Wiosenna Odyseja Miechowska 2014

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 0

Relacja + fotki z wiosennej odysei miechowskiej - na stronie ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM.


Dane wyjazdu:
67.79 km 30.00 km teren
03:20 h 20.34 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:132 ( 71%)
Podjazdy:634 m
Kalorie: 1267 kcal

Dwie Doliny i Pieskowa Skała

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj czas na ciężki trening, tym cięższy, że znowu nie starcza czasu na obiad - zjem dopiero jak wrócę. Szybki wyjazd, po 1km nawrotka - falstart, jest zimny, przenikający wiatr, wracam po bluzę. Później okaże się, że jej nie założę, bo od razu wyjeżdżam pod górkę i pod wiatr, tętno więc szybko rozgrzewa od środka.

Kierunek - Ojców i gdzieś dalej, cel: dużo przewyższeń, technika w terenie. Oba udaje się zrealizować w całości. Doliną Prądnika podjeżdżam do Doliny Zachwytu, wspinam się na Pieskową Skałę, gdzie buszuję nieco po lasach i wracam w okolice Ojcowa. Wyjazd z dolinki na górę i zaraz zjazd żółtym pieszym, który szybko zamienia się w ścieżynkę nad urwiskiem. Dobrze, że środek tygodnia i nie ma ludzi, bo chyba byśmy się nie wyminęli - z prawej wąwóz zarzucony połamanymi drzewami, z lewej skałki. Później, niechętnie, ale powrót szosą wolbromską - odcina mi paliwo i muszę jak najszybciej dostać się do domu, żeby coś zjeść i zregenerować się, bo mięśnie zaczynają już krzyczeć. Pogoda całkiem spoko, tylko z każdej strony w-morde-wind.

Trasa: Pękowice - Giebułtów - Prądnik Korzkiewski - Ojców - Skała - Sułoszowa - Pieskowa Skała - Skała - Ojców - Prądnik Korzkiewski - Biały Kościół - Prądnik Korzkiewski - Korzkiew - Januszowice - Zielonki - Witkowice

Zamek w Pieskowej Skale



Okoliczne lasy.. jest gdzie pohasać :)


Szlak rowerowy, który mi dzisiaj częściowo towarzyszył




Dane wyjazdu:
51.25 km 40.00 km teren
03:15 h 15.77 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:164 ( 88%)
HR avg:129 ( 69%)
Podjazdy:1131 m
Kalorie: 1189 kcal

Wokół Jałowca

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 0

Weekend z Beskidach, ale tym razem z rowerami, czyli czas wziąć się za trening z prawdziwymi przewyższeniami. Startujemy z Zawoi Wełczy, w planach jest objechanie Jałowca - tym razem dookoła, a nie przez górkę. Podjazd rozpoczyna się jak to w Beskidach, szybko odbijamy z głównej drogi i trasą BikeMaratonu sprzed 3 lat zaczyna się mozolna wspinaczka, nachylenie oscyluje w okolicy 9-10%, a momentami dobija do 17%. Młynek jest w robocie ;-) Ale powód do zadowolenia też jest - to co na maratonie wyprowadzałam dzisiaj podjeżdżam w całości. Noga podaje jak to mawiają :), a humory podają jeszcze bardziej, jako że okoliczności przyrody wręcz powalające.

Oj, nie będzie lekko...




Po wdrapaniu się na Smyraki przejazd w kierunku Przysłopu (ekstra ścieżka rowerowa, poprawili trochę kamienie i już można lecieć jak się patrzy), następnie krótka wizyta w sklepie (ups... zapominieliśmy kasy, jest tylko moje 10zł na czarną godzinę podróżujące z łatkami), 2 izotoniki i dawaj! Lekki zjazd w kierunku Stryszawy i odbijamy w las szutrówką wykorzystywaną przez leśników i drwali. Jedzie się po prostu bosko chociaż w lesie trzeba się trochę ubrać, bo marcowe słoneczko nie rozpieszcza.

Hulaj dusza, asfaltu nie ma! ;-)


Po dojechaniu do końca drogi dołączamy do zielonego pieszego i zaczynamy wypasiony zjazd. Poprawiona technika pomaga, śmigamy sobie mocno na luzie odpuszczając jedynie jedną błotną rynnę o zajefajnym nachyleniu. Wyjazd z na chwilkę na asfalt i za moment znów odbicie w las. Tym razem terenem - rowerowym niebieskim - kierujemy się na zachód. Jedzie się super, szlak świeżo oznaczony i nie zniszczony zrywką drewna (jedynie momentami niespodzianki błotne).

Czas na popas

i jazda!

po beskidzkich błotkach

Jałowiec omijamy bokiem (można odbić na żółty w górę) i dojeżdżamy do kilku domków. Jako, że dzisiaj jeździmy mocno interwałowo góra- doł, zaczynamy dłuuuugi mega przyjemny zjazd w kierunku Koszarawy. Właściwie nie trzeba pedałować, rower sam rozpędza się do 3 dyszek i leci.... W Koszarawie nawrotka i przedostatni (ale najwyższy) podjazd dzisiaj - trzeba wrócić na drugą stronę grzbietu przez przełęcz Klekociny. Tutaj można się zmęczyć, o ile początkowy podjazd jest raczej znośny (jakieś 5-7%), o tyle ostatnie 1,5km to ścianka po 20%. Wjeżdżamy wężykiem, chociaż droga jest tak wąska że jest trudno wykręcać, tętno oczywiście szaleje. Ale szczyt przełęczy zostaje zdobyty (niemałym kosztem sił!). Na górze tylko rzut oka na okolicę (słabe widoki, powietrze nie jest przejrzyste) i bajerancki zjazd terenowy na Wełczę. Chyba po raz pierwszy lecę sobie leśną drogą ponad 50km/h.

Przełęcz Klekociny zdobyta!

Po wjeździe na asfalt tylko rozluźniamy nadgarstki i stopy, które dostały w ... na kamieniach i lecimy na dół, w kierunku szosy na Krowiarki. Jeszcze tylko podjazd do domu i już można się uraczyć gorącym kakao i uzupełnić izotoniki...

Pierwszorzędna trasa, jakby ktoś był w okolicy - polecam :)






Dane wyjazdu:
50.42 km 18.00 km teren
02:18 h 21.92 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:136 ( 73%)
Podjazdy:511 m
Kalorie: 931 kcal

Spontan piątkowy

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0

Mega spontan piątkowy, czyli wszystkie plany przewracamy do góry nogami. Zamiast wyjazdu w Beskidy - rowerowy wypad do Skały i powrót po zmroku. Do kompletu trochę błądzenia, zjazd przez pole i wąwóz, przedzieranie przez krzaczki i już czujemy się jak na MTBO. Tempo mocne, bez przerw i przystanków. Cieszy że jest moc - kwietniowe doły podjechane najwyżej, niewiele już brakuje do wypłaszczenia... Gdyby nie ten uślizg pod koniec... kto wie? :)

Jedyna fota z trasy - gdzieś przed Skałą




Dane wyjazdu:
95.63 km 25.00 km teren
05:12 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:138 ( 74%)
Podjazdy:804 m
Kalorie: 2075 kcal

Wiosenne Jurajskie KORNO

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 0

W końcu pierwsze zawody - KORNO, czyli MTBO. Jak dobrze wrócić na jurajskie bezdroża... Relacja i fotki: ZDEZORIENTOWANI MTBO TEAM

Dane wyjazdu:
80.96 km 0.00 km teren
03:10 h 25.57 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:167 ( 90%)
HR avg:141 ( 76%)
Podjazdy:166 m
Kalorie: 1359 kcal
Rower:szoska

Zabierzów Bocheński i puszcza

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 6

Czas zrealizować plany treningowe i przepalić się trochę przed sobotą. Mimo, że mi się nie chce w końcu zbieram się na szoskę po załatwieniu najważniejszych spraw. To już tak jest, że wyjść na rower trudno, ale jak się już siądzie na siodełku to można jechać w nieskończoność. Tak jest i dzisiaj - pogoda cudowna, słońce i ciepło, bluza którą mam na sobie okazuje się zbędna. Długo przebijam się przez miasto do Huty - remontowana Mogilska i JPII to porażka, korki, tłumy zdezorientowanych ludzi, brak świateł - wszyscy włażą pod rower. Wreszcie urywam się z miasta i przez Grabie i Brzegi śmigam sobie do puszczy niepołomickiej, drogą królewską aż do Kapliczki Huberta. Mam wiatr w plecy, ale jazdaaaa! W końcu kręcę "męskie" średnie czyli 30km+.

Niezły biceps! ;-)


Pod kapliczką zastanawiam się co zrobić - B. sugerował by polecieć do Bochni i wrócić pociągiem pod wiatr, jak robią niektóre dziewczyny z BS. Ale w sumie ma być trening? Ma! Trzeba się zmęczyć? Trzeba! No to nie ma och ach pkp tylko najpierw rundka na Zabierzów Bocheński z bocznym wiatrem, a później powrót na zachód z w-morde-windem. W końcu nie po to jeżdżę na rowerze by wozić go pociągiem :) Po drodze mnóstwo smażonych w słońcu kot-letów, co ciekawe, w większości trikolorki.

Rorschaach -specjalnie dla Ciebie (to nie jest plagiat! :))

Droga Królewska w Puszczy Niepołomickiej

Wracam do Niepołomic i stamtąd przejeżdżam na drugą stronę mostu. Na moście rodzinka z dzieciakami topi marzannę :) Pytam czy utonęła i po potwierdzeniu życzymy sobie nawzajem żeby już tak fajnie ciepło było. I pomykam przez Branice do domu. Słońce już zaszło, ale wciąż jest ciepło i przyjemnie. Przypomina mi się zeszłoroczne lato, kiedy z Puszczy zjeżdżało się nawet po 23...

Bardzo pozytywny dzień - udał się mocny trening (oj, bolą nogi!) i mimo, że mam wrażenie że siła gdzieś przepadła coś tam jeszcze się chowa w mięśniach. Like it :)

Studium zachodu słońca w drodze powrotnej...