Info
Ten blog sportowy prowadzi mandraghora z miasteczka Z. Odkąd zaczęłam go pisać przejechałam 59728.14 kilometrów. Więcej o mnie.Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Grudzień29 - 0
- 2017, Listopad28 - 0
- 2017, Październik29 - 2
- 2017, Wrzesień29 - 4
- 2017, Sierpień35 - 2
- 2017, Lipiec34 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 2
- 2017, Maj36 - 0
- 2017, Kwiecień25 - 6
- 2017, Marzec29 - 0
- 2017, Luty17 - 0
- 2017, Styczeń11 - 0
- 2016, Grudzień31 - 4
- 2016, Listopad27 - 2
- 2016, Październik33 - 8
- 2016, Wrzesień25 - 1
- 2016, Sierpień26 - 0
- 2016, Lipiec28 - 0
- 2016, Czerwiec29 - 0
- 2016, Maj23 - 3
- 2016, Kwiecień27 - 11
- 2016, Marzec35 - 9
- 2016, Luty27 - 12
- 2016, Styczeń26 - 16
- 2015, Grudzień32 - 26
- 2015, Listopad29 - 5
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień29 - 21
- 2015, Sierpień28 - 8
- 2015, Lipiec26 - 5
- 2015, Czerwiec32 - 5
- 2015, Maj31 - 10
- 2015, Kwiecień32 - 10
- 2015, Marzec32 - 39
- 2015, Luty27 - 21
- 2015, Styczeń35 - 23
- 2014, Grudzień32 - 26
- 2014, Listopad30 - 18
- 2014, Październik23 - 22
- 2014, Wrzesień20 - 21
- 2014, Sierpień23 - 16
- 2014, Lipiec22 - 40
- 2014, Czerwiec23 - 8
- 2014, Maj31 - 6
- 2014, Kwiecień27 - 2
- 2014, Marzec33 - 15
- 2014, Luty36 - 17
- 2014, Styczeń35 - 16
- 2013, Grudzień31 - 10
- 2013, Listopad25 - 0
- 2013, Październik26 - 5
- 2013, Wrzesień28 - 6
- 2013, Sierpień25 - 2
- 2013, Lipiec27 - 14
- 2013, Czerwiec25 - 0
- 2013, Maj29 - 0
- 2013, Kwiecień31 - 7
- 2013, Marzec31 - 1
- 2013, Luty21 - 3
- 2013, Styczeń30 - 0
- 2012, Grudzień19 - 0
- 2012, Listopad22 - 5
- 2012, Październik22 - 2
- 2012, Wrzesień17 - 2
- 2012, Sierpień17 - 0
- 2012, Lipiec20 - 3
- 2012, Czerwiec20 - 1
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień23 - 5
- 2012, Marzec31 - 1
- 2012, Luty24 - 0
- 2012, Styczeń22 - 4
- 2011, Grudzień16 - 9
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik17 - 2
- 2011, Wrzesień22 - 1
- 2011, Sierpień10 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 38111.61 km (w terenie 5940.05 km; 15.59%) |
Czas w ruchu: | 1695:25 |
Średnia prędkość: | 21.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.80 km/h |
Suma podjazdów: | 221439 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 171 (92 %) |
Suma kalorii: | 681890 kcal |
Liczba aktywności: | 985 |
Średnio na aktywność: | 38.73 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
94.54 km
0.50 km teren
03:46 h
25.10 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max:172 ( 92%)
HR avg:152 ( 82%)
Podjazdy:788 m
Kalorie: 1946 kcal
Rower:szoska
Kraków - Zawoja
Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
No i wreszcie się udało. Mój pierwszy raz na przełęcz Sanguszki, a potem już żal było odpuścić... Pierwsza część drogi mija szybko, mimo, że cały czas pod wiatr. Po 45 minutach jestem już w Tyńcu, chwilę później w Skawinie odbijam na Kalwarię i przez Rzozów jadę do Woli Radziszowskiej. Mimo, że jest 30 stopni, zupełnie mnie to nie wzrusza - Francja przyzwyczaiła mnie do wysokich temperatur, a jak wieje jest mi przyjemnie chłodno. W mocnym tempie pociskam do Krzywaczki, tutaj mniej przyjemny kawałek drogą na Wadowice i odbijam na Sułkowice. Czas uzupełnić bidon. Pod sklepem towarzyszy mi zaspany piesek, któremu oczy same się zamykają...Szybko coś przegryzam i ruszam pod górę. Podjazd jest krótszy niż się wydaje z samochodu i dosyć gładko wchodzi. Cały czas jadę na granicy tlenu i beztlenu, ale żal nie dokręcić na takim fajnym zjeździe... Szybko docieram do Budzowa, mijam się z Bartem, który jedzie autem i wypadam na drogę Jordanów - Wadowice. Zatrzymuję się na BP, proszę do pełna (bidon oczywiście ;-)), wchłaniam dwa batoniki i ruszam. Sucha i Maków idą trochę wolniej, zaczynam już czuć w nogach narzucone tempo. Poza tym od tego momentu zaczyna się już stały podjazd, niby niewielki, ale daje popalić.
W Skawicy mnie odcina - jak zwykle przeszarżowałam początek... Dalej więc toczę się w tempie rekreacyjnym, nawet nie próbując wrzucać na blat. Mimo tego średnia wychodzi całkiem niezła. Zakwasy w nogach zresztą też... :) Jednak jestem zadowolona - po pierwsze wreszcie przejechałam całość (i to w tym "gorszym" kierunku bo pod górę), a po drugie zamknęłam się w 4 godzinach. Jest dobrze, po długich jazdach we Francji przydało się trochę przepalenia. Już w sobotę następne zawody....
Przełęcz księcia Sanguszki
Kategoria 50km -100km, szoska, trening
Dane wyjazdu:
95.07 km
12.00 km teren
04:39 h
20.45 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max:149 ( 80%)
HR avg:110 ( 59%)
Podjazdy:128 m
Kalorie: 1337 kcal
Rower:szarak
Dolina Renu
Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Wstajemy po 6, póki jeszcze pogoda nie zabija, szybkie śniadanie i po 7 jesteśmy gotowi do wyjazdu. Ruszamy w kierunku Bazylei, jeszcze jest znośnie, ale już słońce i bezchmurne niebo zapowiada kolejny dramatyczny dzień. Prognozy nie są optymistyczne – 34-36 stopni to- jak się okazuje - optymistyczny wariant (Garmin pokaże po powrocie 38 stopni w cieniu).Do 10 jedzie się dobrze, prawie cała trasa idzie w lesie, jest przyjemnie, kilometry lecą szybko. Później zaczyna być już gorzej – krótki popas nad Renem odbiera chęć do podróżowania w otwartym słońcu. Zjeżdżamy więc polami poza oficjalnym szlakiem rowerowym do Kembs, zatrzymując się przy ujęciu wody. Moczymy głowy, co za ulga! Siedzimy tam kilkadziesiąt minut, obserwując innych rowerzystów szukających ochłody i od czasu do czasu chłodząc kark i głowę. W okolicy południa ruszamy w kierunku na Freiburg.
Nawet w lesie jest coraz mniej słońca. Docieramy do Blodelsheim, jedziemy przez chwilę w pełnym słońcu co wysysa wszystkie siły. Garmin pokazuje 37 stopni. Wracamy do lasu, jest chłodniej, „zaledwie” 32 stopnie. Zatrzymujemy się w cieniu na krótki popas, zjadamy po brioszce i ruszamy dalej. Końcówka jest dramatyczna, na dotrwanie – 38 stopni, jazda przez miasteczka bez osłony przed słońcem sprawia, że marzę tylko o zimnej wodzie i pławieniu się w basenie. Picie w bidonie – ugotowane. Na szczęście w Sousheim jest otwarta boulagerie’a z lodami i ice tea… Siedzimy w cieniu na chodniku rozkoszując się zimnym smakiem. Potem uciekamy do hotelu, gdzie nie jest lepiej… Dzień kończymy na zakupach w supermarketach – tam przynajmniej jest klima!
W tym upale nawet nie chciało nam się dokręcić tych 5 km do „setki”…
Jutro żegnamy Francję i wracamy do Polski. Znów będę tęsknić przez cały rok...
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
29.18 km
8.00 km teren
01:28 h
19.90 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:123 ( 66%)
HR avg:100 ( 54%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 362 kcal
Rower:szarak
Okolice Miluzy
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Przenosiny do Alzacji, jest okropny upał, 36 stopni. Próbujemy wytrzymać w pokoju hotelowym, ale się nie da. O 19 zabieramy więc rowery i ruszamy w las, w kierunku Bazylei. Jest chłodno i przyjemnie, chociaż na początku trochę błądzimy, na azymut przedzierając się przez krzaki. Po wjechaniu w las wszystko idzie już gładko. Wracamy przed 22, temperatura trochę niższa, ale wciąż nie do życia. Kategoria do 50km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
68.72 km
0.00 km teren
03:22 h
20.41 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max:143 ( 77%)
HR avg:111 ( 60%)
Podjazdy:294 m
Kalorie: 922 kcal
Rower:szarak
Dole
Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Poranek przeznaczony na zakupy – trzeba nabyć jurajskich win, bo już wkrótce wyjeżdżamy w kierunku Alzacji, a tam może być ciężko, bo Francuzi są bardzo przywiązani do swoich regionów. Popołudniu jak upał zelżeje – znowu mamy 30+, wybieramy się do Dole, gdzie nie dojechaliśmy wczoraj. Po drodze zatrzymujemy się w Boulangerie w Rochefort – to co tam pieką to po prostu mistrzostwo świata! Croissant, leciutki, chrupki i niekruszący i do tego broszka z czekoladą, no rany, niebo w gębie! Bart nawet proponuje, żeby tam zostać na dłużej ;-) Jednak zjadamy i jedziemy dalej. Szybko docieramy do Dole – jest całkiem ładne, stare miasto z kamieniczkami, na górce, parki i kanał żeglowny. To niesamowity widok, gdy pod zabudowaniami historycznymi stoją zakotwiczone nowoczesne jachty…Dole
Wracamy inną drogą przez las, poznając ostatni jego kawałek. Temperatura - "ledwie" 36 stopni.
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
133.43 km
0.00 km teren
06:08 h
21.75 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:144 ( 77%)
HR avg:112 ( 60%)
Podjazdy:389 m
Kalorie: 1769 kcal
Rower:szarak
Besancon i Rochefort
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Dłuższe jeżdżenie czas zacząć. Dzisiaj w planach Besancon, a gdzieś z tyłu głowy cały czas myśli o rekordzie. Ruszamy wcześnie, znów jest upał, a my dzisiaj w większości po Eurovelo 6, nad rzekami. Docieramy sprawnie do Rams, skręcamy w przeciwnym kierunku niż wczoraj – na Saint Vit, opuszczamy departament Jury i wjeżdżamy do Doubs. Na ścieżce pojawia się kilometraż do Montbeliard – ponad 150km odliczane jeden za drugim na asfalcie.Sposób prowadzenia ścieżki i rozwiązania dla rowerzystów powalają, w porównaniu z tym co mamy w kraju. Tu opłaca się zrobić na ścieżce dodatkowy most, wydzielić ją przy drodze, a nawet – zbudować tunel dla rowerów!
Tunel na ścieżce rowerowej
Ścieżki we Francji - Eurovelo 6
Do Besancon docieramy z dwoma postojami w cieniu, robi się coraz goręcej, a nam się bardzo nie spieszy. Mijamy się kilkukrotnie z sakwiarzami – tu, w Doubs nieco mniej trenujących podjazdy Szoszonów, a za to więcej sakwiarzy. Czujemy się już jedną nogą w naszym drugim domu i szybko wtapiamy się w rowerowy krajobraz Francji. Co chwile mijają nas dziadki – szoszoni mknący w którymś z kierunków – jest ich tu znacznie więcej niż ludzi w naszym wieku, czasami są to całe peletony po kilka osób! W Besancon jesteśmy po ok. 2 godzinach efektywnej jazdy – wita nas cytadela położona wysoko nad miastem...
Cytadela w Besancon
...i kolejne zaskoczenie: Eurovelo 6 idzie razem z kanałem dla statków tunelem wykutym pod cytadelą! Oczywiście, są dwa pasy ruchu, jakby ktoś pytał...
Eurovelo 6
Przyjemny chłód tunelu kończy się szybko. Zwiedzamy chwilę miasto, kupujemy coś do jedzenia (mmm.. pyszne mleczne bułeczki z czekoladą), oglądamy katedrę, zjadamy lody i uciekamy z rozgrzanego betonem i asfaltem miasta. Zatrzymujemy się w cieniu, zjadamy zakupione bułeczki i chwilę przeczekujemy południowy ukrop. Lecimy z powrotem nad Doubs; Bart chyba w bułce miał coś ekstra dosypane, bo ciągnie nasz mały pociąg, nie schodząc poniżej 27km/h :) W efekcie na skręcie do Arc de Senans jesteśmy przed 17. Jedziemy jednak dalej, w kierunku Dole, mamy 90km już nabite więc jest szansa na zrobienie w końcu 150km. Niestety, tuż za Etrepigney zaczyna padać, jedziemy dalej ale deszcz przybiera na sile. Zatrzymujemy się pod Rochefort, chowamy w drzewach i popasamy. Czas jednak mija i opcja 150km staje się coraz mniej realna. Decydujemy się zawrócić, wracamy lekkim skrótem przez las, deszcz ustaje. Dojeżdżamy do campingu zadowoleni - i tak jest nowy rekord 133,5km. Będzie co bić na następny raz, a 150 musi jeszcze poczekać.
Ścieżka nad Doubs
Kategoria Franche-Comte/ Jura 2013, 100km i więcej, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
58.27 km
5.00 km teren
02:29 h
23.46 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy:319 m
Kalorie: 837 kcal
Rower:szarak
Dolina Doubs, Arc le senans
Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Kolejne przenosiny, tym razem docieramy na camping, na który mieliśmy dotrzeć poprzednio. Rozbijamy się i przychodzi burza. Przeczekujemy w namiocie – uff, jak dobrze że zdążyliśmy się rozłożyć i to wszystko nie jest teraz mokre!Potem, mimo, że pogoda niezbyt pewna zbieramy bika i lecimy rozejrzeć się po okolicy. Ma być lekka przejażdżka, ale trafiamy na odnogę Euroroute Velo 6, rower sam właściwie jedzie, chociaż jest trochę przewyższeń. Po 30km łapie nas deszcz, lekki, ale przemacza nas całkowicie, a resztę robi mokra szosa. Na szczęście jest ciepło, schniemy w trakcie jazdy. Odpuszczamy Eurovelo i wracamy przez las… Wychodzi z tej lekkiej jazdy ponad 60km. Milutko było :)
Velo Euroroute 6
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
70.10 km
5.00 km teren
03:35 h
19.56 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max:151 ( 81%)
HR avg:113 ( 61%)
Podjazdy:1204 m
Kalorie: 1178 kcal
Rower:szarak
Z powrotem w Sainte Claude
Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Troszkę szalony pomysł, by zobaczyć resztę jezior, położonych nieco bardziej na południe przy Route des Lacs. Szybki zjazd w kierunku Clairvaux Les Lacs (ładna mieścinka), po drodze oglądamy pierwsze z jezior na dzisiaj i lecimy dalej na południe. Docieramy dosyć szybko (z tej strony jest z górki) nad Jezioro Vouglans, jest przepiękne – ogromna, turkusowa tafla wody, od której bije przyjemny chłód.Lac Vouglans
Przejeżdżamy na drugą stronę mostem Pont de la Pyle, robimy foty, wracamy na Route Des Lacs i kierujemy się jeszcze bardziej na południe, objeżdżając jezioro od wschodu. Krótki popas na aire de picnick i docieramy na kolejny belvedere, oglądając całe jezioro z góry, razem z doliną. To trzecie co do wielkości sztuczne jezioro we Francji, naprawdę, robi wrażenie. Robi się koszmarnie gorąco (Garmin pokazuje 34 stopnie), odbijamy na Saint Claude i zjeżdżamy najpierw do lasu odpocząć, a potem na szczyt wzniesienia. Leżymy trochę w cieniu, w słońcu nie ma sensu się prażyć…
Potem czeka nas już tylko szybki, fantastycznie długi (10 km!) zjazd do Sainte Claude (miejscowy pomiar prędkości pokazuje 52km/h, na czerwono - jedziemy za szybko). Na koniec niewielki podjazd i zakupy na wieczór. Wsiadamy w miejscowy pociąg TER - to linia biegnąca po skałach, wiaduktami i tunelami, bardzo widokowa (nazwana linią jaskółek)- musimy to zobaczyć! Pociąg dowozi nas w okolice Saint Laurent.
Widoki z pociągu
Jeszcze tylko kilkanaście kilometrów, ze 150m przewyższenia i jesteśmy w namiocie. Uff, co za upał!
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
67.53 km
5.00 km teren
03:40 h
18.42 km/h:
Maks. pr.:62.30 km/h
Temperatura:28.0
HR max:144 ( 77%)
HR avg:108 ( 58%)
Podjazdy:896 m
Kalorie: 1084 kcal
Rower:szarak
Nozeroy i Champagnole
Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
W kolejny dzień wypuszczamy się trochę dalej. Naszym celem jest Nozeroy, średniowieczne miasteczko, ufortyfikowane na górze oraz dalszy ciąg Route des Lacs. Tym razem kierujemy się na północ, gdzie podziwiamy 4 jeziorka. Dwa - petit i grand Maclu są wyjątkowo urocze o poranku.Petit Maclu
Grand Maclu
Fajnym zjazdem lecimy aż do kolejnej atrakcji - Cascades de la Billaude. W głębokim kanionie, kilkadziesiąt metrów poniżej tarasu widokowego widać piękny wodospad i dolinę rzeki. Raczej nie należy się wychylać przez barierkę...
Cascades de la Billaude
Po drodze natykamy się na ciekawe skrzyżowanie. Skręt w prawo = prosto do tunelu, jeszcze takiego nie widziałam. W Jurze jest mnóstwo tuneli - Francuzi poradzili sobie z prowadzeniem dróg i kolei lepiej niż my.
Docieramy do Nozeroy już po południu, grzeje niemiłosiernie. Miasteczko zachowało swój średniowieczny charakter, łącznie z fortyfikacjami i zabudową. Zamek w remoncie (trochę im się posypał), ale i tak przyjemnie posiedzieć w jego cieniu. Po krótkim odpoczynku ruszamy w kierunku Champagnole.
Nozeroy
Na drodze do Champagnole - objazd, route baree. Zwiedzamy więc dodatkowo okoliczne górki i przejeżdżamy kawałek Route des Sapins, drogi sosen. Do Champagnole docieramy stosunkowo szybko, rozkładamy się na ławce w parku z wielką brioszką i sokiem.
Champagnole - parking dla rowerów
Potem udajemy się na pociąg. Okazuje się, że nasz pociąg jest autobusem. Kierowca nie protestuje na widok rowerów, po prostu otwiera bagażnik i siup - zapakowane. Wysiadamy na następnej "stacji" - tutaj również nie ma problemów, nawet wysiada i pomaga nam z rowerami, a potem życzy miłego dnia. Ciekawe co stałoby się w Polsce, jakbym spróbowała wsadzić rower do PKS-u... Ostatnie kilkanaście km pokonujemy na rowerach, podziwiając okoliczne krajobrazy.
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
14.57 km
5.00 km teren
00:48 h
18.21 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:149 ( 80%)
HR avg:113 ( 61%)
Podjazdy:504 m
Kalorie: 277 kcal
Rower:szarak
Cascades du Herrison + Lac de Bonlieu
Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Plany ulegają niewielkim zmianom, kiedy w okolicy Bonlieu napotykamy fajny camping. Okolica jest piękna – Jura już nie jest aż tak wysoka jak w okolicach Sainte Claude, ale łagodniejsza, pojawiają się też śliczne górskie jeziorka i droga jezior - Route des Lacs.Po rozbiciu się i krótkim odpoczynku (trochę też chcemy przeczekać upał, jest ponad 30 stopni) ruszamy na krótki rekonesans po okolicy. Najpierw Cascades du Herrisson – zaliczamy środkowy wodospad Saint Girard, poniżej droga zamknięta dla rowerów, trzeba będzie zajrzeć na butach.
Potem jedziemy nad pobliskie jeziorko Bonlieu, rozpoczynając tym samym zwiedzanie Route des Lacs. Pokusiliśmy się nawet o podjazd na belwedere – punkt widokowy, nabijając w sumie na 12 km prawie 500m przewyższenia.
Lac de Bonlieu - z dołu...
i z góry
Herrison też leży w niezłym dołku, a biorąc pod uwagę, że niektóre z jej wodospadów mają po kilkadziesiąt metrów, jest co oglądać.
Wszystko inne zamknięte – wiadomo, Quatorze Julliet, rocznica zdobycia Bastylii :)
Kategoria do 50km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem
Dane wyjazdu:
90.11 km
0.00 km teren
04:54 h
18.39 km/h:
Maks. pr.:53.60 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1510 m
Kalorie: 3100 kcal
Rower:szarak
Col de Faucille /1323m npm/
Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 2
Col de Faucille – przełęcz na wysokości 1323m npm, z porywającym widokiem na jezioro genewskie, Alpy i Mt. Blanc. Trzeba jednak zrobić trochę przewyższenia żeby się tam dostać. Wyjeżdżamy z naszego nędznego 400 npm w kierunku na Genewę – droga wije się i kręci, mnóstwo serpentyn, przepaście po kilkaset metrów – jak oni to zbudowali? Wokoło piękne skały, krajobrazy raczej alpejskie lub tatrzańskie lub beskidzkie. Widok z campingu bardzo przypomina widok z Dol. Chochołowskiej na Kominiarski Wierch…Na początek niespodzianka – pada bateria w pasie do garmina. Oznacza to tyle, że niestety cała trasę jadę na czuja, bez kontrolowania tętna. Ale nie chce nam się wracać do Saint-Claude, szukać baterii. Jedziemy pod górę, uciekamy przed upałem, szkoda czasu!
Wdrapujemy się na 1680 m npm, do Lajoux, a tam... szosa - gigant na samym szczycie wzniesienia! Ktoś miał wyobraźnię... :)
Szosa, rozmiar XXXXXXL
Robimy kilka fotek, by zjechać do urokliwej miejscowości Mijoux (Francuzi wymawiają to jak miziu), centrum sportów zimowych. Jest gdzie poszusować i gdzie pobiegać na nartach (w okolicy jest prawie 300km ścieżek na biegówki)! Mijoux leży na ok. 970m npm, w uroczej dolinie rzeczki Valserine /ochrzczonej przez nas Walzeryną ;-) więc zaraz rozpoczynamy wspinaczkę na Col’a.
Mijoux - czas na pain du chocolat :)
Podjazdy idą zaskakująco dobrze – równiutki asfalt, stałe nachylenie pozwala szybko zdobywać wysokość. Podjeżdżamy na Col, niestety, jest trochę zamglone i nie widać Mt. Blanca, ale za to Jezioro Genewskie prezentuje się super. Musimy zjechać do fajnego widoku kilometr poza przełęcz. Robimy fotki i wracamy.
Col zdobyty!
Decydujemy się wracać do domu inną drogą, przez Morez, Les Roussous i znane z wczoraj Longchamois. Do Les Rousses jest w miarę płasko, a potem zaczyna się zaje.... fajny zjazd do Morez, chyba z 10 km na dół… tracimy wysokość z ok. 1250 do 700 :). Przejeżdżamy przez Morez, miasto pięknych mostów.
Morez... po tym wiadukcie w górze codziennie jeździ kolej...
I zaczynamy wspinać się znów pod górę, ostatni raz dzisiaj. Wyjeżdżamy do La Mouille, dalej jest znane nam już Loggchaumois. I znów jest ten sam zjazd, który zjeżdżaliśmy wczoraj… szkoda, że już czuję kręgosłup, bo nie mogę z niego wydusić ze zjazdu wszystkiego, co bym chciała. Ale i tak jest super. Wychodzi 90km i ponad 1500 przewyższenia. Jutro przenosiny w kierunku Arbois, czyli jedziemy po wina ;-)
Dolina Valserine
Kategoria 50km -100km, Franche-Comte/ Jura 2013, trening, z Bartem